85 Rewolucja
85 Ty i tylko ty
85 X
84 Lucy Phere
83 Nie, nie, nie
82 Ścierwo
82 Wieczorem w mieście - film
81 Brutalna niedziela
81 Ona i ona
Okej, z ostatnim tygodniem prezentacyji wchodzimy na już naprawdę wysoki poziom - powyższe utwory zajmują miejsca 26-34.
Zacznę nietypowo, bo ani nie od góry, ani nie od dołu, a jednocześnie od góry i dołu. Rewolucja oraz Ona i ona to są bowiem dwie zupełnie inne historie, które ostatecznie spotykają się całkiem blisko siebie.
W Rewolucji zakochałem się od samego początku, nie ma bowiem opcji, aby ta niezwykle prosta piosenka nie przemówiła do każdego młodego buntownika. Dodatkowo pamiętam mój pierwszy kontakt z tym utworem - w naszpikowanym hiciorami Pocisku Miłości, ten tytuł od razu przykuł moją uwagę. Wróciłem do tej piosenki zaraz po odtworzeniu albumu (który ostatecznie mnie rozczarował, do dziś nie przepadam za angielską połową) i katowałem ją bardzo często. Dziś wracam do niej rzadziej i ze znacznie mniejszą ekscytacją, ale to wciąż ścisła czołówka.
Ona i ona to z kolei utwór, do którego od początku miałem mieszane uczucia i w zasadzie... nadal mam. Do tekstu, jak i wokalu muszę podchodzić z przymrużeniem oka, bo nie ma co ukrywać - Muniek miauczy tam, że aż głowa boli. No, ale na szczęście tylko w refrenie, bo to, co dzieje się w zwrotkach jest po prostu fenomenalne. Instrumentalnie też jest to świetny numer.
Ty i tylko Ty to kolejny cover Brygady Kryzys, niesamowicie energiczny i od razu wpadający w ucho. Bardzo wyróżniający się na tle pozostałych utworów na Modelu 01. Koncertowa petarda.
X, czyli krzyżyk, a nie iks, to jeden z najlepszych tekstów Muńka w jego karierze. Komentarz społeczny, który od prawie trzydziestu lat tylko zyskuje na aktualności, a ja utożsamiam się z nim w stu procentach. Do tego kapitalna muzyka, pełna rockowego charakteru.
Lucy Phere to recital, z którym miałem pod górkę z zupełnie błahego powodu. Nie podobał mi się jego... sukces. W sumie sam siebie nie rozumiem, ale jakoś przeszkadzało mi to, że tego rodzaju piosenka stała się popularna, bo przecież nie tego rodzaju twórczości ludzie powinni oczekiwać od T.Love'u. Dziś na szczęście jest to już nieaktualny temat, choć... nie będę Lucynie kibicował podczas forumowego topu
Sam utwór oczywiście wspaniały, muzyka idealnie komponuje się ze słowami (szczególnie podoba mi się ten "fałsz" po słowach "teraz należysz do mnie"), no a zakończenie pozostawia słuchacza w zachwycie, przez co trudno nie ocenić całej piosenki jako zachwycającej.
Kto by pomyślał? Kto by pomyślał, że ta piosenka, którą puszczał Michał Figurski w ramach Poplisty RMF FM, a którą ja zapamiętałem głównie z powodu prostego tytułu, to piosenka zespołu, który około 10 lat później stanie się całym moim życiem? Kto by pomyślał, że T.Love stanie się dla mnie tak ważny, że dziś już ledwo pamiętam, że był to przebój przełomu wieków, choć każdy inny komercyjny hicior tamtych czasów automatycznie kojarzy mi się z dzieciństwem? No i kto by pomyślał, że "Nie, nie, nie" stanie się taką klamrą mojego muzycznego świata - piosenką, która przez ostatnie 20 lat nie zmieniła się nic, a nic, a jednak w każdym okresie mojego życia była w moim sercu czymś zupełnie innym. Tutaj tylko 83/100, ale miejsce w moim TWC - raczej gwarantowane.
Hah, Ścierwo. W sumie sam się dziwię, że jest tak wysoko ocenione. Na plus na pewno instrumentalna ofensywa w ostatnim refrenie, cholernie mi się ta końcówka podoba. Wcześniej zdaje się jednak niewiele ciekawego się tutaj dzieje. Tekst fajny, aczkolwiek przemawia do mnie tylko wtedy, gdy mi źle i smutno.
Natomiast gdy mi dobrze i wesoło, to jak znalazł Wieczorem w mieście oraz Brutalna niedziela. W tym pierwszym cenię sobie to powolne rozkręcanie się z biegiem czasu, a w tym drugim odważny tekst i klimatyczne wykonanie. Brawurowy utwór, który wyszedł bezbłędnie.