Kolejny z serii oryginałów poznanych dzięki coverowi.
I tutaj jestem nawet pewien, że wolę cover. Zresztą jego też poznałem wcześniej od oryginału. I to o WIELE wcześniej. Cover był na mojej pierwszej kasecie Beatlesów. To była 2-częściowa składanka "Past Masters", czyli rzeczy z singli, które potem (w większości) nie weszły na żadną płytę zwykłą (Bitlesi uważali, że byłoby to nieuczciwe wobec fanów, którzy 2 razy płaciliby za to samo i nie umieszczali wcześniej wydanych singli na później wydawanych płytach. O czym potem ). Składanka ta wyszła w 1988 i jakoś rok potem ją miałem. Tzn. na pewno zaraz wtedy, jak miałem magnetofon.
Tutaj w ogóle się zrobiła mała historyjka, więc ją dokończę . Mianowicie - skąd się w ogóle wzięło moje słuchanie Bitli w tak młodym wieku? Ano, ktoś (tata?), powołując się na kogoś innego, powiedział mi, że słuchając ich można się nauczyć angielskiego, bo wyraźnie śpiewają. Faktycznie - całkiem wyraźnie, ale nie pamiętam czy miało to wpływ jakiś na mój angielski. Szczerze - wątpię, bo nie znałem większości tekstów ich przez lata, po prostu śpiewałem co słyszałem, nie zastanawiając się, co tam tak naprawdę leci . A że nauczyłem się tych tekstów mając lat ok. 10, to potem trudno było wyplenić te "moje" wersje i śpiewać już to, co słyszałem później, jak już coś rozumiałem co śpiewają . Ale widocznie na tyle szybko ich polubiłem, że wkrótce powód dla którego zacząłem słuchać zszedł na dalszy plan . Na tej składance, na części pierwszej, leciał taki niesamowicie energetyczny utwór:
(i znowu film, którego fragmenty wcześniej widzieliśmy)
Co do tekstu, angielskiego i Bitli - naprawdę, poza refrenem, to nie mam pojęcia, jakie tam są słowa .
Znowu 12-takciak bluesowy. Jedynka w Stanach na listach popowej i r&b. No klasyk po prostu!
Po nagraniu "Tutti Frutti", które stało się hitem i zostało szybko scoverowane przez Pata Boone'a (i całkiem nieźle sobie poradziło na listach), szefowie firmy Little Richarda zapragnęli piosenki, której Boone nie będzie w stanie zaśpiewać, bo będzie dla niego za szybka (nie udało się, też scoverował i nawet lepiej sobie to poradziło niz jego poprzedni cover) , dodatkowo Richard śpiewał to w bardzo wysokiej tonacji (F). Kawałek nagrano w tym samym studio w Nowym Orleanie, gdzie nagrano wcześniej "Tutti Frutti".
Ciekawostka: pierwszy tytuł to "The Thing" (ke??)