Post: #60

(18.07.2019 05:57 PM)kajman napisał(a):  Tylko że wepchnięto do siebie muzykę bardzo mocno się od siebie różniącą. To tak jakby znaleźć jedno określenie na punk, reggae i hiphop.

To stwierdzenie miałoby sens, gdyby muzyka tworzona przez Kraftwerk i Tangerine Dream od 1974 roku wzwyż, albo Popol Vuh od "Hosianny Mantry" dalej była "wpychana" do prog rocka, pomimo zerwania z rockowymi środkami przekazu (choć w istocie ciężko zdefiniować, co nimi właściwie jest). A tak nie jest. Więc jak widać, znaleziono jedno określenie wyłącznie dla określonego podzbioru rocka - jednego gatunku - a nie kompletnie różnych gatunków ze sobą niezwiązanych tradycyą i strukturą, jak punk i hip-hop. Zresztą punk ma "swojego" "prog rocka", czyli post-punk i nową falę.

(19.07.2019 11:59 AM)obserw99 napisał(a):  Jeśli mógłbym coś doradzić to najlepsze albumy zespołu Yes to te wydane w latach 1969-1980 plus album z 1994 i kilka utworów z reszty dyskografii. To w sumie tylko 9 albumów. Dasz radę.

Gdyby to nie było do kajmana, to dorzuciłbym do tego Cyferki, które są dość ważną płytą. I zdaje się, że ten okres to raczej 1971-1977. Ja muszę sobie zrobić powtórkę z Yes (plus kilka ważniejszych płyt, których nie słyszałem), ostatnio głównie słuchałem raczej mniej standardowych (a wcale nie gorszych!) zespołów z Canterbury, RIO i Niemiec.