Wham! LAST CHRISTMAS 1984 singiel / 1985: Music from the Edge of Heaven
w BTW od: ok.2010 (tak późno, bo wcześniej nie uwzględniałem piosenek świątecznych)
(teledysk, bo jest miodzio )
Postanowiłem nie czekać z tym numerem do grudnia .
Co byście nie psioczyli i jak bardzo go znienawidzili za granie w sklepach - to jest świetny świąteczny numer, który bardzo lubię i który lubię sobie ponucić czasem nawet latem . A ponieważ ostatnimi laty unikałem jak mogłem wizyty w centrach handlowych w sezonie po 11 listopada (bo niestety już wtedy zaczynają się w nich święta, co KOMPLETNIE zabija klimat), to nie słyszałem tego kawałka szczególnie często, ba!, nawet w zeszłym roku trochę mi go brakowało i sam sobie parę razy odpaliłem żeby posłuchać. Dzięki temu nie nudził mi się wcale. Zresztą - rzecz jest na tyle genialna, że naprawdę musiałbym słyszeć po kilka razy dziennie przez ponad tydzien, żeby się znudziła. Tym bardziej że przecież poza tymi 2 miesiącami, w ogóle go nie grają w radiach, co nie jest niestety dane innym wielkim przebojom.
George wspominał kiedyś, że wtedy, w połowie lat 80-tych nie był jeszcze w pełni świadomy swojej seksualności, ale faktem jest to, na co zwróciła nam kiedyś uwagę lektorka angielskiego na kursie do FCE (oczywiście śpiewaliśmy ten numer na nim) - w tekście nie ma jednoznacznie zaznaczone, że George śpiewa to dla kobiety. Pełna dowolność interpretacji, co za tym idzie. Ale zabawne w sumie jest, że wielki symbol seksu, którego seksualność w dodatku mocno wykorzystywano przez lata w promocji, okazał się w końcu niespecjalnie chętny na damskie wdzięki milionów wzdychających do niego fanek, dla których mogło się potem okazać nawet zabawne (mogłoby szokujące, ale miały czas wyrosnąć z młodzieńczej miłości, bo wyszło szydło z worka przecież dopiero w drugiej połowie kolejnej dekady).
Tym razem mamy do czynienia z numerem Wham! napisanym i wyprodukowanym w całości przez G.Michaela i żeby było trudniej, to wydanym nie jak Careless Whisper w którym Ridgley się udzielał twórczo jako nagranie solowe, tylko jako zespół. Dziwna polityka, ale co zrobić. Wszechświatowy przebój, który brał udział w wielkiej bitwie świątecznych hitów w UK w 1984. Poza święcącym triumfy przez cały wcześniejszy rok Wham! dołączyli się do niej równie wówczas topowi Frankie Goes to Hollywood, a ponieważ gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, wygrali ostatecznie Bob Geldof i Midge Ure, a konkretniej charytatywne "Do They Know It's Christmas?". Co oznaczało zaledwie drugie miejsce dla Wham! w 1984. I tytuł najlepiej sprzedającego się singla spośród tych, które w UK nie doszły do miejsca pierwszego.
Ciekawostka: z racji na sezonowość numeru, przeżywa on wieczny, coroczny renesans na listach przebojów, początkowo jako reedycje, a w erze internetowych rankingów ściągalności stał się już w ogóle rekordzistą powrotów na listy przebojów. Zajrzyjmy zresztą do tej statystyki:
LPP3: 2x1m.
UK: 2 w 1984, 6 w 1985, 26 w 2008, 39 w 2009, 26 w 2011,
JPN: 12 w 1992 i tytuł najlepiej sprzedającego się singla spośród tych, które nie weszły do Top 10
GER: od 1997 co roku na liście, najwyżej #4 w 2007 - w sumie rekord 106 tygodni na liście!
ESP: 9 w 2009
można by tak dalej...
Blisko BTW: Wake Me Up Before You Go-Go, które kojarzy mi się przede wszystkim z tym, że było demem w pierwszych organach Casio mojej kuzynki.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.09.2014 06:29 PM przez Miszon.)