Co by teraz nie było, to by zabrzmiało słabo (no, może przesadzam, ale jakoś tak wyszło, że teraz kilka kawałków z innej półki). Zatem - zmieniamy klimat na mniej podniosły: Shocking Blue VENUS 1969 At Home
w BTW od: 2011 (dopiero przy tworzeniu płytki dodałem)
(troszkę dziwna wersja)
Sztandarowy zespół nurtu jazzrocka. Takiego "popowego jazzrocka". W swoim największym przeboju. I chyba największym przeboju w ogóle tego gatunku. 3 tygodnie na pozycji nr 2 Billboardu to godne uwagi osiągnięcie. A jak dodamy jeszcze Grammy za najlepsze nagranie instrumentalne (chociaż nie było instrumentalne, dziwna kategoria ), nominacje do nagrania roku i czegoś jeszcze, oraz nagrodę dla albumu za album roku (pokonało Johny'ego Casha, Erę Wodnika, Crosby/Stills/Nash, oraz Abbey Road!), to widać że zespół zgarnął naprawdę spore splendory.
A warto wspomnieć, że przed nagraniem tej płyty z zespołu odszedł główny wokalista i jeszcze dwóch innych członków zespołu. Zastąpił go David Clayton-Thomas, który napisał właśnie ten numer, z nim święcili największe triumfy i aż trzykrotnie potem odchodził z zespołu. Zespół z przerwami istnieje do dziś, a grało w nim sumie pewnie ze 100 osób .
Ode mnie nie będzie żadnych prywatnych historii. Po prostu - dobry numer i z ciekawych zastosowaniem klasyki na końcu (jakaś austriacka pieśń ludowa. W wersji singlowej to wycięli, podobnie tutaj w tym video). Zresztą, na płycie był jeden kawałek (w zasadzie w dwóch wersjach) będący w całości wariacją na temat muzyki "poważnej".
Ciekawostka: jednym z wokalistów rozważanych zanim zaangażowano Claytona-Thomasa, był Stephen Stills. Konkurent do Grammy w 1970 jak pisałem wyżej . A jeszcze ciekawsze jest to, że innym z wokalistów, który odmówił zespołowi, czego później żałował był... Czesław Niemen!