dziobaseczek napisał(a):ja forwarduję moim kolegom, którzy siedzą w temacie Są zachwyceni!
Miło .
Gerry And The Pacemakers YOU'LL NEVER WALK ALONE 1963 How Do You Like It? w BTW, a jakżeby inaczej od: 2005 (czyli finału Liv-Mil )
. Nie ma co - to były dla mnie wspaniałe chwile - polski piłkarz wygrywa LM, a w dodatku, w TAKIM meczu! Meczu, który przejdzie do absolutniej legendy futbolu, co było zupełnie nieoczekiwane po pierwszej połowie. W dodatku - nie tylko po prostu zagrał w finale, ale stał się ważnym elementem ledendy tego meczu, jednym z głównych bohaterów widowiska! Absolutnie nieprawdopodobne i wspaniałe! (coś, jakby teraz nagle Polska zagrała minimum w półfinale Euro )
A o samym zespole - fajniejsza była chyba ich pierwotna nazwa: Gerry Marsden and the Mars Bars. Niestety, nie spodobała się firmie Mars... . Mniej trochę mi się podoba pewien koniunturalizm z nimi związany. W sensie - mieli wypłynąć na fali Beatlemanii i stać się taką drugą wersją The Beatles - ten sam menedżer, ten sam producent płyt, nawet piosenki śpiewali niektóre te same... (bo bardziej utalentowani koledzy oddali im dobrodusznie parę kawałków. Zresztą wielu wykonawców korzystało z przebogatych pomysłów Czwórki i dzięki ich utworom miało przeboje). Takie jakieś "słabe" to jest w moich oczach. I dlatego też zawsze nieco ich lekceważyłem i do BTW nie mieli łatwo. Jednak Liverpool pomógł .
Ale mieli 1 rekord, którego Bitle nie ustanowili - ich 3 pierwsze single doszły do pierwszego miejsca w UK, czego nikt wcześniej nie zrobił i dopiero w latach 80-tych ktoś to powtórzył. Także nieźle. Trzecim z nich był właśnie "You'll Never Walk Alone". Ale - trzecim i ostatnim, także szybko opadły im skrzydła...
Rzecz nieco przedziwna i nie do końca dla mnie zrozumiała, dlaczego akurat ten nr stał się taki sławny w muzyce rozrywkowej, bo już w latach 60-tych brzmiał stanowczo staroświecko, a nagrywali go i śpiewali różni wielcy (z tych, którzy się pojawili w Topie to Presley, Vincent, Garland, Charles i Armstrong, a będzie jeszcze sporo spośród kolejnych wykonawców którzy tu będą). Nic dziwnego, że staroświeck, bo jest z 1945 roku, w dodatku z musicalu, autorami naprawdę WIELCY, bo Rodgers i Hammerstein. Ot, taka zagadka historii . Bo że kibice go lubili, to chyba nie jest jedyny powód. Elvis nie znał się pewnie na soccerze . A kibice na musicalach tym bardziej zresztą, także co ich zainspirowało - trudno rzec.
Ciekawostka: jednym z tych 3 #1 Gerry'ego i spółki był kawałek "How Do You Do It?", którzy nagrywali także Bitle i naciskano na nich, żeby wydali to jako singiel. Ale chłopaki znały swoją wartość, nie chciały cudzych rzeczy śpiewać i uparli się przy "Please Please Me". I dobrze .
Ciekawostka 2: czytałem kiedyś, że powstanie "We Are the Champions / We Will Rock You" zainspirowało spontaniczne odśpiewanie tej piosenki przez publiczność po jednym z koncertów Queen. Zespół wtedy stwierdził, że oni też chcą mieć taki "stadionowy hymn" w swoim repertuarze, który będzie porywał tłumy do wspólnego zaśpiewu .
Kończymy z 1963 rokiem:
The Trashmen SURFIN' BIRD 1963 singiel / 1964: Surfin' Bird w BTW od: 2001
Jak to usłyszałem pierwszy raz (było na tej składance, o której wielokrotnie pisałem), to po prostu padłem ze śmiechu . Przedziwny kawałek, śmieszna nazwa zespołu, dziwny wokal, abstrakcyjny tekst (czy wręcz jego brak ), ta papa-mama (niczym w muminkach ) i bulgotanie w środkowej części - kojarzyło mi się to wręcz z jakimś totalnym pre-proto-archo-punkiem .
Potem się dowiedziałem, że to w sumie są 2 kawałki połączone w jeden - Papa-Oom-Mow-Mow, oraz The Bird's the Word, żeby było dziwniej - oba tego samego zespołu - The Rivingtons, który nagrał je odpowiednio w 1962 i w 1963. Nie wyobrażałem sobie nigdy, że coś co brzmiało jak totalna improwizacja było coverem i to podwójnym!
Ciekawostka: w 2010 roku utwór ten wybrano do kampanii świątecznej, w której internauci próbowali corocznie (od kilku lat) nie doprowadzić do wygrania świątecznej listy przebojów przez "jakiś syf z programów talent show". Dzięki temu doszedł do miejsca 3 listy w UK (inne kawałki w tej akcji wybrane w poprzednich latach to "Killing in the Name", oraz "(tu zapomniałem, ale chodzi o ileś tam sekund ciszy, autorstwa Johna Cage'a)".
Rzecz potem słynna z powodu umieszczenie a filmie "Full Metal Jacket" Kubricka.
The Beatles A HARD DAY'S NIGHT 1964 A Hard Day's Night w BTW od: początku, czyli 1995
(live w Paryżu '64)
Kiedyś ich mój nr 1 nawet. Tym bardziej pożądany, że miałem tylko wersję orkiestrową, a oryginalnej nie posiadałem i każde wysłuchanie było jak skarb (tą płytę kupiłem sobie dopiero na CD, czyli najwcześniej na koniec 1997, ale raczej w 1998 roku, nie miałem w ogóle na kasecie).
Przede wszystkim - legendarny pierwszy akord, nad analizą którego biedziły się wszelkie tuzy, różne programy komputerowe, a nawet matematycy (używając takiego wzoru:
i wyszło im, że coś jest nie tak ).
A w 2001 George (jego 12-strunowy Rickenbacker przeszedł dzięki temu nagraniu do historii ) powiedział, że to F z dodanym dzwiękiem G, a co grał Paul, to nie wiedział (grał D), w dodatku Martin dodał coś na pianinie.
No i kolejny rekord: jako pierwsi mieli #1 jednocześnie na liście singli i albumów, równocześnie w UK i w USA (powtórzyli to już w 1970 Simon & Garfunkel).
Ciekawostka: nie będzie ciekawostki, bo że tytuł wymyślił Ringo po ciężkiej sesji nagraniowej, to nie będę chyba pisał, bo każdy to wie
A z pierwszych trzech płyt (plus singli z tego okresu) blisko BTW mają jeszcze: And I Love Her (chociaż chyba się złamię i wrzucę kiedyś zamiast czegoś bardziej poważanego ogólnie, ale mniej przeze mnie), From Me To You (kiedyś moje Top 3 jeśli chodzi o nich!), Twist and Shout, Till There Was You i Long Tall Sally, które wolę w ich wersji, ale dałem oryginał do Topu.