Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Opener 2013
furbul Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6 682
Dołączył: Dec 2008
Post: #121
RE: Opener 2013
Kendrick >>> Alt-J

Feelings. Flashcards.
Fake knife. Real ketchup.
Cardboard. Cutthroats.
04.07.2013 12:21 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #122
RE: Opener 2013
Pewnie tak, bo przy Taro wokalista począł momentami wyciągać nieczyste nuty, takie bardzo nieczyste Icon_razz2 I ogólnie po Taro wyłączyłem; początek był bardzo poprawny ale nudziłem się momentami (a przez pierwsze trzy utwory brzmieli jakby chcieli to jak najszybciej skończyć, potem Something Good zyskało względem albumowej, cover Kylie Minogue był... dziwny, Fitzpleasure bardzo słabo, A Real Hero gdyby nie mój sentyment do tego utworu brzmiałoby pewnie nędznie, Breezeblocks zabrzmiało świetnie (w końcu żywo! ruszali się nawet!), a Taro ok. Aby rozbawiła mnie po drodze 'solówka' gitarzysty a'la gimbazjalista grający Nothing Else Matters Icon_lol
04.07.2013 12:32 AM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #123
RE: Opener 2013
http://alterartwin.home.pl/opener_static...strona.jpg
Najważniejsze punkty festiwalu z Łąki Łan na czele!
04.07.2013 03:27 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
furbul Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6 682
Dołączył: Dec 2008
Post: #124
RE: Opener 2013
Łąki Łan na żywo faktycznie są bardzo dobrzy, ale ogółem dziś bieda na streamie.

Feelings. Flashcards.
Fake knife. Real ketchup.
Cardboard. Cutthroats.
04.07.2013 03:47 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Tomekk Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 14 497
Dołączył: Aug 2008
Post: #125
RE: Opener 2013
furbul napisał(a):dziś bieda na streamie.
wielka bieda.
to ja teraz zrobię jak safer wczoraj: "nie oglądam!" Icon_lol
04.07.2013 09:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #126
RE: Opener 2013
[Obrazek: HOF2013_STREAM_dzien3_strona.jpg]
Nooo odkuli sobie wczorajszy dzień
05.07.2013 04:12 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #127
RE: Opener 2013
Zdjęcie usunięto więc pisemnie:
17:00 Rebeka
18:30 Palma Violets
19:00 Skubas
20:00 Skunk Anansie
21:00 These New Puritans
22:00 Queens of the Stone Age
22:30 NAS
00:00 The National

Disclosure jednak nie będzie Icon_rolleyes
05.07.2013 06:12 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 633
Dołączył: May 2008
Post: #128
RE: Opener 2013
Dzisiejszy stream (obiecujący):
17:00 Maginificent Muttley
18:00 Everything Everything
19:00 Novika
20:00 Miguel
20:30 Crystal Fighters
21:00 Mount Kimbie
22:30 Dawid Podsiadło (retransmisja)
23:00 Devendra Banhart
00:30 Steve Reich / Lao Che
01:00 Animal Collective

I moje krótkie przemyślenia odnośnie koncertów dnia pierwszego, na których udało mi się być. Chronologicznie:

1. Dawid Podsiadło -- sympatyczne otwarcie festiwalu, pierwszy utwór zabrzmiał tak mrocznie, rockowo, energetycznie, że chwilę mi zajęło, żeby uwierzyć, że to faktycznie Podsiadło (nie udało mi się niestety jak dotąd ustalić tytułu tego numeru, ale spróbuję go zlokalizować na płycie); później "Trójkąty i kwadraty", czyli mała dyskoteka -- też ładnie; wokalnie zresztą radzi sobie bardzo dobrze, ale co do tego nikt chyba nie ma wątpliwości; ogólnie odnalazł się na Openerowej scenie, a publika przyjęła go zaskakująco dobrze [via krzyczące nastolatki pod barierkami]; Podsiadło sam zresztą zdradził, że się stresuje i że się nie spodziewał tak pozytywnych recenzji; poza tym powiedział kilka bzdur, ale ogólnie sprawiał bardzo pozytywne wrażenie; grał sporo średnich paraindiepopowych piosenek ze swojej płyty, wszystko się zlewało w jedno; było na pewnym poziomie, ale potrzeba mu lepszego materiału; generalnie po kilku kolejnych utworach zdecydowaliśmy, że idziemy na piwo. I poszliśmy.

2. Editors -- to widzieliście/słyszeliście, więc chyba nie muszę za bardzo się produkować; Editorsi nigdy mnie nie przekonywali i podobnie było i tym razem; owszem wokalnie i muzycznie zagrali bardzo dobrze, ale połączenie stadionowych hymnów z nowofalowymi inspiracjami Joy Division zawsze zadawało i myślę, że wciąż będzie zadawać mi ból, a taki właśnie był ten koncert; grali swoje; zresztą od od początku wydawało mi się, że przyjechali, zagrali swoje i odjechali. Byli mrukliwi i poważni; trochę wyluzowali dopiero pod koniec, ale i tak w porównaniu z bezpośrednio występującymi po nich Blur wypadli niezbyt sympatycznie; miejsce miałem wygodne, bo siedziałem sobie spokojnie na trawie kawałek za domkiem realizatora, ale okazało się niewłaściwe strategicznie, żeby zająć dobrą miejscówkę przed koncertem Blur, ale jak zagrali na koniec "Papillon", to postanowiłem samemu sobie trochę poskakać zamiast błądzić w tłumie skaczących.

3. BLUR -- jeśli Blur jakimś cudem nie rozpadną się, nagrają płytę i będą nadal koncertować, to na pewno do nas wrócą, bo mieli naprawdę fantastyczne przyjęcie, ale sam koncert sprawiał wrażenie raczej pożegnania z fanami, podsumowania minionych dwóch dekad w celu zamknięcia pewnego rozdziału. Ale może to tylko pozory. Wiedziałem na co się nastawiam wciskając się w tłum, zresztą tak gęsty, że dojście gdziekolwiek bliżej bezpośrednio po Editorsach było chyba niemożliwe; zaczynałem koncert w miarę blisko sceny, ale bardzo po prawej, stąd przyjąłem sobie za punkt honoru, że przy szybszych numerach (kiedy panuje tendencja do zmiany miejsc) będę możliwie przemieszczał się w stronę środka, nawet kosztem odległości od sceny. I faktycznie -- koncert zakończyłem niemalże przy wewnętrznej barierce, choć znacznie dalej. "Boys & Girls", od którego się zaczęło to była walka o przetrwanie w szalejącym tłumie (zupełnie jak na Kings of Leon kilka lat wcześniej), ludzie wychodzili z tłumu, ale później się uspokoiło. Koncert naturalnie był pierwszorzędny, bo jaki mógłby być. Ja byłem mocno nastawiony na fun i postanowiłem nie tylko niczym się nie przejmować, ale przyjąć otaczający mnie tłum za element tego funu. Koncert był właściwie przeglądem największych hitów grupy -- "Beetlebum", "Coffee and TV", "Parklife", "Tender", "Country House" -- wszystko było. Zresztą "Oh my baby" z "Tender" było powracającą frazą na ustach publiki podczas koncertu, a nawet po jego zakończeniu. Wydaje mi się, że były też jakieś numery z Trzynastki, ale tu już trzeba byłoby się poradzić eksperta (albarn? Icon_wink). Ulubione momenty: "There's No Other Way" po "Boys & Girls" rozpoczynającym koncert. Mam słabość do tej piosenki, bardzo się ucieszyłem, gdy się pojawiła już na samym początku -- plan minimum zrealizowany! No i "bis", choć nie określiłbym tego w ten sposób. Zespół po prostu w pewnym momencie koncertu zrobił sobie przerwę i na chwilę zszedł ze sceny, choć nie wiadomo było czy to już koniec, więc tłum zaśpiewał "Tender" i wrócili. Zaczęło się od "Under the Westway", które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Damon przy pianinie. Głos i twarz wyrażały wszystko. Poczułem się przez chwilę jakbym uczestniczył w koncercie Beatlesów, choć nie było to uczucie ani jednoznaczne, ani uzasadnione jakimiś racjonalnymi przesłankami. Nie pamiętam już kolejności, ale wielkie wrażenie zrobiło na mnie też "The Universal". Grupa zakończyła koncert, zgodnie z przewidywaniami, "Song 2". Szał. Jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłem. Bardzo się cieszę, że pojechałem. No i grupa od początku była niesamowicie wyluzowana i sprawiali niesamowicie pozytywne wrażenie. (Niech żyje Blur!) Po wyjściu z tłumu byłem przemoczony jakbym wpadł do basenu, mimo, że ani przez chwilę tego dnia nie padało. Poszedłem się wysuszyć przy piwie i wróciłem chwilę później, gdy usłyszałem, że występ rozpoczął Kendrick Lamar.

4. Kendrick Lamar -- wybór równoległego koncertu Alt-J byłby nieracjonalny z wielu powodów i ostatecznie cieszę się, że było dane mi ich olać, bo Kendrick, choć zasadniczo nie przepadam za rapowymi koncertami, nie jestem jego fanem (choć doceniam, a nawet lubię fragmentarycznie) i nie miałem od lat zajawki na hip hop, spisał się naprawdę dobrze. Oczywiście poruszamy się w pewnej specyficznej konwencji, ale dołożenie perkusisty, basisty i gitarzysty nadało kawałkom Lamara rap-rockowego posmaku niczym z debiutanckiej płyty N*E*R*D i rewelacyjnie sprawdziło się na żywo. Kendrick ma flow, swag, vibe -- jakkolwiek to określimy -- to coś, pierwiastek X, który pozwolił mu niemalże samemu zrobić bardzo fajny koncert. Trochę się pobujałem i przede wszystkim czuję, że znowu mam ochotę słuchać rapu. No proszę. Niestety w połowie musiałem się zbierać, żeby zmieścić się w namiocie na Crystal Castles.

5. Crystal Castles -- to właściwie bardziej dyskoteka niż koncert. Namiot niemalże pękał w szwach i to zanim koncert jeszcze się zaczął. Na szczęście na tyłach było luźniej i można było sobie poskakać. A było przy czym i to nawet pomimo tego, że oczekiwane przeze mnie najbardziej "Sad Eyes" i "Not in Love" wybrzmiały dokładnie na sam koniec równo godzinnego setu. Nie było przerw między utworami, kawałki przechodziły jeden w drugi, czasem kompletnie się psując w kuriozalnych interludiach, ale wszystko to stanowiło o sile tego występu. Światła, atmosfera na scenie, prezencja duetu (któremu towarzyszył jeszcze perkusista) też robiły swoje. Piękne zakończenie dnia pełnego wrażeń.

6. Terribly Overrated Youngsters -- nieoczekiwanie koncert nieznanej mi wcześniej grupy na scenie Alter Klubu (do zeszłego roku -- World Stage) przeniesiono z wcześniejszych godzin na drugą, czyli akurat, kiedy skończyli grać Crystal Castles. Panowie grali w żywym, ośmioosobowym składzie (sekcja dęta, gitary, perkusja, klawisze, bas) jakieś EDM-y -- Daft Punk, Justice, Mr. Oizo, Simian. Wyszło całkiem fajnie, chwilę się pobujałem, ale było dosyć monotonnie -- ciągle te same motywy, więc po jakimś czasie udaliśmy się na pożegnalne piwo do prawie, że opustoszałej już strefy gastronomicznej.

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
06.07.2013 05:41 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #129
RE: Opener 2013
Wywołany jako ekspert od Blur Icon_wink pozwolę sobie również na parę postkoncertowych rozkmin wzorem aaktta.

Editors
Nie jestem wielkim entuzjastą tej grupy, więc nie nastawiałem się szczególnie mocno na ich koncert – dla mnie była to zaledwie rozgrzewka przed wiadomo kim. Ale nie sądziłem, że tak beznamiętnie przyjmę pierwsze piosenki występu – a trzeba pamiętać, że jako trzeci numer polecieli legendarnym Smokers Outside The Hospital Doors. Ze sceny wiało nudą. Zespół grał i brzmiał poprawnie, ale zupełnie bez iskry. Na szczęście wraz z kolejnymi piosenkami było coraz lepiej, zespół złapał w końcu energię, a mój faworyt w dyskografii Editors, The Racing Rats zabrzmiał tak jak oczekiwałem. Ale zaledwie trzy momenty koncertu mogę uznać za magiczne. Folkowy The Phone Book, nierozpoznany przeze mnie kawałek, który Tom Smith zagrał bez akompaniamentu reszty grupy na gitarze, i Papillon, rozciągnięty chyba do dobrych dziesięciu minut, który wywołał wśród publiki autentyczną euforię. Trochę to mało w porównaniu z koncertem, w którym…

Blur
…magicznych momentów było siedemnaście. Ale być może nie bardzo potrafię być obiektywny w przypadku grupy, której koncert był – jak mi się wydawało – niemożliwym do spełnienia marzeniem od dobrych kilku lat. Mimo iż nie udało mi się osiągnąć wymarzonego miejsca pod sceną, to uplasowałem się relatywnie blisko i widok miałem dość dobry. Mogłem więc więc do woli napawać się widokiem moich bohaterów. Punktualnie o 22 zabrzmiały dźwięki intro – Theme From Retro. Po nich wyłonili się wreszcie Alex, Dave, Graham i Damon, i zrozumiałem, co znaczy określenie „czuć się jak szesnastolatka na koncercie Beatlesów”. Nie do wiary, to się dzieje naprawdę! Chwilę później wystartowali charakterystycznym rytmem Girls & Boys, a publika od samego początku reagowała ekstatycznie, uskuteczniając szalone podskoki. Od samego początku można też było zauważyć, że wśród niej nie brakowało autentycznych fanów Blur, bo nie ograniczali się do skandowania refrenu, ale znali i śpiewali z Damonem cały tekst. Ja naturalnie również. Widownia w amoku była także na energicznych Popscene i There’s No Other Way. Chwila uspokojenia przy okazji magicznych Beetlebum i Out Of Time. Ale oczywiście najmocniejsze emocjonalne doznania były jeszcze przed nami. Przy okazji Trimm Trabb Damon wreszcie zbliżył się do publiczności. Zupełnie zaskoczyła mnie jej bardzo pozytywna reakcja na ten numer – wiem, że to faworyt fanów, ale jednak generalnie jak na Blur niszowa rzecz. Caramel był chwilą wytchnienia – dla publiczności, ale nie dla lidera, który pod koniec numeru skakał jak szalony po scenie dyrygując czteroosobowym chórem czarnoskórych śpiewaków i trzyosobową sekcją dętą. Poleciały bardziej awangardowe punkty kultowej Trzynastki, ale oczywiście nie mogło zabraknąć największych przebojów z tego albumu. Nadszedł wielki moment Grahama Coxona. Zmienił Albarna przy mikrofonie, a to mogło oznaczać tylko jedno – Coffee and TV. Część publiczności przy tej okazji podnosiło w górę karteczki z wizerunkiem kartonu mleka z teledysku do tej piosenki – w internecie usiłowano zorganizować , wzorem innych koncertów wielkich gwiazd taką akcję, ale odzew nie był zbyt imponujący. Po pięciu minutach Coxona wykazać się mogła publiczność – charakterystyczny gitarowy wstęp zaanonsował utwór stworzony do śpiewania przez tłumy. Tender. Kilkadziesiąt tysięcy gardeł ryczących oh my baby – niezapomniany moment! Zaśpiew ten, jak pisał aaktt, wracał na usta publiczności także przed bisami i po samym koncercie, gdy rozchodziliśmy się spod Main Stage. Zdecydowanie Tender był jednym z najlepszych wykonań koncertu. Raczej nie były nimi Country House i End of a Century - w tym pierwszym Albarnowi śpiewać przeszkadzała… publiczność. Największy hit Blur w ojczyźnie był bowiem momentem spoufalenia się lidera zespołu z widownią – cholerni szczęściarze z pierwszych rzędów mieli możliwość przybicia z nim piątki, a co bardziej napaleni wyraźnie starali się pociągnąć go w rozentuzjazmowany tłum. Ale jeśli chodzi o entuzjazm tłumu, to najmocniej był on wyczuwalny przy okazji Parklife. Na ten numer napalałem się najbardziej, w końcu zdobi go idealny do stadionowo-festiwalowych sytuacji refren wszech czasów. Parklife wydobyło ze mnie wszelkie pokłady rock’n’rollowej zwierzęcości - darłem się przez całą piosenkę, czego efektem była utrzymująca się jeszcze długo po występie chrypa. Wszyscy ci ludzie, tak wielu ludzi śpiewających ten megarefren – muzyczny orgazm. A, i niezapomniany widok biegającego zabawnie i wykonującego jakieś śmieszne przykuce Albarna Icon_biggrin
Podstawową część zamknął This is a Low (w porównaniu z koncertami z 2009 roku widać wyraźny postęp wokalny, Albarn już nie zawodzi refrenu tak aż uszy więdną). Oczywiście, nikt nie wierzył, że to koniec – tym bardziej, że co sprytniejsi mogli zauważyć że setlista jest dokładnym odzwierciedleniem zestawu granego na wszystkich innych tegorocznych festiwalach. A więc czekały nas jeszcze cztery bisy. Przy okazji najświeższej rzeczy w setliście, Under the Westway, Damon zasiadł przy pianinie. Nie tylko aaktt mógł poczuć się jak na występie Beatlesów – ten numer to przecież ewidentna blurowska odpowiedź na Let It Be. Czysta magia i ciary. Nieco słabiej wypadł For Tomorrow, choć publika mogła sobie pośpiewać chwytliwy refren. Fantastycznym zakończeniem mógłby być epicki The Universal. I nie obraziłbym się, gdyby na tym się skończyło. No, ale musiał wybrzmieć ten największy hicior… Song 2. Pierwszy koncert Blur przeszedł do historii. I tak się właśnie czułem po tym wszystkim, wciąż jeszcze z refrenem Tender na ustach – ja też w jakiś sposób tę historię napisałem.

PS. Zapomniałem napisać o istotnym elemencie koncertu - konferansjerce Damona! Oczywiście nie mógł nie przywitać się z nami i dziękować nam po polsku. Przemawiał też o tym (mniej więcej tyle pamiętam), że do tej pory Polska kojarzyła mu się głównie z Solidarnością (gdanzk), i teraz jest super być w Trójmieście, itede. I mam wrażenie że z tym super nie kłamał, bo przyjęcie Blur miał naprawdę euforyczne.

Alt-J
Po Blur skoczyłem na chwilę na Alt-J na Tent Stage. Niewiele widziałem, ale te dwie piosenki które słyszałem brzmiały powalająco. Nawet nie bardzo pamiętam, co to było. Icon_wink Wraz z koleżanką poszliśmy uzupełnić płyny przed koncertem…

Crystal Castles
…po którym moi znajomi sobie wiele obiecywali. Miała być – cytuję - „wiksa”. I była - niewiarygodnie intensywna punkowa dyskoteka! I ta szalejąca jak dzikie zwierzę Alice Glass… Gorąca laska, nie ma co. Podobnie jak w przypadku Albarna, w pewnym momencie szczęśliwcy pod sceną mogli liczyć na kontakt fizyczny z artystką. Jeśli chodzi o poszczególne utwory, to niestety na mnie nie liczcie, bo moja znajomość tego zespołu jest wstydliwie niska, ale z całą pewnością zapoznam się dogłębnie (i z całą pewnością stanę się fanem Kanadyjczyków Icon_smile
06.07.2013 07:24 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #130
RE: Opener 2013
W przyszłym roku będę na Opku, muszę być!
06.07.2013 08:20 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 133
Dołączył: Dec 2014
Post: #131
RE: Opener 2013
Nie czytam, nie czytam recenzji Aakta i Albarna, żeby się nie sugerować, chociaż bardzo korci... Icon_rolleyes

Mam swoje przemyślenia co do pierwszego dnia i zaraz je zacznę przelewać Icon_wink
08.07.2013 01:41 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #132
RE: Opener 2013
Czekam czekam Icon_smile
08.07.2013 10:08 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 133
Dołączył: Dec 2014
Post: #133
RE: Opener 2013
No i jestem z powrotem. Piąty Open'er zaliczony chociaż we fragmencie (chyba nigdy na całym nie byłem nawiasem mówiącIcon_wink). Psioczyłem na tegoroczny Line Up bo faktycznie paru artystów z mojej bajki mi zabrakło: Beach House, Chairlift, Trust, Grimes, Purity Ring, Hot Chip... no i komu przeszkadzało zaprosić do Polski Garbage? Powiecie że nierealne albo że wybredny jestem ale komu nie wolno marzyć?
No ale szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił że stworzył się na tyle fajny i atrakcyjny dzień że bez wahania pojechałem w ciemno wiedząc że się nie zawiodę Icon_wink

Dzień pierwszy i ostatni: środa, 3 lipca

Godzina 20:00 - Editors

Podstawa do zapału:

Munich - 1
Blood - 1
All Sparks - 1
Smokers Outside The Hospital Doors - 1
The Racing Rats - 1
Bones - 1
Papillon - 1
You Don't Know Love - 1
Eat Raw Meat = Blood Drool - 1
A Ton of Love - 1

Dopiero parę minut przed dwudziestą dopchałem się wystarczająco blisko przed main stage by oglądać zespół na własne oczy a nie za pośrednictwem telebimu Icon_wink Wielki plakat za sceną oznajmiał jasno: odejdźcie wszyscy ci, którzy liczycie na zestaw typu "Greatest Hits". Nie posłuchałem. Zaczęli co prawda od nowego kawałka ale już za kilka minut poszły "Munich", "Smokers Outside The Hospital Doors", "Bones". Było dobrze. Przy "Bullets" odleciałem. W końcu to mój ulubiony numer a i zabrzmiał tego wieczoru niezwykle udanie. Szkoda że więcej ludzi nie poczuło w tym momencie tego feelingu bo był to chyba peak koncertu. Ciekawym przeżyciem było posłuchanie przeze mnie pierwszy raz live "In This Light and On This Evening". Ogólnie panowie lawirowali pomiędzy gatunkami. Tak chcieli. Czemu nie wspominam nic o nowych utworach? Bo wyszły nijak a publiczność poza znanym "A Ton of Love" nie podchwyciła praktycznie żadnego nowego kawałka. No i ogólne jako takie wrażenie popsuło wyniesienie na piedestał topornego "Papillon" obierając go na końcowy numer.

Ocena: +/-/-

poprawnie/znużenie/lekkie rozczarowanie

Godzina 23:30 - Alt-J

Podstawa do zapału:

Something Good - 5
Taro - 1
Dissolve Me - 2

O 21:30 było już po koncercie Editorsów a ja wciąż nienasycony szybko obrałem za cel namiot. Tam doszedł moich uszu miły łomot od dziewczyn z Savages. Już na wstępie żałowałem że mnie tam nie było wcześniej. Na szczęście ostał się jeszcze wtedy "She Will" więc można się było pokiwać przy czymś czego już wstyd nie znać Icon_wink
Parę minut przed 22 zaczęło się wielkie koczowanie. Miejsce tuż przy barierce było warte tego. Nie tylko ja miałem taki pomysł na ten wieczór więc zgromadzone audytorium utwierdziło mnie w realizacji mojego szatańskiego planu.
Wybiła 23:30 i chłopaki z Alt-J byli już na scenie. Zaczęło się jak na płycie - od "Intro"... Kolejne numery przechodziły jeden w drugi i każdy był nagradzany ogromnymi brawami, okrzykami i owacjami. Od początku widać było że zespół zauważa, że ich teksty są śpiewane przez publiczność. W połowie koncertu zdałem sobie sprawę że to naprawdę skromne chłopaki, którzy grają dla ludzi a nie dla wybujałego ego. Punktem kulminacyjnym wskazałbym moment, w którym publiczność dopuszczona do głosu odśpiewała This Is From Matilda. Myślałem że przy "Taro" dojdziemy znów do głosu no ale nawet nie wiem kiedy się obejrzałem i nastąpiło oczekiwane Hey Taro...

Ocena: +/+

zadowolenie/poprawnie

Godzina 1:00 - Crystal Castles

Podstawa do zapału:

Not In Love - 2
Plague - 2
Wrath Of God - 1
Affection - 1

No i przyszedł czas na deser. Myślę głównie o kobiecej połówce duetu Icon_wink Ale nie zastanawiałem się głośno w jakim kolorze włosów wyskoczy na scenę Alice, a takie rozmowy dało się usłyszeć w trakcie półgodzinnego czekania na koncert. Wszystko zaczęło się od "Plague" wykonanego przy ściemnionym świetle... To co nastąpiło potem śmiało można określić jako trans, w który publika łatwo, chociaż z ofiarami dała się porwać. Czy muzyka była w nim najważniejsza czy oczekiwanie kiedy Alice wkroczy w publikę i z której strony? Ile w show było gry a ile spontaniczności? Czy w butelce była rzeczywiście whisky? Niektóre pytania pozostaną bez odpowiedzi. I dobrze, bo dodaje to jeszcze aury tajemniczości całemu przedsięwzięciu. A że nie uległem mu w całości to już całkiem inna sprawa Icon_wink

Ocena: +/-

poprawnie/znużenie
08.07.2013 11:37 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #134
RE: Opener 2013
Nie chcę mi się wierzyć - nie byłeś na Blur Icon_eekIcon_eekIcon_eekIcon_eekIcon_eek?

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
08.07.2013 11:40 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 133
Dołączył: Dec 2014
Post: #135
RE: Opener 2013
jak widzisz mam całkiem swoje zaopatrywanie się na koncerty, nie próbuj zrozumieć Icon_wink
08.07.2013 11:43 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #136
RE: Opener 2013
thestranglers napisał(a):No i ogólne jako takie wrażenie popsuło wyniesienie na piedestał topornego "Papillon" obierając go na końcowy numer.
Bo to największy hit u nas, reakcja widzów nie pozostawia wątpliwości Icon_razz
thestranglers napisał(a):przy czymś czego już wstyd nie znać
A wiesz na czym wstyd było nie być?
08.07.2013 11:46 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #137
RE: Opener 2013
Co znaczą cyferki przy utworach? Icon_lol
08.07.2013 11:53 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 133
Dołączył: Dec 2014
Post: #138
RE: Opener 2013
albarn92 napisał(a):Bo to największy hit u nas
nie zgodzę się, nie dajmy się zwariować
albarn92 napisał(a):A wiesz na czym wstyd było nie być?
nie chcesz znać moich wcześniejszych wyborów Icon_wink
08.07.2013 11:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 133
Dołączył: Dec 2014
Post: #139
RE: Opener 2013
adik 303 napisał(a):Co znaczą cyferki przy utworach?
pozycję w notowaniu, wiem że wyznacznik żaden ale zawsze coś, wielu przypadków tam być nie może
08.07.2013 11:54 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Kelleni Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 247
Dołączył: Dec 2012
Last.fm
Post: #140
RE: Opener 2013
thestranglers napisał(a):no i komu przeszkadzało zaprosić do Polski Garbage? Powiecie że nierealne albo że wybredny jestem ale komu nie wolno marzyć?

Ale co w tym nierealnego, skoro rok temu byli na Orange Warsaw Festival? Icon_razz2

Fajnie czyta się Wasze wrażenia, ja osobiście nie mam pisarskiego talentu (poza tym nie chce mi się Icon_mrgreen ), więc powiem tylko, że najbardziej podobali mi się trzej pierwsi headlinerzy, Nick Cave, The National, Tame Impala, Crystal Fighters oraz Animal Collective.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.07.2013 03:01 PM przez Kelleni.)
08.07.2013 11:59 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Opener 2016 thestranglers 16 3 172 18.05.2016 09:44 PM
Ostatni post: prz_rulez
  Opener 2012 michal91d 68 8 324 13.07.2012 09:03 AM
Ostatni post: thestranglers
  Opener 2011 Miszon 47 6 859 04.07.2011 12:13 AM
Ostatni post: saferłel
  OPENER 2009 Gary 253 33 979 27.07.2009 12:51 AM
Ostatni post: jszmiles

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości