Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 514
Dołączył: Aug 2008
Post: #66
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
[quote]Santana SAMBA PA TI 1970 Abraxas
w BTW od: 1997




Dopiero piąty kawałek instrumentalny w Topie! Czyli jeśli ktoś stawiał na kilkanaście (czy nawet ponad 20!), to raczej nie trafił Icon_wink2 .

Po pierwszej płycie, a także bardzo dobrze ocenionym występie na festiwalu w Woodstock, gdzie wielkie wrażenie zrobiła przede wszystkim uduchowiona gra perkusisty zespołu (ciekawostka: kiedyś czytałem, że większość zespołu nie pamięta w ogóle tego występu, bo byli na mocnym odlocie Icon_wink2 ), Carlos Santana wraz z towarzyszącym mu zespołem postanowili zdyskontować świeżo nabytą popularność i szybko przygotowali bardzo dobry album, Abraxas, na którym znalazło się chyba najsłynniejsze nagranie Meksykanina. I świetna definicja jego stylu: zgrabne połączenie rocka, bluesa, latynoskich rytmów, trochę jazzu. Wbrew tytułowi, to nie samba, ale rumba raczej. Stonowana, zrelaksowana muzyka, wolno sącząca się z głośników, kojąca niczym trzaskanie kominka w chłodną noc. Oczywiście, na pierwszym planie gra Carlosa - z niewielką liczbą ozdobników (jedynie obiegniki częściej), specyficznym, prawie czystym, ciepłym brzmieniem gitary. Do tego różne latino-perkusjonalia i wspomagające gitarę organy.
Dziś myślisz sobie latynoski rock i widzisz Santanę. Od tego albumu to skojarzenie zaczęło nabierać mocy.

BARDZO blisko BTW jest też nieodłączny duet (świetnie te kawałki następują po sobie na płycie. Miałem kiedyś zrobić nawet taką audycję o takich "złączeniach" i to był jeden z nich): Black Magic Woman -> Oye como va (w linku wersja z Woodstock'94, warto oberzeć). Myślę, że za jakiś czas też znajdzie on swoje miejsce w BTW, na razie nie chciałem tak dużo wrzucać z tej płyty. Wystarczyła "Samba dla Ciebie".

Ciekawostka: to nie było singlem (były nimi te 2 wyżej wspomniane), pewnie dlatego, że to intrumental. Ale to nie przeszkodziło utworowi przejść do historii. A płytka była numerem 1 w Stanach (weszła na tydzień, spadła, a potem na cały miesiąc wróciła po miesiącu przerwy), także udanie wykorzystali swój czas.

--------------------------------------------------------------------------------

Płytę Santany zdetronizowała dopiero po Nowym Roku 1971 płyta z tym nagraniem (wydana jeszcze w 1970). Przy okazji, wracamy jeszcze na chwilę do katalogu hippisowskiego:

George Harrison MY SWEET LORD 1970 All Things Must Pass
w BTW od: 2000




zdaje się że to ze słynnego koncertu dla Bangladeszu. Krążek z nagraniem tego koncertu dostał nagrodę Grammy za album roku

Po rozpadzie macierzystego zespołu George postanowił "pójść po bandzie" i zaserwować nam wszystko co najlepsze z tego co nie weszło na albumy The Beatles, dorzucił do tego nowe nagrania, a dodatkowo jeszcze uszczęśliwił nagraniami spontanicznych jamów studyjnych. Być może chciał tak oto udowodnić, że nie był wcale gorszy od dwóch sławniejszych kolegów jeśli chodzi o talent do pisania piosenek, tylko nie miał takiej siły przebicie jeśli chodzi o umieszczanie ich na płytach zespołu (a szczególnie singlach). A przy okazjiz zdaje się że jako pierwszy, wydał aż potrójną płytę. Z której szczególnie pierwsza strona pierwszej płyty i połowa pierwszej strony drugiej płyty spokojnie mogłyby być zaprezentowane w BTW i chyba (mam nadzieję) nikt by nie miał pretensji. Ale się ograniczyłem i wybrałem tylko 2 z niej utwory.

Pierwszy był przez długi czas największym hitem George'a, ale też stał się w pewien sposób jego przekleństwem, przyczynił się do upokorzenia muzyka i odebrał znaczącą część wpływów z wydania płyty (w sumie na pieniądze później i tak nie narzekał, ale mimo wszystko - to była ciężka kasa). A wszystko to z powodu tego, że bardzo prosta piosenka głupim przypadkiem była mocno podobna do innej piosenki. Zresztą, porównania do niej pojawiły się już przy pierwszych recenzjach. Była to piosenka zespołu The Chiffons z 1963, która leciała tak:



W ten oto sposób wielka gwiazda przegrała proces z podrzędnym zespolikiem. Głośny proces. Bardzo głośny. Trwał aż 6 lat, a w jego wyniku sąd uznał że Harrison podświadomie skopiował cudzą piosenkę. Potem trwało ustalanie należnego odszkodowania, co zajęło kolejne 5 lat. Uznano m.in., że ponieważ był to singiel, to wpłynął w znaczący sposób na sprzedaż płyty i George powinien oddać dochody uzyskane z tej sprzedaży. W międzyczasie, dawny menedżer Bitli i Harrisona, kupił prawa do piosenki i to ostatecznie jemu George musiał, w 1981, zapłacić należną kasę (miało być 1,5M $, ale w końcu tylko tyle ile Klein zapłacił za te prawa, czyli niecałe 600k). Głośna była też kwestia, że w jednym z wywiadów sędzia powiedział, że lubi "obie piosenki". Kiedy Harrison zwrócił mu uwagę, że jak to obie, przecież sąd stwierdził, że to jest JEDNA piosenka, ten wyparł się przejęzyczeniem, że chodziło mu o "obie wersje". W każdym razie, przegrana była szokiem, bo wcześniej się nie zdarzyło, aby większy przegrał w takiej sprawie z mniejszym.

Żeby było ciekawiej - Harrison w ogóle nie chciał singli z płyty, miała ona stanowić całość. Presja publiczności, a także to że piosenka zaczęła być często grana w Stanach, sprawiła że wyszła w końcu na singlu, najpierw tam, a potem w UK i gdzie indziej. Stała się pierwszym międzynarodowym nr 1 autorstwa jakiegokolwiek byłego Bitlesa i najlepiej się sprzedającym singlem całej czwórki, spośród wszystkich wydanych w latach 70-tych. No, ale jak napisałem wyżej: nic z tego było dla George'a.

Opuszczając ten wątek - piosenka faktycznie ma w sobie dużo natchnionego, uduchowionego nastroju, którego nadają zarówno "pielgrzymkowe", akustyczne gitary (zwielokrotnione jak w chórze pielgrzymów!), łkające solo slide'u gitary elektrycznej, jak przede wszystkim uniwersalne, ponadreligijne zawołania do wielu bogów. Dobrze to trafiało w tamten filozofujący hippisowski czas poszukiwań duchowych. A dla ludzi, którym była obca jakakolwiek religia, dla nich ważniejsza była prostota akordów i łatwo wpadająca w ucho melodia. Mająca jednak coś w sobie z, porywającymi przecież do wspólnego śpiewania, negrospirituals (kojarzy mi się nieco z zawołaniami niczym w "Oh Happy Day", a niedawno się dowiedziałem, że właśnie o tym kawałku myślał George, kiedy układał My Sweet Lord).

Ciekawostka: piosenka ukazała się 2 miesiące przed wydaniem płyty George'a na płycie Billy'ego Prestona. Wszystko to dlatego, że kiedy George ją napisał, nie planował jeszcze nagrania solowego albumu. Wkrótce jednak sprawy potoczyły się inaczej, Bitle się rozpadły i wówczas włączył ją do swego repertuaru. Szczególnie, że producent Phil Spector ją uwielbiał i naciskał na wydanie jej na singlu.

Ciekawostka 2: piosenkę wydano na singlu po śmierci George'a w 2002 i ponownie weszła na szczyt w UK. W USA ledwo weszła do setki, ale w ten sposób stała się zarówno jego pierwszym, jak i ostatnim chronologicznie utworem na tamtejszej liście.

Ciekawostka 3: rzecz była tak często puszczana w radio, że Lennon mówił w jednym z wywiadów "zawsze jak włączam radio słyszę 'Oh my Lord'. W końcu zacząłem myśleć, że naprawdę Bóg musi istnieć!" Icon_wink2

---------------------------------------------------------

George Harrison ALL THINGS MUST PASS 1970 All Things Must Pass
w BTW od: 2002




tu jako ciekawostka wersja alternatywna z nagrań w studio

Na płycie znalazły się nawet kawałki z 1966 (Isn't it a pity), ten tytułowy dla płyty (i jakże znaczący w sytuacji rozpadu The Beatles), był świeższy. Na Anthology można posłuchać jego wersji demo, granej przez George'a na gitarze akustycznej, w czasie kończenia nagrań na Biały Album. Był to niejako odrzut z "Let it be", bo zespół zdecydował się nie umieszczać jej na tym krążku. Może to i dobrze, tytuł płyty Harrisona nie byłby taki trafny. Kompozycja ma znowu w sobie coś "transcendentalnego", uduchowionego, nie wiem czy znowu nie przez te slide'owe pasaże, czy może dęciaki? Wolniejsze tempo skłaniało do zadumy, a okoliczności sprawiły że odbierano ją jednoznacznie jako komentarz do rozpadu zespołu (choć przecież nie taka była jej pierwotna wymowa). Moim zdaniem - wielka szkoda, że nie weszło to np. na Abbey Road. Idealnie by pasowało. No, ale koledzy nie dali...

Warto jeszcze dodać odnośnie samej płyty, że udzielało się na niej sporo znanych nazwisk: Eric Clapton (wraz z kolegami z Derek & the Dominos), Klaus Voormann, Ringo Starr, Phil Collins, Alan White, Gary Brooker, czterech członków Badfinger, Billy Preston. Skład, trzeba przyznać, wyśmienity. I taka też płyta!

Ciekawostka: i ten utwór wyszedł najpierw na płycie Billy'ego Prestona.

Ciekawostka 2: legendy chodzą, że poza wymienionymi, ze znanych twarzy na płycie grają "gdzieś" też John Lennon, czy Maurice Gibb, a nawet Rick Wright (tak, ten z Floydów!). Trudno rzec. Pewnie jest coś w tym z prawdy, więc może byli w studio po prostu w trakcie nagrywania, przechodzili przez korytarz czy coś Icon_wink2 .

--------------------------------------------------------------------------

Simon And Garfunkel BRIDGE OVER TROUBLED WATER 1970 Bridge Over Troubled Water
w BTW od: 1995, czyli początku (a mogłoby od ok. 1990)


To może być pewne zaskoczenie. Ale warto było to umieścić, bo raz że zespół jednak jest legendą (choć w Polsce chyba mało kto kojarzy. Może starsze pokolenie. W sensie +50), dwa że to jeden z ich największych hitów. A trzy, że piosenka bardzo ładna.

Rzecz w klimacie nieco musicalowym (szczególnie aranż drugiej części). Autorzy to spółka Burt Bacharach/Hal David. "Close to you" przypomina mi nawet nieco "Raindrops keep falling on my head" (brak w BTW tak przy okazji) też ich autorstwa, a trochę "Deszczową piosenkę" (a tutaj to poważny brak w BTW). Chórkowe plamy pod koniec co prawda nieco za słodkie, zbyt pastelowe, rozmywają nieco kameralny nastrój całości, który nadaje głos Karen i towarzyszący mu fortepian. Zresztą, przesłodzenie piosenek to jest to, za co zespół nie był zbyt wielbiony przez przemysł muzyczny. Aczkolwiek nagród zebrali sporo. A rok 1970 był rokiem ich największych sukcesów (6 nominacji i 2 nagrody Grammy).

Ciekawostka: jak sami widzicie, Karen Carpenter (jakby co - zespół był duetem rodzeństwa, Karen i Richarda, działał w latach 1969-83) była także perkusistką. Sama nawet nazywała siebie "perkusistką, która też śpiewa", choć raczej większość postrzegała ją zapewne odwrotnie. Tym bardziej, że ponieważ była niskiego wzrostu i słabo było ją widać zza perkusji, to od pewnego momentu na koncertach zastępował ją inny perkusista, a ona tylko śpiewała. Ale do jej umiejętności jako perkusistki nie było zastrzeżeń. Ba! W 1975 czytelnicy Playboya wybrali ją na perkusistę roku. Na drugim miejscu był John Bonham, który zareagował na tą wiadomość mocno sarkastycznie, stwierdzając że Karen nie wytrzymałaby dłużej niż 10 minut grania utworów jego zespołu.

Co do dalszych losów zespołu, bo w BTW już ich więcej nie będzie - do 1975 mnóstwo koncertowali i święcili wiele sukcesów (od 150 do 200 koncertów rocznie w tym czasie). Niestety, odbiło się to negatywnie na zdrowiu, szczególnie Karen. Zapadła na anoreksję. Ostatecznie, w wyniku powikłań z nią związanych (ważyła niewiele ponad 40kg przy wzroście ok. 165) zmarła na serce w roku 1982. Miała zaledwie 32 lata... Była to jedna z pierwszych, o ile nie pierwsza, osoba publiczna o której było wiadomo że choruje na anoreksję. W jakimś stopniu przyczyniło się to do rozszerzenia wiedzy o tego rodzaju schorzeniach, o których wcześniej mało kto słyszał. Co na pewno pomogło w przyszłości w walce z nimi i uświadomiło zagrożenia związane z odchudzaniem (Karen była na diecie nonstop od wieku ok. 18 lat).

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2012 12:48 AM przez Miszon.)
13.09.2012 12:47 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1. - Listoholik - 21.04.2012, 11:53 AM
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1. - Miszon - 13.09.2012 12:47 AM

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990) Miszon 162 42 114 15.09.2022 11:42 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasòw odsłona I.4 (1989-1994) Miszon 17 4 290 15.09.2022 11:10 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów Miszon 49 6 601 29.12.2019 02:09 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów I.5 Miszon 199 23 774 06.05.2019 08:21 PM
Ostatni post: Miszon

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości