Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 202(204) - 14.11.2014
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #1
MOJA LISTA notowanie 202(204) - 14.11.2014
NOTOWANIE 202(204)

  1. 02 12 JACK WHITE - WOULD YOU FIGHT FOR MY LOVE?
  2. 03 08 GERARD WAY - NO SHOWS
  3. 06 08 ROYAL BLOOD - FIGURE IT OUT
  4. 01 17 LYKKE LI - GUNSHOT
  5. 05 19 THE BLACK KEYS - TURN BLUE
  6. 09 05 JULIA MARCELL - MANNERS
  7. 08 10 LANA DEL REY - SHADES OF COOL
  8. 04 18 LA ROUX - UPTIGHT DOWNTOWN
  9. 10 08 LA ROUX - KISS AND NOT TELL
  10. 18 28 JACK WHITE - LAZARETTO
  11. 11 06 JULIAN CASABLANCAS+THE VOIDZ - WHERE NO EAGLES FLY
  12. 07 09 CURLY HEADS - RECONCILE
  13. 15 04 FOO FIGHTERS - SOMETHING FROM NOTHING
  14. 14 06 T.LOVE - ITALIA
  15. 13 13 THE BLACK KEYS - GOTTA GET AWAY
  16. 19 04 GERARD WAY - MILLIONS
  17. 12 14 INTERPOL - ALL THE RAGE BACK HOME
  18. 16 21 ST. VINCENT - DIGITAL WITNESS
  19. 28 02 TV ON THE RADIO - HAPPY IDIOT
  20. 20 21 JACK WHITE - JUST ONE DRINK
  21. 24 03 BILLY TALENT - KINGDOM OF ZOD
  22. 17 23 LANA DEL REY - WEST COAST
  23. 21 24 LYKKE LI - NO REST FOR THE WICKED
  24. 22 05 LUXTORPEDA - PUSTA STUDNIA
  25. 30 02 RÖYKSOPP & ROBYN - MONUMENT
  26. 23 22 ARCTIC MONKEYS - SNAP OUT OF IT
  27. 27 04 LEONARD COHEN - ALMOST LIKE THE BLUES
  28. 25 16 LENNY KRAVITZ - THE CHAMBER
  29. NN 01 ROYAL BLOOD - TEN TONNE SKELETON
  30. NN 01 NICK CAVE & THE BAD SEEDS - GIVE US A KISS
    ---
  31. 32 SLIPKNOT - THE DEVIL IN I
  32. 34 ILLUSION - O TRUDZIE WYBORU
  33. 35 ALICE IN CHAINS - PHANTOM LIMB
  34. 26 CRYSTAL FIGHTERS - LOVE ALIGHT
  35. 29 THE KOOKS - AROUND TOWN
  36. 39 INTERPOL - MY DESIRE
  37. 33 MISTER D. - HAJS
  38. 40 BUSH - THE ONLY WAY OUT
  39. NN JOHNNY MARR - EASY MONEY
  40. 38 BRODY DALLE - RAT RACE
  41. 43 FALL OUT BOY - CENTURIES
  42. 45 KASABIAN - STEVIE
  43. 37 DAMON ALBARN - HEAVY SEAS OF LOVE
  44. 49 FUNERAL FOR A FRIEND - YOU'VE GOT A BAD CASE OF THE RELIGIONS
  45. 41 METRONOMY - RESERVOIR
  46. 50 ST. VINCENT - REGRET
  47. 47 WEEZER - BACK TO THE SHACK
  48. 42 THE TING TINGS - WRONG CLUB
  49. 48 MALLORY KNOX - SHOUT AT THE MOON
  50. NN LENNY KRAVITZ - NEW YORK CITY

O nowościach:

Dziś o nowościach będzie krótko, bo większość miejsca i czasu poświęciłem na relację z koncertu Jacka White’a

ROYAL BLOOD - TEN TONNE SKELETON

Po wielkim sukcesie debiutanckiej płyty Royal Blood, duet nie misi już niczego promować, bo i tak większość z nas nabył już ten krążek, niemniej jednak fajnie jest posłuchać w radio czy zobaczyć w telewizji kolejne nagrania z taj płyt. „Ten Tonne Skeleton” to kompozycja łącząca w sobie wszystkie mocne strony Royal Blood, bo mamy tu czynienia z zabójczo mocnym riffem basu, który brzmi jak gitara, ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić oraz niesłychaną melodyjnością rytmu wybijanego przez perkusję. To razem sprawia, że piosenki naprawdę fajnie się słucha i błyskawicznie zapada ona w pamięć. No i jeszcze kolejny świetny teledysk, naprawdę imponujący debiut.

NICK CAVE & THE BAD SEEDS - GIVE US A KISS

W „Give Us A Kiss” Nick Cave niczego specjalnego nie wymyślił, takiego znamy go wszyscy, a jednak piosenka zapada w pamięć i z pewnością zapadnie na lata, bo promuje niesamowity projekt, który skończył się stworzeniem filmu „20,000 Days on Earth”, który przedstawia jeden dzień z życia artysty. Iain Forsyth, Jane Pollard dostąpili zaszczytu przebywania z muzykiem w studio podczas nagrywania ostatniej płyty The Bad Seeds „Push the Sky Away” zaś efektem ich dokumentalnej pracy jest ten piękny i poruszający film, który powinien być obowiązkowy dla każdego fana muzyki i to nie koniecznie miłośnika twórczości Cave’a.


Relacja z koncertu:

JACK WHITE 12.11.2014r. - STARA ZAJEZDNIA, KRAKÓW (22:30)

To trochę dziwne uczucie pisać o koncercie, na który czekało się tak długo, a dziś jest już tylko wspomnieniem. Oczywiście tak bywa w większości przypadków, ale tutaj atmosfera od samego początku, czyli ogłoszenia tego koncertu tak bardzo się nakręcała, że po kulminacyjnym momencie jakim był sam występ mistrza czuje się jednak jakąś pustkę. Mówiąc prościej, przez ostatnie tygodnie wszystko kręciło się wokół tej daty i trudno uwierzyć, że teraz pozostaje czekać na inne koncerty.

Wszystko zaczęło się paradoksalnie trzy miesiące wcześniej kiedy to Jack White podczas letniego koncertu w ramach festiwalu Opener oznajmił zgromadzonej publiczności, że przyjedzie do nas jeszcze w tym roku. Zwrócił uwagę na fakt, że tego dnia jego głos nie był najlepszy, ale wszystko wynagrodzi nam już wkrótce. I tej obietnicy dotrzymał, ale niestety z powodu małej pojemności krakowskiego lokalu nie wszystkim udało się nabyć bilety. Dość powiedzieć, że pierwszy na koncert bilety rozeszły się dosłownie w trzy minuty, a na drugi też błyskawicznie się skończyły. Z tym, że tego drugiego miało nie być, ale sam White zdecydował, że zagra dwa koncerty skoro zainteresowanie jest tak wielkie. W tej sytuacji zrobił tyle ile mógł, ale nie brakowało na tym koncercie osób, które powtarzały, że i samą nową Kraków Arenę wypełniłby bez trudu.

W tym miejscu należy też wspomnieć o traumatycznym wydarzeniu z przed miesiąca, jakim była niespodziewana śmierć klawiszowca obecnego składu. Isaiah "Ikey" Owens niespełna czterdziestoletni wirtuoz instrumentów klawiszowych zmarł nagle na zawał serca. Nie sposób opisać jak wielka to strata i żadne słowa nie będą tu adekwatne. Tym bardziej jestem dumny i szczęśliwy, że widziałem letni koncert Ikey’m w składzie. White nie odwołał jednak całej trasy i polskie koncerty mogły się odbyć.

Koncert zaczął się dosyć punktualnie, najpierw na scenę wyszedł jakiś Pan i oznajmił nam, abyśmy nie robili zdjęć, bo Jack White tego nie lubi i jak ktoś będzie chciał to później za darmo będzie mógł sobie ściągnąć zdjęcia ze strony artysty. Znamy dobrze jego zdanie w tej sprawie, ale bądźmy szczerzy, to co powiedział ten gościu było kłamstwem, albo przynajmniej nie pełną prawdą, bo swoje zdjęcie z przed sceny to jednak zawsze inna pamiątka, ale co tam zastosowałam się do polecenia i zdjęć nie robiłem. Zresztą na Openerze parę zrobiłem, ale potem szlak trafił mi kartę microsd w telefonie i w sumie też nic nie mam. Na koncert przyszliśmy dość późno (wcześniej spotkałem się z koleżanką, która była na pierwszym występie White’a), a po oddaniu kurtek i wypiciu przysłowiowego piwka sala była już wypchana po brzegi. Zatem podczas otwierającego występ „Dead Leaves and the Dirty Ground” byłem dość daleko i niewiele widziałem, ale już wtedy czułem, że będzie to niezapomniany występ, bo energia w hali starej zajezdni tramwajowej był naprawdę niesamowita. I chwilę później gdy myślałem, że nie uda mi się dziś przejść do przodu, podczas kolejnego utworu „Black Math” z repertuaru The White Stripes w jakiś niesamowity sposób przedostałem się pod samą sceną i było to naprawdę proste. Natomiast gdy byłem już jakieś dwa metry od sceny naprzeciw samego Jack’a White’a, zagrał On cover Elvisa Presley’a „Power of My Love”. To był trochę niespodziewane, ale w dużym stopniu zdefiniowało występ artysty tego wieczoru. Mniej oczywistych hitów, a zdecydowanie więcej popisów, zagrywek i maestrii gitarowej White’a. Nie mogło zabraknąć i nie zabrakło „Temporary Ground”, piszę tak, bo niezwykle liczyłem na ten kawałek na Openerze, a wtedy się nie doczekałem i naprawę miałbym niezłego pecha, gdyby znowu nie udało się usłyszeć jednego z najlepszych numerów na ostatniej płycie „Lazaretto”. Zresztą moje zdanie w sprawie tej piosenki podziela chyba większość publiki, która zgromadziła się przed sceną i chóralnie wykonała tę piosenkę razem z White’m. Potem przyszła kolej na wielki hit w postaci „Hotel Yorba”, ale w trochę zmienionej i świetnej wersji, dokładnie wpisującej się w delikatnie improwizowany charakter tego występu. Kolejną piosenką była „Missing Pieces” rozpoczynająca pierwszy solowy album Jack’a „Blunderbus”, a zaraz potem to na co czekałem chyba najbardziej „Would You Fight for My Love?”. Cały czas miałem w głowie świetne wykonanie utworu podczas Openera, ponadto ten teledysk, który naprawdę zapisuje się w pamięci i sama piosenka, która jest doskonała. Łączy w somie liryczny i nostalgiczny wizerunek White z tym drapieżnym i wbijającym się w pamięć, riffowo stadionowym zacieniem, a gdzieś po środku jeszcze „The Hardest Button to Button”. To była piękna chwila i ten moment tego koncertu zapamiętam chyba najdłużej. Perfekcyjne wykonanie i perfekcyjna publiczność! Czego chcieć więcej? Następnym utworem „Hypocritical Kiss” White znowu wrócił do swojego pierwszego albumu, ale największe zamieszanie miało nastąpić później, bo zupełnie niespodziewanie zespół zagrał cover Hank’a Williamsa „You Know That I Know”. Nie znałem tej piosenki, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo obejrzeć muzyków, którym granie razem sprawia taką radość zawsze jest przyjemnie. I ten cover będzie na pewno drugim mocnym akcentem, który na długo zapamiętam. Kolejną piosenką, a raczej piosenkami tego wieczoru były „Cannon” przechodzące w „Goin' Back To Memphis” (cover Soledad Brothers). Na koniec zagrali jeszcze dwie piosenki The White Stripes „Apple Blossom” oraz cudowną i niezapomnianą „We're Going to Be Friends”, a koncert zakończyła częsta na tej odsłonie trasy koncertowej piosenka z repertuaru The Raconteurs „Top Yourself”.

Wszyscy wiedzieliśmy jednak, że tak szybko ten koncert skończyć się nie może i po paru minutach i głośnych zachęcających okrzykach publiki zespół powrócił na sceną i zagrał jeszcze pięć kawałków. Na pierwszy ogień poszła genialna kompozycja The White Stripes zainspirowana pomysłem Michel’a Gondry „I'm Slowly Turning Into You”, a później było jeszcze lepiej. Bo czy można powiedzieć inaczej o takich hitach jak „Lazaretto”, „Icky Thump” i prawdziwej perełce tego wieczoru w postaci „That Black Bat Licorice”! Ten bis był niewątpliwie najbardziej mocnym i przebojowym fragmentem występu. Tak, tak nie wspomniałem o ostatniej piosence, ale chyba nikogo nie zaskoczę, tym że była nią oczywiście „Seven Nation Army”.

Koncert był naprawdę cudowny i nie sposób znaleźć w nim coś złego, może poza tym, że nie był tak przebojowy jak ten letni festiwalowy występ. Tutaj jednak Jack grał dla prawdziwych fanów i myślę, że wszystkim się podobało. Ja zaś jestem tym szczęściarzem, który może porównać sobie występy White’a na przestrzeni trzech miesięcy i chyba żadnego nie oceniłbym wyżej. Myślę, że pięknie się mi uzupełniły.
17.11.2014 12:49 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2014 marsvolta 2 1 385 03.01.2015 05:03 PM
Ostatni post: Listoholik
  MOJA LISTA notowanie 208(205) - 26.12.2014 marsvolta 4 1 038 31.12.2014 01:15 PM
Ostatni post: Listoholik
  MOJA LISTA notowanie 207(205) - 19.12.2014 marsvolta 3 1 131 30.12.2014 02:16 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 206(205) - 12.12.2014 marsvolta 0 716 16.12.2014 08:37 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 205(205) - 05.12.2014 marsvolta 0 719 07.12.2014 10:49 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 204(204) - 28.11.2014 marsvolta 0 799 30.11.2014 07:52 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 203(204) - 21.11.2014 marsvolta 1 813 25.11.2014 09:45 PM
Ostatni post: thestranglers
  MOJA LISTA notowanie 201(204) - 07.11.2014 marsvolta 1 735 10.11.2014 07:37 PM
Ostatni post: Listoholik
  MOJA LISTA notowanie 200(203) - 31.10.2014 marsvolta 4 1 021 01.11.2014 07:08 PM
Ostatni post: thestranglers
  MOJA LISTA notowanie 199(203) - 24.10.2014 marsvolta 0 649 27.10.2014 09:09 PM
Ostatni post: marsvolta

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości