Talk Talk LIFE'S WHAT YOU MAKE IT 1986 The Colour of Spring
w BTW od: 2012 (a jakoś mi się przypomniało i poruszyło, jak obejrzałem wtedy w filmie "Głową w mur". Patrz niżej)
(Montreux, 1986)
Oczywiście znowu niebagatelny wpływ na umieszczenie tego numeru w BTW ma fakt, że jest jeden z podkładów pod Listę Przebojów, grany wtedy oczywiście w remixie instrumentalnym (niemal), który zresztą nawet bardziej mi się podoba (może przez to, że częściej go słyszałem?). Ale myślę, że nie pogniewacie się takim powodem jego popularności u mnie, bo sądzę że zespół był zacny, a kawałek też.
Chociaż na pewno nie była to nigdy pierwsza, a może nawet druga liga jeśli chodzi o popularność. No powiedzmy, że w Europie to była końcówka drugiego rzutu, ale w Stanach to chyba kompletna alternatywa, przynajmniej jeśli chodzi o single, bo z płytami było już nieco lepiej. W dodatku to ciekawy przykład zespołu, którego płyty im większą miały estymę u krytyków, tym mniejszą u szerokiej publiczności (w sensie sukcesu komercyjnego). Ale nie zawsze przecież trzeba gonić za sławą, lepiej rozwijać się muzycznie i robić dobrą muzę.
A oni grali ciekawie, całkiem oryginalnie, a jak na lata 80-te, to stopniowo unikali plastikowości, rozwijali się muzycznie, jednocześnie nie tykając się także trącącego muzycznym amatorstwem wykonawczym brudu (bo mam wrażenie, że często lekarstwem na plastik dla niektórych było nie do końca czyste granie i śpiewanie, czasem pod hasłem chowania się za sztandarami punka. Post-punka rzecz jasna, czy jak tam zwać takie lepsze technicznie i bardziej melodyjne granie od hardkorowych punkowców spod znaku pierwszej jego fali). A ta płyta była ich największym komercyjnym sukcesem. Choć z tych ich sukcesami było tak trochę dziwnie, że chyba wtedy te późniejsze ich płyty nie były specjalnie docenione, ale po latach stopniowo je doceniano i zaczynano uważać za jedne z najlepszych płyt dekady. Przykład nie do końca zrozumianych proroków, którzy wyprzedzili epokę? Ale pewnie to wy się tu lepiej ode mnie znacie.
Najfajniejszy jest tu rzecz jasna ten chodzony bas, a chyba nawet klawisze udające bas, na którego tle rozgrywają się różne rzeczy: przelatują kaskady syntezatorów, zawodzi wokal i rockowo wyją gitary. Dzieje się sporo.
Wersja, która sprawiła że wrzuciłem ten numer do BTW, to ta oberzana w filmie "Głową w mur". Jakoś mnie wtedy ruszyła. Nie mogę znaleźć tej, którą gra jeden z bohaterów w trakcie, ale na napisach jest ta.
Statystyki:
LPP3 - 21
US - 90
UK - 16 (i 23 przy reedycji w 1990)