marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 508
Dołączył: Mar 2008
|
MOJA LISTA notowanie 128(187) - 14.06.2013
NOTOWANIE 128(187)
- 02 08 ALICE IN CHAINS - STONE
- 03 11 NICKS. GROHL. HAWKINS. JAFFEE - YOU CAN'T FIX THIS
- 01 15 TAME IMPALA - MIND MISCHIEF
- 05 09 PARAMORE - STILL INTO YOU
- 08 06 MUSE - PANIC STATION
- 06 16 THE STROKES - ALL THE TIME
- 04 19 HEY - CO TAM?
- 10 07 YEAH YEAH YEAHS - SACRILEGE
- 11 07 QUEENS OF THE STONE AGE - MY GOD IS THE SUN
- 09 19 CRYSTAL CASTLES - AFFECTION
- 13 05 EMPIRE OF THE SUN - ALIVE
- 07 12 MCCARTNEY.GROHL.NOVOSELIC.SMEAR - CUT ME SOME SLACK
- 15 04 MILES KANE - DON'T FORGET WHO YOU ARE
- 16 03 DAFT PUNK - GET LUCKY
- 12 18 SOUNDGARDEN - BY CROOKED STEPS
- 14 18 MY CHEMICAL ROMANCE - THE WORLD IS UGLY
- 28 02 MY CHEMICAL ROMANCE - SURRENDER THE NIGHT
- 21 04 KULT - UKŁAD ZAMKNIETY
- 20 05 BIFFY CLYRO - BIBLICAL
- 25 02 BULLET FOR MY VALENTINE - P.O.W.
- 19 20 BULLET FOR MY VALENTINE - RIOT
- 23 04 DAVID BOWIE - THE STARS (ARE OUT TONIGHT)
- 18 08 PHOENIX - ENTERTAINMENT
- 17 16 BIFFY CLYRO - BLACK CHANDELIER
- 26 03 THE VACCINES - BAD MOOD
- 22 24 ALICE IN CHAINS - HOLLOW
- 30 02 BASTILLE - LAURA PALMER
- 24 13 ANAVAE - STORM CHASER
- NN 01 BLACK SABBATH - GOD IS DEAD?
- 27 09 NICK CAVE & THE BAD SEEDS - JUBILEE STREET
---
- 31 THE 1975 - CHOCOLATE
- 33 FALL OUT BOY - THE PHOENIX
- 38 EDITORS - A TON OF LOVE
- 35 KATY B - WHAT LOVE IS MADE OF
- 29 JOHNNY MARR - THE MESSENGER
- 32 MY CHEMICAL ROMANCE - BOY DIVISION
- 39 LANA DEL REY - YOUNG & BEAUTIFUL
- 41 GARBAGE - BECAUSE THE NIGHT FEAT. SCREAMING FEMALES
- 44 CRYSTAL FIGHTERS - YOU & I
- 34 LUXTORPEDA - GIMLI
- 37 CRYSTAL CASTLES - WRATH OF GOD
- 45 JOE SATRIANI - I CAN'T GO BACK
- 50 TOM ODELL - ANOTHER LOVE
- 47 LAURA MARLING - MASTER HUNTER
- 40 BILLY TALENT - STAND UP AND RUN
- 42 THE KILLERS - HERE WITH ME
- NN THE NATIONAL - SEA OF LOVE
- 43 DEAP VALLY - LIES
- NN PALMA VIOLETS - BEST OF FRIENDS
- 46 NICK CAVE & THE BAD SEEDS - WE NO WHO U R
O nowościach:
BLACK SABBATH - GOD IS DEAD?
Niezależnie od tego czy się komuś ten utwór, płyta, cały powrót podoba czy nie trzeba uczciwie przyznać, że jest to wielkie wydarzenie w świecie muzyki. Kiedy pod koniec lat dziewięćdziesiątych muzycy Black Sabbath zagrali w oryginalnym składzie po raz pierwszy po długiej przerwie wszyscy zaczęli się zastanawiać i zadawać sobie jedno pytanie. Czy będą próbować coś razem nagrywać? I z biegiem lat pytanie pozostawało bez odpowiedzi, a prawdę mówiąc wszyscy pogodzili się już chyba z tym, że Ozzy Osbourne z Black Sabbath już nic nie nagra. Tym bardziej, że w między czasie powstała regularna płyta Black Sabbath „The Devil You Know” z Dio na wokalu i pod szyldem Heaven and Hell. Niestety jak wiemy Ronnie Jamesa Dio zmarł rok po wydaniu tego krążka. Nagle jednak coś się zmieniło i po wielu latach Tony Iommi, Ozzy Osbourne i Geezer Butler weszli razem do studia i nagrali pod okiem nie byle kogo, bo samego Rick’a Rubin’a nową regularną płytę „13”. Pierwszą od osiemnastu lat pod szyldem Black Sabbath nie licząc wspomnianego projektu z Dio. Natomiast ostatni album z Ozzy Osbournem „Never Say Die!” powstał trzydzieści pięć lat temu! To wtedy nie było mnie jeszcze nawet na świecie, a Brad Wilk, który na albumie gra na perkusji jako muzyk sesyjny miał wtedy zaledwie 10 lat. Zabrakło oczywiście tego czwartego czyli Bill’a Ward’a. Trochę szkoda, bo jak się okazuje poszło o jakieś kontraktowe sprawy.
Dla mnie Black Sabbath od lat pozostawali legendą i w miarę jak poznawałem kolejne płyty i etapy twórczości zespołu, legenda i szacunek dla dokonań muzyków rosły. To przecież Oni tak naprawdę zmienili muzyczny świat, a albumy takie jak „Paranoid”, „Vol. 4” czy chociażby debiut „Black Sabbath” na zawsze pozostaną już niedoścignionymi klasykami heavy metalu. Jak zatem na tym tle wypada nowa muzyka zespołu? Odpowiedź jest dość prosta. Świetnie! Dzisiejsza nowość „God Is Dead?” jest tego najlepszym przykładem. Piosenka w starym dobrym stylu, toczy się bardzo powoli, ale już od pierwszych dźwięków słychać, że moc pozostała. Potężne brzmienie 24 progowego Gibsona SG po raz kolejny zadziwia. Mam też wrażenie, że Ozzy przez te wszystkie lata nie za wiele się zmienił. No i fajne jest też to, że te piosenki są takie długie, pozostaje tutaj wiele czasu na różne zmiany tempa, przejścia i solówki, które brzmią tak jakby powstały pod czas sesji „Sabbath Bloody Sabbath” z przed czterdziestu lat. Jednym zdaniem, wszystko po staremu. Tylko jak to w tym kontekście śmiesznie brzmi. Za to płyta nagrana z Rubin’em zawsze trzyma poziom i nie inaczej jest tym razem.
|
|
15.06.2013 12:33 PM |
|