Post: #21

Bitle to akurat z tych najbardziej oczywistych skojarzeń: Strawberry, Walrus, LSD, Blue Jay Way, Revolution, itp.

Pepe nie bardzo, ale Rio owszem.

Post: #22

Bitle to akurat kwintesencja psychodelicznego popu. Miszon ładnie wypunktował.

Post: #23

Posłuchałem sobie tego Jarre'a i w sumie... Nie myślałem o tym numerze w takich kategoriach, ale jednak ta pierwsza wolna część, te słonie czy wieloryby puszczane od tyłu...
No w sumie coś w tym jest psychodelicznego.

Post: #24

tak a propos psychodelicznej elektroniki jeszcze -- caribou:

Post: #25

Utwór który nie wiem, czy jest psychodeliczny, ale jest mocno "creepy" jak to mówią za Wodą.

Ścianka - Piotrek
Przy okazji moje top 3 polskich nagrań.

Post: #26

(25.09.2019 06:59 PM)Miszon napisał(a):  Bitle to akurat z tych najbardziej oczywistych skojarzeń: Strawberry, Walrus, LSD, Blue Jay Way, Revolution, itp.

OK... "Revolution" na pewno tak, ale jest trochę słabo przyswajalne jak dla mnie, natomiast akurat pomyślałem o "Tomorrow never knows" (Stelka kiedyś to zagrał jako najbardziej alternatywny kawałek jednej z najbardziej alternatywnych płyt w tym czasie i mi zapadło w pamięć). A "Strawberry" chyba najbardziej z tych znane i rzeczywiście dobrze pasuje.

Post: #27

to może coś w miarę świeżego.
z jednej z moich ulubionych płyt 2016 roku.

The Claypool Lennon Delirium - The Monolith of Phobos



rewelacja, że taka muza jest jeszcze... chciałem napisać popularna, ale tak chyba nie jest
ważne że taka powstaje i mogę do niej dotrzeć.
ich druga płyta również świetne, ale chyba mniej psychodeliczna.

Post: #28

AKT! napisał(a):a psychoelementów można doszukać się też w elektronice np. w psytrance

Takowej jest na potęgę! Cały odłam Goa/Psy trance jest silnie zakorzeniony w psychodelice. Opiera na szybkim tempie i hipnotycznej, agresywnej linii uderzeniowo-bassowej, która dla kontrastu zestawiona jest z melodyką opartą na muzyce etnicznej: bardzo silne wpływy orientalne, afrykańskie czy nawet celtyckie.

W ramach uzupełnienia wrzucę coś czego jeszcze tutaj nie podjęto, czyli psybient.

Celtic Cross - Kathmandu

Post: #29

neo01 napisał(a):"Revolution" na pewno tak, ale jest trochę słabo przyswajalne jak dla mnie

Zastanawiam się czy piszecie o tym samym Revolution.

Post: #30

Ja na pewno nie piszę o tym niesłuchalnym. Opuszczam ten track jak słucham płyty.

Post: #31

No tak... Ja miałem na myśli to z "9", bo akurat to kojarzyłem, a teraz posłuchałem bez numerka i wydaje mi się całkiem normalnie rockowe, z fajną przesterowaną gitarą, ale mało psychodeliczne jednak.

Post: #32

neo01 napisał(a):OK... A jakie kawałki np.? Bardzo jestem ciekaw (u PJ mam swoich faworytów).

Z PJ na pewno te "dziwactwa" z Vitalogy, chyba na tej płycie było ich najwięcej. A jeśli chodzi o Depeszów... Policy Of Truth Wiem, że to jest meeeega na wyrost, ale dźwięki towarzyszące temu kawałkowi zawsze kojarzyły mi się z psychodelą Taka moja interpretacja

Post: #33

(25.09.2019 09:53 PM)neo01 napisał(a):  No tak... Ja miałem na myśli to z "9", bo akurat to kojarzyłem, a teraz posłuchałem bez numerka i wydaje mi się całkiem normalnie rockowe, z fajną przesterowaną gitarą, ale mało psychodeliczne jednak.

Może faktycznie Revolution zły przykład.
Za to Tomorrow bardzo dobry.
Za pierwszy psychodeliczny utwór nagrany przez Żuki uznawany jest z kolei Rain