Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990)
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 556
Dołączył: Aug 2008
Post: #99
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Lećmy dalej - Joshua Tree wyrównuje rekord Abbey Road pięciu utworów w BTW! Na dzień dzisiejszy nikt już nie ma tyle samo lub więcej:

U2 RUNNING TO STAND STILL 1987 Joshua Tree
w BTW od: 2003




(koncert z serii Rattle and Hum)
Najpierw opowiem wam pewną historyjkę:

Po wojnie w mieście St.Louis w USA przybywało slumsów, ponieważ wielka liczba ludności emigrowała z wiejskich terenów w większości rolniczego stanu do jego największego miasta. Na wsi nie mieli pracy z powodu szybkiej mechanizacji rolnictwa, a miasto nie było w stanie tak szybko wchłonąć ich na swój rynek pracy, w dodatku nie potrafiło zapewnić im mieszkań. Była to złota era modernizmu, który miał ambicje wpływania na stosunki społeczne za pomocą architektury, postanowiono więc zaradzić problemowi w ten sposób, że zbudowano dla nich z pieniędzy budżetu państwa wg projektu Japończyka Minoru Yamasakiego całe osiedle, na które od 1952 (wtedy powstały pierwsze bloki, budowlę zakończono w 1956) przesiedlano ludzi. Osiedle Wendell Pruitt and William Igoe Homes (zwane Pruitt Igoe - w części Pruitt mieszkali biali, w Igoe - czarni) składało się z trzydziestu trzech 11-kondygnacyjnych bloków, wzniesionych w technologii zbliżonej do znanej w Polsce "wielkiej płyty". Liczyło 2 870 mieszkań. Zaprojektowane zostało zgodnie z ideałami Międzynarodowego Kongresu Architektury Nowoczesnej CIAM i dostało nagrodę jako projekt roku.
[Obrazek: z11021429Q,Pruitt-Igoe--St--Louis--Missu...1956--.jpg]
Projekt ten miał być wielkim triumfem modernizmu i prawdziwym rajem na ziemi dla biednych mieszkańców St.Louis. Tymczasem na początku lat 70. Pruitt Igoe było ruiną, po której grasowały gangi, a coraz mniej liczne grono mieszkańców wegetowało w 11-piętrowych budynkach bez wind, bez szyb w oknach, bez prądu, wśród gór śmieci i szczurów. W 1972 roku władze miasta podjęły decyzję, by całe osiedle wysadzić w powietrze. Jak do tego doszło? Jest to do dziś przedmiotem sporów architektów, socjologów, urbanistów z wielu krajów, a całkowite wyburzenie bloków stało się symbolem upadki epoki modernizmu i znalazło się m.in. w filmie Koyaanisquatsi możemy zobaczyć jak osiedle wyglądało u końcu swego żywota, a także krótką scenę jego zburzenia:



Co mogło sprawić, że tak wspaniały projekt zakończył się tak wielką porażką? Mieszkańcy byli przecież nim na początku zachwyceni, nie sądzili że przyjdzie im mieszkać w tak wspaniałych lokalach (aczkolwiek jakość wykonania była zasadniczo niska, aby obniżyć koszty które i tak były bardzo wysokie jak na publiczny projekt).

Zacznijmy od tego, że niektórzy uważają same założenia modernizmu za wydumane, bo nie można zmienić społeczeństwa wrzucając go w ściśle zaprojektowane otoczenie urbanistyczne, zostawiając dalej samymi sobie, licząc na to że dalej sobie poradzą, bo już samo otoczenie wpłynie na ich zachowanie i będą wiedzieli jak z niego korzystać. W tym przypadku doszło po prostu do skoncentrowania ogromnej liczby biedoty w jednym miejscu, co nie wróżyło niczego dobrego, bo sam fakt że mają mieszkania nie czynił ich przecież bardziej zaradnymi czy posiadającymi lepsze kwalifikacje zawodowe. Wzięto ludzi z ulicy i umieszczono ich w mieszkaniach, które owszem dostali za darmo, ale były mieszkaniami komunalnymi i czynsz musieli płacić sami, na co jak się szybko okazało nie było ich stać, bo nie zapewniono im środków do życia. Część z nich szybko opuściła swe mieszkania i zaczęło się pojawiać coraz więcej pustostanów, które toczyły osiedle niczym rak, stając się siedliskiem przestępczości i narkomanii. Idźmy dalej: wielu z mieszkańców nie było po prostu przygotowanych do życia w mieście. Chociażby nie umieli korzystać z niektórych cywilizacyjnych dogodności i zachowywali się nadal tak, jakby mieszkali na wsi. Szerzył się wandalizm, w klatkach schodowych czy między blokami coraz częściej można było natknąć się na odpadki po jedzeniu czy ekskrementy - bloki uległy szybkiej dewastacji, co zniechęciło bogatszych mieszkańców, którzy także opuścili swe mieszkania - pustostanów było coraz więcej, a dodatkowo ci ludzie, którzy mogli wpływać jakoś pozytywnie na swych sąsiadów nie mogli tego robić, bo ich po prostu zaczęło ubywać. Na ich miejsce znowu napłynęła biedota ze slumsów, łatwo wpadająca w szpony gangów. Po trzecie: ogromna większość mieszkańców było Murzynami, co rodziło frustracje na tle rasowym, a także sprawiało ogromne problemy w integracji mieszkańców. Osiedla zabaw i tereny zielone były coraz bardziej opustoszałe, zaniedbane i coraz bardziej niebezpieczne, stając się kolejną ostoją podejrzanych osobników. Po czwarte: napływ ludności do miasta skończył się szybciej niż przypuszczano i jeszcze zanim zakończono jego budowę okazało się, że nie wszystkie lokale znalazły najemców (i znowu wracamy do problemu pustych mieszkań) - w 1956 91% lokali miało właścicieli, ale część z nich nigdy się nie wprowadziła i wg różnych źródeł % zamieszkanych mieszkań nigdy nie przekroczył 60.
Kolejny powód to błędu samego projektu: relatywnie małe mieszkania miały być łatwo dostępne dla biednych ludzi, ale zabrakło tych większych, które zachęcałyby do przeprowadzki klasę średnią, a wspólne korytarze i tzw. skaczące windy (niezatrzymujące się na niektórych piętrach - tylko na 1, 4, 7 i 10 - spowodowało to, że na piętra bez wind szybciej pustoszały, bo nie chciano w nich mieszkać), w dodatku permanentnie się psujące, okazały się kolejną idealną przestrzenią dla narkomanów, przestępców i lokalnych gangów, . Wszystko zapowiadało upadek - rosnący wandalizm i ciągłe pożary spowodowały, że pomimo rosnących z każdym rokiem nakładów miasta St. Louis na remonty, bloki popadały w ruinę. W końcu ograniczono nakłady na nie: windy całkiem przestały działać, nigdy nie zainstalowano klimatyzacji, a wentylacja była bardzo słaba. Pruitt-Igoe powoli pustoszało - ludzie nie chcieli w nim mieszkać nawet przy zerowych stawkach czynszów (!).

Pod koniec lat 60-tych Pruitt-Igoe znajdowało się w tak opłakanym stanie, że twórca osiedla widząc je lamentował: nigdy nie sądziłem że ludzie potrafią być tak destruktywni. W końcu aby je ratować postanowiono budynki obniżyć (zaobserwowano w międzyczasie zależność: wyższy budynek i wyższe piętro – wyższy poziom przestępczości), ale okazało się to konstrukcyjnie niemożliwe. Podobnie jak niemożliwe okazało się wykorzystanie czegokolwiek z rozbiórki kompleksu do budowy nowych budynków. Próbowano także koncentrować pozostałych mieszkańców, woląc by chociaż część z bloków była w pełni zamieszkana, stając się może w ten sposób zaczynkiem dla jakiegoś lepszego jutra i ośrodkiem lokalnej społeczności, która mogłaby się z czasem rozrastać na (czasowo) puste budynki. Przesiedlenia nie sprawiły jednak, że ludzie łatwiej się integrowali. W 1971 roku osiedle zamieszkiwało jedynie 600 osób w 17 budynkach, pozostałe 16 było kompletnie pustych. I choć znalazły się oazy spokoju, które nigdy nie popadły w ruinę i nie uległy wandalom i gangom, ostatecznie podjęto decyzję o wysadzeniu całego osiedla - zaledwie 16 lat po oddaniu go do użytku. Większość wyburzeń nastąpiła wiosną 1972 roku, a ostatni blok padł w 1976. Co ciekawe - niedalekie osiedle Car Village, które miało początkowo podobny profil mieszkańców, ale o niskiej zabudowie, zbudowane w tym samym czasie, przez cały ten okres było w pełni zamieszkałe i w większości wolne od problemów nękających Pruitt-Igoe.

Niektórzy dodają także to, że na projektanta osiedla ktoś rzucił klątwę: dwa jego największe projekt runęły na ziemię w spektakularny sposób. Tym drugim były wieże World Trade Center...
Historię osiedla można zobaczyć w niedawnym filmie dokumentalnym The Pruitt-Igoe Myth: an Urban History.

A dlaczego o tym piszę tutaj? Ponieważ piosenkę U2 zainspirowało osiedle Ballymun w Dublinie. Składało się ono z kilkudziesieciu budynków, w tym siedmiu wieżowców, które wyglądały tak:
[Obrazek: 235px-Clarke_Tower.JPG]
Powstało w latach 60-tych, jego historia jest bardzo zbliżona do historii Pruitt-Igoe. Od około 10 lat trwa burzenie osiedla, w 2013 rozpoczął się ostatni etap, w tej chwili zostały jeszcze 3 z 7 wieżowców, wszystkie niezamieszkane. Geneza była dokładnie taka sama: mieszkania dla biednej napływowej ludności ze wsi. Dalej poszło też tak samo, dość powiedzieć że w latach 80-tych Ballymun stało się centrum "epidemii heroiny" toczącej Irlandię, pełnym pustostanów, narkomanów, gangów, na klatkach zalegały zużyte strzykawki, wymiociny i różne inne wydaliny narkomanów. Jednym z impulsów do napisania utworu była śmierć lidera Thin Lizzy, Phila Lynotta w 1986 roku. Tak się składa, że Bono i jego szkolni przyjaciele i współpracownicy zespołu Gavin Friday i Derek Rowan dorastali na osiedlu sąsiadującym z Ballymun i mogli obserwować bezpośrednio jego wzrost i stopniowy upadek, m.in. to tam po raz pierwszy jeździli windą. Już wcześniej Bono inspirował się osiedlem, chociażby w piosenkach "Shadows and Tall Trees" z 1980, a w 1987 przejeżdżając obok wieżowców powiedział do swojego znajomego, reżysera Mike'a Newella: "widzisz te wieżowce? Są jak siedem wież. Mają najwyższy wskaźnik samobójstw w Irlandii. Zanim odkryto, że ludzi nie powinno się umieszczać w takich blokach, my niestety zdążyliśmy je zbudować." I tak napisał piosenkę o mieszkańcach tego osiedla, osiedla siedmiu wież, z którego jest tylko jedno wyjście i w którym zasypia się z pomocą igły narkotyku, po to by zapomnieć o minionym dniu i przespać do kolejnego takiego samego.

Po agresywnym Bullet the Blue Sky utwór przychodzi piękne ukojenie w delikatnej balladzie, z delikatnie grającą slide guitar i harmonijką, która gdzieś znika wraz z wyciszającą się muzyką, znikającą niczym słońce zachodzące za horyzontem, wyciszającą się jak świat po narkotycznym wkłuciu. Swego czasu usłyszałem te 5 numerów w audycji Pół Perfekcyjnej Płyty i chyba ten był jedynym, którego wówczas w ogóle nie znałem. Where the Streets i Bullet owszem średnio kojarzyłem, nie na tyle by np. zanucić, ale jednak znałem, natomiast o tym numerze w ogóle nawet nie słyszałem. Od razu mnie zaskoczył, że jest tak inny od pozostałych czterech, że jest tak kojący, cudownie kończący to absolutnie Pół Perfekcyjnej Płyty.

Statystyki:
nie było singlem, więc nie było nigdzie

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.11.2014 02:10 PM przez Miszon.)
02.11.2014 02:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 - Miszon - 02.11.2014 02:09 PM

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Płyty 10-lecia (1990-1999) Miszon 296 11 460 20.09.2023 12:25 PM
Ostatni post: santosz
  Muzyczny BTW część I.2 (1973-1982) Miszon 139 39 514 16.09.2022 03:27 PM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasòw odsłona I.4 (1989-1994) Miszon 17 4 382 15.09.2022 11:10 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1. Miszon 91 87 125 24.07.2022 08:47 AM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasów Miszon 49 6 838 29.12.2019 02:09 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów I.5 Miszon 199 24 773 06.05.2019 08:21 PM
Ostatni post: Miszon

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości