Nie chronologicznie, a nawet nie wg. dotychczas stosowanej kolejności, ale dobrze żeby od tego zacząć. Przenosimy się w każdym razie do innej epoki muzycznej (i nie tylko):
The Beatles I WANT TO HOLD YOUR HAND 1963 singiel w BTW od: pewnie od "zawsze", ale tak oficjalnie to dopiero od 2009, co pewnie może Was zdziwić
Pierwszy ich kawałek z użyciem 4-ścieżkowego sprzętu ("wow" chciałoby się rzec ). Jak powiedziano - ich pierwszy nr 1 w Stanach, a w UK zastąpił "She Loves You", którego w Topie nie będzie (co ciekawe, w USA odwrotnie - zastąpiony został prze "She Loves You ). W ogóle - Bitli będzie w Topie dużo mniej, niż oczekujecie. Ale to ze względu na poprzeczkę wysoko im zawieszoną. Jakbym miał taką samą miarą ich mierzyć, jak innych wykonawców tutaj, to byłoby pewnie kilkadziesiąt.
Jak dla mnie - najfajniejsze jest to klaskanie i ten motyw "dumdumdumdum" po pierwszej i trzeciej linijce tekstu . No i te wspaniałe współbrzmienia głosów Lennona i McCartneya! Przez lata nie potrafiłem nigdy rozpoznać, w której piosence który z nich śpiewa główny głos i nawet dziś czasami miałbym minimalny problem gdybym nie wiedział tego po prostu (szczególnie w starszych kawałkach, potem się bardziej zróżnicowali). A że Harrison też czasem śpiewa główny wokal, to już w ogóle nie wiedziałem z początku .
Wydanie tego singla spowodowało niesamowite zamieszanie i początek prawdziwej beatlemanii. No i serię rekordów, które potem będą ustanawiać. Tu się zaczęło od tego, że jako pierwsi w historii w UK zastąpili sami siebie na #1. Wreszcie też powiodło się w Stanach, gdzie poprzednie 3 single ugrzęzły - Epsteinowi udało się przekonać wydawców, żeby dali im jeszcze jedną szansę. Żądał dużej promocji, etc. Ale - co ciekawe - tak naprawdę to singla zaczęli tam grać jako pierwsi różni lokalni didżeje radiowi, którzy sprowadzili go z UK i dopiero pod presją tego, że przecież rzecz jest już grana, doszło do oficjalnego wydania (miało to być dopiero w maju 1964, a to dopiero grudzień '63 był). Zresztą - wytwórnia nawet groziła DJ-om podaniem do sądu, jeśli nie przestaną grać kawałka (jak widać - SOPA i ACTA działały już od dawna... )! Na szczęście - ktoś w Capitolu w końcu poszedł po rozum do głowy i wydał singla na Boże Narodzenie 1963. No i zażarło od razu, a w lutym był #1! W Stanach też zastąpili siebie na szczycie, tylko w odwrotnej kolejności jak pisałem. Tym razem nie był to rekord, bo zrobił to już Elvis w 1956.
Ciekawostka: niemiecki wydawca, Odeon, uważał że The Beatles nie osiągną sukcesu w Niemczech, jeśli nie będą śpiewali po niemiecku (wówczas to była popularna praktyka, istnieje wiele klasyków różnych wykonawców nagranych przez nich w niemieckich wersjach). W związku z tym wybrano 2 przeboje (ten oraz "She Loves You" własnie) i zaaranżowano sesję nagraniową w Paryżu (po prostu mieli wówczas serię występów tam, jedno z niewielu ich nagrań poza Londynem). Oczywiście chłopaki się z tym nie zgadzali i za nic nie chcieli nagrywać. W końcu George Martin się mocno wkurzył i ich nieco do tego zmusił. Zrobili swoje i to zrobili dobrze, ale okazało się że mieli rację i było to zupełnie niepotrzebne. I w ten sposób są 2 takie dziwadełka, jak "Komm gib mir deine Hand" oraz "Sie liebt dich".
Ciekawostka 2: widzicie okładkę?
Co Paul trzyma w ręku?
A ta okładka w wersji reedycji z 1984?
PS. Żeby było zabawniej, bo każdy zna oryginały, przy Beatlesach pozwolę sobie rzucić coverem, który lubię:
Jak powiedziało się A, trzeba powiedzieć B! Czyli - druga strona tego singla:
The Beatles I SAW HER STANDING THERE 1963 Please Please Me
w BTW od: byłoby wcale nie od "zawsze", bo tą debiutancką płytę poznałem jakoś później, a sam kawałek w oryginale dopiero około 1995. Ale jest od 2008
Wcześniej poznałem tą wersję:
(zaczyna się niemal na początku i niestety tylko 1 zwrotka i refren...)
Fragment z filmu "Yesterday" który jest jednym z moich ulubionych filmów polskich, a nawet filmów w ogóle! (i to naprawdę ścisła czołówka, a nie jakaś pierwsza 50-ka czy 20-ka) Co ciekawe - nagrania do filmu wykonywał zespół młodzieniaków z Żoliborza, coverband Beatlesów, wyłoniony w castingu. Nawet jeden z członków zespołu zagrał w filmie. Film jest zarąbisty, taki "słodko-gorzki", cudownie nostalgiczny, o super klimacie i gorąco polecam! A jak widać jest cały na yt . Nie ukrywam, że obecność tego kawałka w Topie wynika własnie ze skojarzeń z tym filmem (jest tam też cudowna scena, jak słuchają w sali gimnastycznej po raz pierwszy "And I Love Her". Jakbym siebie widział - łącznie z tym padem na tapczan, tyle że u mnie to wersalka była ).
Zarąbiste to początkowe odliczanie, a potem jak wchodzi cały ten drive, to nóżka sama chodzi .
Zresztą - George Martin specjalnie zostawił to odliczanie (normalnie albo perkusja nabijała rytm, albo ktoś odliczał, a potem się to kasowało w nagraniu), żeby utrzymać klimat grania na żywo. Utwór rozpoczyna debiutancką płytę zespołu, rozpoczynał ich koncerty, a Martin był na ich występach wcześniej, raz żeby ocenić ich potencjał, dwa żeby lepiej poznać brzmienie. I stwierdził, że dobrze byłoby oddać klimat koncertów na płycie. Samo odliczanie wzięto z take'u 9, ale reszta to pierwsze podejście. Wszystko oczywiście ze słynnej całodniowej sesji, kiedy 1 dnia nagrali prawie cały debiut.
Ciekawostka: pierwotny tytuł to "Seventeen". Co ciekawe - tak samo zapamiętał ten kawałek bohater "Rain Mana" (jeśli nie oglądaliście - nie czytajcie, tylko KONIECZNIE obejrzyjcie
ten grany przez Toma Cruise'a. Jak pamiętacie - Cruise zapomniał, że miał brata, gdyż ten z powodu autyzmu został skierowany do ośrodka, aby "nie przeszkadzać" w rozwoju bratu. Pamiętał jednak, że miał w dzieciństwie przyjaciela, z którym śpiewał "Seventeen". Potem się okazało, że tym przyjacielem był Hoffman. Jest scena w filmie, kiedy razem to śpiewają
. A motyw pewnego związku autyzmu z Beatlesami pojawił się też w "I am Sam", gdzie bohater jest wielkim fanem. Wynika to z tego, że podobno rzeczywiście ich muzyka wyjątkowo trafia do osób dotkniętych tą chorobą.
Ciekawostka 2: pamiętałem, że Paul mówił kiedyś, że linię basu zgonił od Chucka Berry'ego. Sprawdziłem - faktycznie! Chodzi o kawałek "I'm Talking About You" z 1961. Co więcej - grali to nawet w czasach hamburskich! Przedziwnie to brzmi, jakby ISHST z innymi słowami czeknijcie
Ciekawostka 3: utwór na debiucie jest podpisany w odwrotnej kolejności nazwisk, niż czyniono to zwykle i zawsze potem (MC/L, a nie L/MC).
Coverek - Jerry Lee Lewis & Little Richard z płyty Lewisa, a której już pisałem, z 2006 (tylko to odliczanie jakieś takie niemrawe...):
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=jmGklM-df6w&hd=1" frameborder="0" allowfullscreen>
Faktycznie to "you know what I mean" w kontekście, że "miała tylko 17 lat" w ustach Jerry'ego Lee Lewisa ma podwójne dno .[/quote]