RE: 50 albumów dekady (2010-2019)
Tak, to jest bardzo ciekawy przypadek, ewenement jakiś, tak jakby cały czas szukali, doskonalili się, aż w końcu znaleźli idealną dla siebie formę przekazu. Tylko raczej powiedziałbym, że po 20 latach, bo "Samo Voo Voo" też jest świetne.
A u Króla single rzeczywiście najlepsze, ale były chyba 4, a płyta ma właściwie 8 kawałków plus taki smaczek na koniec. A u mnie poza pierwszą szóstką może nie ma tak, żeby każdy kawałek w 100% mi pasował...
A dalej wygląda to tak:
19. Brass Against - II (2019)
Na swoim drugim albumie zespół rozszerzył spektrum, sięgając po utwory z repertuaru m.in. Toola, Black Sabbath, Audioslave czy Jane's Addiction i to wyszło mu zdecydowanie na dobre. Dęciaki świetnie podkreślają mocne gitarowe brzmienia, a kobiece wokale odświeżają nieco przyprószone klasyki rocka i metalu, tworząc wybuchową, energetyczną mieszankę.
18. Pidżama Porno – Sprzedawca jutra (2019)
Płyta, na którą bardzo się czekało i która generalnie nie zawiodła. Jest ostro, dynamicznie, błyskotliwie i zjadliwie - czyli tak, jak by się pewnie większość fanów spodziewała. Na tle całej dyskografii Pidżamy to są pewnie stany średnie, ale to jak najbardziej oznacza, że jest naprawdę dobrze - na swoim poletku wciąż zostawiają konkurencję za sobą.
17. Riverside – Love, Fear and the Time Machine (2015)
Riverside z albumem chyba najbardziej wyciszonym, melancholijnym i spokojnym w swoim dorobku. Piękne melodie i kompozycje stwarzające niepowtarzalny klimat - to z pewnością ten krążek może zaproponować. Idealnie sprawdza się do słuchania w intymnej, wieczornej atmosferze.
WOLNE MEDIA!!!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.02.2021 10:35 PM przez neo01.)
|