Ten Years After I'D LOVE TO CHANGE THE WORLD 1971 A Space in Time
w BTW od: ok.2009. Zapomniałem na całe lata o tym kawałku (a na pewno znałem go w latach 90-tych) i przypomniał mi o nim dopiero Niedźwiedź, który go zagrał w jakiejś audycji przed Trójkowym TW. Chyba w 2009 (albo 2008). A potem jeszcze raz w jakimś krótkim czasie to usłyszałem i wtedy się upewniłem, że wrzucam do BTW
---------------------------------------------------------------------------
Buddy Holly nie jest obecny w BTW osobiście. Ale duchowo owszem tak. Najbardziej w tej piosence: Don McLean AMERICAN PIE 1971 American Pie
w BTW od: ok. 2001 (jakoś rok po tym, jak nagrała to Madonna i pierwszy raz usłyszałem ten kawałek. Oczywiście najpierw w jej wersji)
(WOW! Ta łza na końcu!)
Piosenka zadedykowna Buddy'emu Holly'emu, upowszechniła określenie katastrofy samolotu, w której zginął Buddy, Big Bopper i Ritchie Valens jako "dzień, w którym umarła muzyka". Mamy tu do czynienia z bardzo długim tekstem, wręcz klasyczną folkową "bardzianą" balladą, którą interpretowano na różny sposób już od samego początku jej wydania na płycie. Sam autor przez niemal całe lata 70-te odżegnywał się od podpowiadania interpretacji, potem tylko powiedział, że rzecz jest częściowo autobiograficzna i opowiada o nim od końca lat 50-tych przez całe 60-te. Ale w kolejnych latach stwierdzał, że doszedł do wniosku iż autor powinien oddać swe dzieło słuchaczom i im pozwolić na indywidualną interpretację, nie podpowiadając dokładnych rozwiązań (w 2009 przyznał jednak, że napisanie pierwszej zwrotki było dla niego momentem, który pozwolił mu się otrząsnąć z długiej wewnętrznej żałoby po śmierci Holly'ego). Jedno możemy powiedzieć na pewno: jako nastolatek Don roznosił gazety i słyszymy w tekście, jakie wrażenie wywarła na nim owa katastrofa. Zresztą - przeczytajmy sobie całość:
A long, long time ago...
I can still remember
How that music used to make me smile.
And I knew if I had my chance
That I could make those people dance
And, maybe, they'd be happy for a while.
But february made me shiver
With every paper I'd deliver.
Bad news on the doorstep;
I couldn't take one more step.
I can't remember if I cried
When I read about his widowed bride,
But something touched me deep inside
The day the music died.
So bye-bye, miss american pie.
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
And them good old boys were drinkin' whiskey and rye
Singin', "this'll be the day that I die."
"this'll be the day that I die."
Did you write the book of love,
And do you have faith in God above,
If the Bible tells you so?
Do you believe in rock 'n roll,
Can music save your mortal soul,
And can you teach me how to dance real slow?
Well, I know that you're in love with him
`cause I saw you dancin' in the gym.
You both kicked off your shoes.
Man, I dig those rhythm and blues.
I was a lonely teenage broncin' buck
With a pink carnation and a pickup truck,
But I knew I was out of luck
The day the music died.
I started singin',
"bye-bye, miss american pie."
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
Them good old boys were drinkin' whiskey and rye
And singin', "this'll be the day that I die.
"this'll be the day that I die."
Now for ten years we've been on our own
And moss grows fat on a rollin' stone,
But that's not how it used to be.
When the jester sang for the king and queen,
In a coat he borrowed from james dean
And a voice that came from you and me,
Oh, and while the king was looking down,
The jester stole his thorny crown.
The courtroom was adjourned;
No verdict was returned.
And while lennon read a book of marx,
The quartet practiced in the park,
And we sang dirges in the dark
The day the music died.
We were singing,
"bye-bye, miss american pie."
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
Them good old boys were drinkin' whiskey and rye
And singin', "this'll be the day that I die.
"this'll be the day that I die."
Helter skelter in a summer swelter.
The birds flew off with a fallout shelter,
Eight miles high and falling fast.
It landed foul on the grass.
The players tried for a forward pass,
With the jester on the sidelines in a cast.
Now the half-time air was sweet perfume
While the sergeants played a marching tune.
We all got up to dance,
Oh, but we never got the chance!
`cause the players tried to take the field;
The marching band refused to yield.
Do you recall what was revealed
The day the music died?
We started singing,
"bye-bye, miss american pie."
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
Them good old boys were drinkin' whiskey and rye
And singin', "this'll be the day that I die.
"this'll be the day that I die."
Oh, and there we were all in one place,
A generation lost in space
With no time left to start again.
So come on: jack be nimble, jack be quick!
Jack flash sat on a candlestick
Cause fire is the devil's only friend.
Oh, and as I watched him on the stage
My hands were clenched in fists of rage.
No angel born in hell
Could break that satan's spell.
And as the flames climbed high into the night
To light the sacrificial rite,
I saw satan laughing with delight
The day the music died
He was singing,
"bye-bye, miss american pie."
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
Them good old boys were drinkin' whiskey and rye
And singin', "this'll be the day that I die.
"this'll be the day that I die."
I met a girl who sang the blues
And I asked her for some happy news,
But she just smiled and turned away.
I went down to the sacred store
Where I'd heard the music years before,
But the man there said the music wouldn't play.
And in the streets: the children screamed,
The lovers cried, and the poets dreamed.
But not a word was spoken;
The church bells all were broken.
And the three men I admire most:
The father, son, and the holy ghost,
They caught the last train for the coast
The day the music died.
And they were singing,
"bye-bye, miss american pie."
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
And them good old boys were drinkin' whiskey and rye
Singin', "this'll be the day that I die.
"this'll be the day that I die."
They were singing,
"bye-bye, miss american pie."
Drove my chevy to the levee,
But the levee was dry.
Them good old boys were drinkin' whiskey and rye
Singin', "this'll be the day that I die."
Mamy tu oprócz trzech zmarłych w katastrofie muzyków (pijących whisky z żytnią i śpiewających "to będzie dzień, w którym umrę"), także Dylana, Lennona czytającego Marxa i cały kwartet z Liverpoolu, potem Dylana w gipsie po wypadku, wydanie Sierżanta Pieprza, Jumpin' Jack Flasha i Rolling Stonesów, Janis Joplin i całą rewię metafor, wszystko się kręci jak w wielkim kalejdoskopie wspomnień (można się pobawić w szukanie znaczeń i to jest kolejna fajna rzecz w tym kawałku). Niewątpliwie - rzecz przyciągająca do słuchania, a poprzez chwytliwy refren - zachęcająca do wspólnego śpiewania i sprawiająca wrażenie bardzo wesołej piosenki.
Skutek był taki, że było miejsce pierwsze w Stanach, Kanadzie, Australii, N.Zelandii i "zaledwie" drugie w UK. I pociągnęło na szczyt jeszcze jeden kawałek - "Vincent", opowiadający również o znanej postaci, mianowicie Vincencie Van Goghu.
Ciekawostka: kiedy nagrał swoją pierwszą płytę, odrzuciły ją aż 34 wytwórnie, do których się z nią udał. Dopiero 35-ta ją wydała. Płyta nie była sukcesem, ale miała dobre recenzje. Sukces przyszedł już z drugim krążkiem.
Ciekawostka 2: piosenka "Empty Chairs" z tej samej płyty (a konkretniej jej wykonanie przez Dona na koncercie) zainspirowała potem piosenkę "Killing Me Softly With His Song". To właśnie o tym numerze opowiada tekst śpiewany najpierw przez słuchaczkę owego koncertu - Lori Lieberman.
Jethro Tull AQUALUNG 1971 Aqualung
w BTW od: ok. 2002-3
(wykonanie co prawda z 1977, czyli już nieco innego okresu w życiu zespołu. Ale Ian nadekspresyjny jak zawsze, a brzmieniowo też bliskie oryginalnemu nagraniu)
Sądzę, że najbardziej znany utwór zespołu z płyty o takim samym tytule. Tytuł i temat piosenki (a także jeszcze jednej na krążku) podsunęło Ianowi zdjęcie bezdomnego zrobione przez jego ówczesną żonę (która jest zresztą współautorką utworu). Wczuł się w tę postać ze zdjęcia i postanowił opowiedzieć pewne historie z jej punktu widzenia. Rzecz mocno pokręcona, cięższa i mniej folkowa niż inne propozycje grupy. Na pierwszy rzut mamy ten początkowy riff, agresywny i zapadający w pamięć. Potem nagle następuje wyciszenie i część akustyczna. Następnie solo, przy którym Martin Barre wspiął się na wyżyny swych umiejętności, znowu trochę akustycznego grania ale już mniej balladowego i w końcu powrót do początkowego tematu. Można rzec - struktura klasyczna, sonatowa. Czyli coś może z tego Beethovena faktycznie jest na rzeczy?
Z racji na swą skomplikowaną strukturę i długość, utwór nie był nigdy wydany na singlu. Anderson tłumaczył to potem tak: spójrzmy na Led Zeppelin - oni nie wydawali singli, ludzie kupowali ich płyty tak jakby były singlami, a ich utwory i tak grały stacje radiowe, te które tego chciały. W tamtych czasach zresztą stacje AM i tak by nie zagrały takiego utworu jak "Aqualung", a stacje FM grały muzykę niezależnie od tego, czy był to singiel czy nie. DJ-e sami wybierali muzykę i tworzyli przeboje, jak stało się np. z "Stairway to heaven". Więc nie było sensu wydawać "Aqualung" na singlu, bo wiedzieliśmy że ci, którzy stwierdzą że to jest dobre i tak to będą grali, a pozostali pominą ten utwór.
Miał rację.
A płyta "Aqualung" stała się największym komercyjnym sukcesem grupy.
Ciekawostka: zespół nagrywał w Island Studios. Obok w tym czasie nagrywali Led Zeppelin. W czasie kiedy Martin nagrywał swoją solówkę, w reżyserce pojawił się Jimmy Page, zamachał do niego ręką, ale Martinowi jakimś cudem udało się utrzymać skupienie. Co więcej - wyzwoliło to w nim jakąś dodatkową energię i natchnienie, by zagrać najlepiej jak potrafił.
Ciekawostka 2: dlaczego pisałem o Beethovenie? A bo początkowy riff zainspirowany został tym tym utworem (a konkretniej jego początkiem):
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=FKnOYSWT5BM&feature=related&hd=1" frameborder="0" allowfullscreen>[/quote]
Blisko BTW: znam właściwie tylko Jethro Tull do ok. 1973-4, więc zapewne mógłbym coś dodać z ich dojrzałego okresu (73-79). Na razie jednak muszę poprzestać na nadmienieniu, że gdzieś w okolicach BTW kręcą się: By Kind Permission of (live), Locomotive Breath i Life is a Long Song.
Zespół przez całe lata 70-te zdołał utrzymać się w rockowej czołówce, w 80-tych było nieco gorzej, ale cały czas nakłady płyt były dobre (Top 20 w UK niemal każda płyta), w 90-tych nieco gorzej lecz bez porażek, tyle że rzadziej z wiekiem coraz rzadziej wychodziły nowe wydawnictwa. A w tym wieku ograniczyli już nieco swoją działalność (ostatnia płyta z nowym materiałem - 2003). Czyli - długowieczny i wyjątkowo długodystansowy jeśli chodzi o popularność (i to nie tylko opartą na żerowaniu na starych hitach) zespół. Jak pisałem o nim wcześniej - z zagospodarowaną przez siebie niszą "progresywnego folku", którą twórczo rozwijał, wchodząc na różne pokrewne pola (hard rocka, world music, czy nawet elektroniki). Za to naprawdę szacun.