tak, to było piękne lato, moje pierwsze tak muzyczne...
The Rolling Stones - to mój ich ulubiony numer ever
Talk Talk - już wiecie że też, szczęściem, że odnowili w 1990 ten singiel
Eros - i jw., podręcznikowa melodia, gdyby wysłać ją na Eurowizję Włochy mogłyby zgarnąć trofeum, no ale było wtedy Insieme więc i tak na to samo wyszło
Vaya - czyli genialnych nowości cd
Jeff Lynne - nie załapałem się właściwie ani na ELO ani na Travelling Wilburys, no to była to taka namiastka zamierzchłych czasów, btw ależ to brzmiało rewelacyjnie wtedy!
Michael Bolton - człowiek legenda, a to absolutnie wyjątkowa kompozycja w jego twórczości
MSG - ach, chyba nie dziwicie się że znaleźli się na mojej Liście Napędowej do Życia?
Cock Robin - kompletnie zapomniany utwór, a chyba najlepszy z dzisiejszego zestawu! Nie zapomnę Tomaszowi Żądzie, że raz w Muzycznej Poczcie UKF (jak już wreszcie go zagrał) skomentował że się dłuży i że w ogóle nudny... chyba go po prostu nigdy nie słuchał w całości
Wy bądźcie lepsi od niego!
https://www.youtube.com/watch?v=1Gplhix5WOM
Propaganda - to nie ta moja ulubiona, ale po karierze jaką zrobiła na LP3 nie mogło być inaczej u mnie
Sinead O'Connor - chyba ten numer nie zrobił należytej kariery, a przecież równie dobry co Mandinka
New Order niedawno przypomniany w Mychartsowym Topie...
Bad English - po piątym miejscu Price Of Love mieli trójkę z tym, a przed końcem roku zdobyli szczyt
De Mono - ach, mieli kiedyś dar do pisania tak hipnotycznych numerów...