Na chomikach nie szukałem, w zasadzie nie korzystam z komputera w domu (a w pracy zablokowany jest chomik), co prawda mam aplikacje chomikuj na komórce, ale korzystam z niej tylko jak jest Nasza Lista.
Miszon napisał(a):37. James Taylor Quarter - (A Few Useful Tips About) Living Underground [1996]
nie kojarzę w ogóle tego projektu; aż sprawdziłem, czy to ten james taylor i okazuje się, że to tylko zbieżność nazwisk; włączę sobie zaraz coś, ale chyba po opisie wiem, co usłyszę
nie, zawsze było Kayah i Bregović; o nim się u nas częściej mówiło po nazwisku we wszelkich kontekstach -- zapomniałem o tej płycie, a w sumie przeżyłem z tą muzyką trochę jeszcze wtedy w 1999 roku; są we mnie dwa wilki -- jeden ceni tę płytę za barwę i charakter, nawet mimo tego autorecyklingu (o którym dowiedziałem się lata później), drugi ma z tą płytą problem, bo się zgrała strasznie, a przez ten recykling też mam poczucie, że słuchałem wielu ciekawszych płyt z bałkańskim folkiem -- choćby "iag bari" z 2001 roku (więc do topu się nie łapie); więc jestem trochę zmieszany teraz i może trochę zaintrygowany, co by było gdybym sobie tę płytę włączył tak sam na sam w jakimś ładnym kontekście przyrody, żeby jej nadać nowego charakteru -- może kiedyś się w to wczuję i spróbuję
de su nigdy nie słuchałem w tej formie i może niech tak zostanie; zawsze myślałem, że to okrutne, że tak mocno zaznaczyły w polskim popie swoją obecność wtedy, a potem tak dramatycznie przepadły; ale też mam poczucie, że miejsce tej muzyki jest właśnie tam, w radiu końca lat 90.
oasis jakoś bez emocji; przełamują trochę charakter tej listy, ale nigdy mnie nie ekscytowali w żadnym wydaniu, choć nie przeczę, nie był to zły zespół
kajman napisał(a):Nota bene sprawdziłem czy to nie jest przypadkiem ten James Taylor
AKT! napisał(a):aż sprawdziłem, czy to ten james taylor
Ja wtedy nie miałem jak sprawdzić, bo nie miałem dostępu do netu jeszcze przez 5 lat (od momentu pierwszego usłyszenia w 1999), ale też przez pewien czas myślałem, że to ten. Tylko mnie dziwiła odmienność stylistyczna.
kajman napisał(a):obecność takiego koszmaru jak Prawy dla mnie ją dyskwalifikuje
Płyta jest doskonała i jakbym brał pod uwagę jedynie tzw. czynnik obiektywny, czyli "mędrca szkiełko", byłaby dużo wyżej. Nawet jeszcze kilka dni temu była 4 miejsca wcześniej, ale właśnie w tej chwili uznałem, że przegrywa z kolejnymi pozycjami kompletnym brakiem wspomnień z nią związanych - w latach '90 znałem 2 numery, płytę poznałem kilkanaście lat temu, zachwyciła mnie ale znowu - jednak brak tego osobistego elementu zaważył na takim, a nie innym miejscu.
PS. Ale że "Paranoid Android" nie jest w setce Trójkowego/357-ego Topu to jednak słabo...
Sztosy: "Airbag", "Paranoid Android", "Subterranean Homesick Alien", "Karma Police", "Climbing Up the Walls", "Lucky".
chore wideo do chorej piosenki, czyli "Paranoid Android":
uwielbiałem wtedy offspring, ale nie przetrwali nie tylko mojej nastoletniości, ale nawet do liceum xd
z kolei "ok computer" zawsze było dla mnie ciekawsze na poziomie kontekstu kulturowo-społecznego niż muzycznie; po latach prób i powrotów do płyty i radiohead w ogóle, uznałem, że to nie jest muzyka dla mnie i nie będę już więcej próbował, o ile sama do mnie nie przyjdzie
Takiej reakcji oczekiwałem, bo pewnie u ku3y to będzie top 5 .
Ja tego nie słuchałem w całości od momentu zagubienia tej kasety kilkanaście lat temu, ale do poszczególnych numerów raz na jakiś czas wracałem. Całość okazała się brzmieć nadal dobrze .
Miszon napisał(a):Jedna z najlepszych piosenek na wesela!
Na weselu już jest się tak pijanym, że nic nie przeszkadza. A to, że jest dobra na wesela nie oznacza, że jest dobra w ogóle. Raczej odnotowuję zależność odwrotną.
Nawet nie próbowałem słuchać OKC, bo jest moim zdaniem o wiele gorsze niż Bends, które ledwo się załapało do mojego top 50. Ogólnie RH po Bends brzmi dla mnie zbyt elektronicznie w sposób, jakiego bardzo nie lubię (nie wszystkie utwory, ale spora ich część). A jak sobie myślę o OS to pierwsze skojarzenie to Pretty, które jest dla mnie beznadziejną dyskotekową piosenką dla niepoznaki zagranej na rockowym instrumentarium (które szybko wypadło mi z pamięci i długo musiałem dochodzić do tego, że to zespół rockowy).
Sztosy: „W wielkim mieście”, "Ciało ziemiste", „Czekam i wiem (Jeśli coś się dzieje ze mną)”, „Nikt nikogo (I tak warto żyć)”, „Pod niebem”
Nie mogę teraz znaleźć dokładnego cytatu, ale Wojciech Waglewski powiedział przy okazji którejś z ich płyt z lat '90, gdzie grał gościnnie, że słyszał że to jest podobno piosenka studencka, a on nie znosi piosenki studenckiej, a to mu się podoba, więc nie wie w takim razie, co to jest.
No to ja mogę się podpisać. Najlepsza płyta zespołu z tych z lat '90, dopiero Osiecką to pobili.
kajman napisał(a):Na weselu już jest się tak pijanym, że nic nie przeszkadza.
No to ja tak nie mam, a przynajmniej od gdzieś 10 lat przynajmniej, gdzie upijam się jedynie zabawą.
A nawet wcześniej nie byłem nigdy pijany na weselu, a na pewno nie na tyle, żeby mi nic nie przeszkadzało, choć przyznam że pewne rytmy i gatunki nieco lepiej znosi się w takich okolicznościach
Miszon napisał(a):Ale że "Paranoid Android" nie jest w setce Trójkowego/357-ego Topu to jednak słabo...
Wydaje mi się, że "KP" dawno temu o setkę się ocierało, a raz czy dwa nawet w niej bywało.
To może zacznę od Ballad, bo u mnie już wiadomo, że są poza top 50 i nie jest to moja ulubiona płyta Nicka z tej dekady.
Miszon napisał(a):Sztosy: "Song of Joy", "Henry Lee", "Where the Wild Roses Grow", "The Curse of Millhaven", "O'Malley's Bar".
No cóż, co do Songu i Roses się zgadzam, ale zacytuję siebie z topłyty
kajman napisał(a):dwa utwory nie wytrzymują krytyki (a może tylko jeden, bo po jednym przesłuchaniu mam wrażenie, że Curse to przyspieszona wersja Henry'ego)
no i te utwory mocno zaszkodziły płycie w moich uszach (zabrały ze średniej jakieś pół punktu, a 0,4 więcej dawałoby finał).
Co do 123 to jest całkiem przyzwoita płyta z kilkoma słabiej brzmiącymi utworami i na szczęście krótkim fatalnym instrumentalnym kawałku zaczynającym się gadaną wstawką.
W razie wątpliwości - jak ktoś wpisze jako zespół Kazik Na Żywo, policzę wspólnie. Zostawiam tutaj na boku kwestię, czy zespół postanowił się nazwać odrębną od Kazika nazwą przed, po, w trakcie nagrywania płyty, czy już po jej wydaniu, a może dopiero jak zaczęli grać koncerty. Wiadomo o jaką płytę chodzi.
Dużo energii, sporo humoru, ale nieco nierówno. No i trochę niepotrzebny recycling, raz lepszy (Celina), raz gorszy (Spalam się) niż wersje pierwotne.
Ogólnie: bardzo dobrze się tego słucha. Jest ciężko w brzmieniu, ale nie za bardzo jakoś tak... wesoło? Może po prostu słychać radość grania?
Sztosy: „Celina”, „Artyści”, „100 000 000”, „Biały Gibson”, „Nie ma litości”, „Tak się robi historię”, „Pieśń solidarności bluesmanów / wspomnienie sekretarki” - ten ostatni to jeden wielki .