Prince and The Revolution PURPLE RAIN 1984 Purple Rain
w BTW od: ok.1998
(no niestety, koncert zdjęli, to z singla)
Ten kawałek to jeden z najjaskrawszych przykładów konfliktu obiektywizmu z subiektywizmem. Został dodany do BTW w samych początkach tego zestawu, kiedy uważałem kawałek za wielki, choć jakoś go specjalnie nie wielbiłem. Potem był w nim nawet w czasach, kiedy tego numeru po prostu nie znosiłem (ok.2000-2003/4), potem nieco osłabła moja niechęć do niego bo bardzo go rzadko słyszałem, a w końcu w ostatnich latach nieco przychylniej na niego zacząłem patrzeć, raz że na szczęście rzadko słyszę, dwa bo jednak usłyszałem w nim nowe elementy, których wcześniej nie dostrzegałem i które sprawiły że doceniłem ponownie, także sercem a nie rozumem że tak powiem. Kilka lat naprawdę numer był w zestawie na kredyt i choć z niechęcią patrzyłem na jego obecność w nim, to jednak nie znalazłem w sobie na tyle krytycyzmu subiektywnego, by go z niego wywalić. Niektórych może to dziwić, ale tak po prostu jest.
Najbardziej znany numer Prince'a, muzycznego indywiduum, dziwadła nieco, który także swoim image'em nieco mnie irytował (a nawet samym nickiem. Choć nie tak, jak tym brakiem nicku przez parę lat w latach 90-tych. Bo wtedy był niewymawialny wręcz). A także tym, że im lepsze oceny dostawały jego płyty, tym mniej mi się podobały jego numery. Nie wiem jak jest z ostatnim krążkiem, ale te 2-3 rzeczy które słyszałem conajmniej mi się podobały, więc podejrzewam, że płyta dostaje słabe recenzje i sprzedaje się średnio (a te zbierające powszechne ochy i achy, chociażby z początków tego wieku, to był dla mnie zwykle totalny syf). Tytułowy numer z filmu, który oglądałem wieki temu i nic z niego nie pamiętam poza tym, że były jakieś piosenki Prince'a.
Co do tego braku nicku - był to jeden z efektów wojny z przemysłem muzycznym jaki artysta wytoczył wytwórni Warner, wojny którą zdaje się ostatecznie przegrał, ale w końcu powrócił do pseudonimu z którego był znany, co dało jednak wyraźnego kopa komercyjnego - smutna prawda, ale wyszło na to, że trademark to podstawa i sama muzyka to za mało, by dobrze się sprzedawać. Ogólnie wydaje mi się, że jego pozamuzyczne historie są dla mnie ciekawsze od samej twórczości, choć czasami odstrasza mnie jego "dziwność" i ogólna kontrowersyjność image'u. Ale numer w BTW ma i niech się cieszy, że tak długo i bez wieloletniej przerwy . Chociaż dla tej solówki gitarowej warto.
Ciekawostka:
Ten numer doszedł do miejsca 2 na Billboardzie, a na szczyt weszły 2 inne single z krążka, jak dla mnie oba tragiczne, jeden z nich w dodatku z ewidentnie przesadzoną manierą śpiewania, której jest nieco mniej w Purple Rain, ale która też mnie w tym numerze denerwuje.
Ciekawostka:
krótko po nagraniu kawałka Prince zadzwonił do Jonathana Caina z zespołu Journey i zadał mu pytanie, czy przypadkiem nie jest to zbyt podobne do ich utworu Faithfully, który właśnie był na listach przebojów. Jonathan orzekł, że owszem 4 chwyty są takie same, ale ogólnie numer jest inny i śmiało może go wydać. Oceńcie sami: Faithfully.