Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dziobasowe kosze obfitości, czyli utwory życia
thestranglers Online
Moderator
*****

Liczba postów: 31 160
Dołączył: Dec 2014
Post: #81
RE: Hity Mojego życia
Zapomnialem wspomniec o CLAWFINGER i COLOURBOX. Pierwsi nie z mojej szuflady ale pamietam jak kolo 1993 roku byli notorycznie grani przez lokalna stacje. A Colourbox - The Moon is blue fajne to wybór jak najbardziej nalezytyIcon_smile trzeba jeszcze wspomniec o hymnie mistrzostw swiata w pilce noznej, alez to gra do dzisiaj!
18.08.2011 09:03 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #82
RE: Hity Mojego życia
Odsłona 21: Faktura za ślimaki

Koszyk Ciężki


Nine Inch nails – Burn


Czy ktoś chciał stracić słuch?, Czy ktoś plwał na akcję programy trzeciego – szanuj słuch, czy ktoś celowo niszczy siebie samego? Nie ma takich ludzi. Człowiek stworzon jest by kochać. Tja. I look down at where you're standing. To jedna z piosenek mojego życia, to buldożer moich małżowin. Gdy będę głuchy, będę wiedział komu wysłać fakturę za ślimaki. W ogóle film z którego pochodzi ten hałas mnie rozbroił zupełnie. Każdy kiedyś był młody i oglądał dziwne filmy. Moim filmem na tapecie był Natural born Killers. Olivier Stone do współpracy zaprosił Trenta nie bez kozery – to człowiek , który jak mało kto potrafi czuć emocje, który agresję potrafi zapisać nutowo. Który tworzy tak niesamowite melodie, tak niepowtarzalne i tak wstrząsające. Hałas i zło – rzeknie maluczki – no i błąd. Bo jest i liryczne Hurt, posępne, spokojne Piggy. Jest pokręcony cover Joy division Dead Souls, jest kompletnie nieokiełznany – prawie mój ulubiony - March Of The Pigs, jest chory Mr. Self Destruct, ale przecież mamy taneczne niemalże The Hand That Feeds, cudowne Closer, dudniące chorobą Deep. Jest niemalże trashmetalowe Happiness in Slavery – z prekursorskim, sadystycznym teledyskiem, jest narkotyczny The Fragile. The Downward Spiral – płyta, której człowiek ceniący nietuzinkowe dźwięki nie może nie znać. Choć tak naprawdę moment kiedy poznałem Nine Inch nails – na z-rocku - March Of The Pigs uważam za święto i każda płyta stworzona przez trenta okraszona jest czymś takim ….. Trent mówi i trąci o przemocy, o alkoholizmie, o narkomanii, o rzeczach, które trawią ludzi. Nie mówi o pierdołach, miłości i kwiatkach. NIN – moja obsesja muzyczna. Jedna z największych rzeczy jakie odkryłem, jedna z najbardziej niezwykłych zjawisk jakie przetoczyły się przez moje małżowiny. Moja chora miłość. Moja choroba.





koszyk średni:

elbow - Any Day Now

Koszyk średni , ale ciężko się go dźwiga. Można dostać przepukliny. Pamiętam moment, gdy usłyszałem tę piosenkę. Do śmiechu mi nie było. Po dziś dzień. Bo to niezwykła, posępna piosenka. Piękna. W dyskografii tej formacji nie brakowało takich niesamowitych pieśni. Majestatycznych, pomnikowych. Można by było większość ich hiciorów śpiewać na baczność. Ale myślę, że nie o to chodzi. Myślę, że chodzi o to, że to po prostu wspaniała muzyka. Podniosła. Ale jak tylko zaczynam słuchać innych ich kompozycji zmienia się moja retoryka wypowiedzi. New Born to prześliczna ballada, Little Beast jest na wskroś nerwowa. Potem było też całkiem nieźle - Grounds For Divorce – hymn o przyziemnych ludzkich relacjach, Forget Myself – jedna z najlepszych ich piosenek o życiu. Ostatnia płyta – w sumie całkiem niezła build a rocket boys! – jest prześpiewana i przegrana. Brakuje czegoś… Emocji, czegoś…





koszyk lekki:

CULTURE CLUB - Karma chameleon


Człowiek, który przeżył sporo. Boy George, mimo, że kolorowy i barwny jest uosobieniem cierpienia, mimo, że jego muzyka, na wskroś słodka i fajna, jest uosobieniem niepokoju. Karma chameleon – to arcydzieło muzyki pop, piękne wyznanie miłości. Świetne miłosne credo. Tego solo harmonijki ustnej nie zapomni nikt, tej cudownej melodii, tej lekkości. Byłem malutki, ale pamiętam jak teraz. Loving would be easy if your colors were like my Dreas – miałem może 5 lat. Ale to był przebój. Szakiry i gagi mogą się schować. Każdy nucił wynosząc śmieci, odkurzając, kupując ocet. Prawie 30 lat, kurde.. .jest to możliwe? Tego utworu nie zapomni nikt, kto kupował jogurt za 10 zł a następnego za 13 zł. Każdy kto kupował swiat młodych i kolekcje tutusa, Romka i Atomka.





Laurka:

Coheed and Cambria - Welcome Home





http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.08.2011 08:53 PM przez dziobaseczek.)
22.08.2011 08:49 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #83
RE: Hity Mojego życia
Ależ wyborna trójka. Same brylanty z Twojej przepastnej kolekcji szlachetnych kamieni. Najważniejsze numery z kręgów industrialu, nowej fali brit rocka oraz zawadiackiego popu z przymrużeniem oka. A najlepsze jest to, że z godnie z tym co piszesz w opisach, każda z tych kapel mogłaby tu pojawić się z zupełnie innym nagraniem i byłoby równie pięknie. Więcej na gg ;P

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
22.08.2011 09:00 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #84
RE: Hity Mojego życia
saferłel napisał(a):Ależ wyborna trójka
faktycznie, los miał tym razem zaskakująco dobry gust. Klasyczne pozycje.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
23.08.2011 06:54 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #85
RE: Hity Mojego życia
mało kto tu zagląda - i to jest błąd Icon_sad

Odsłona 23 - Wisła z APOELEm


koszyk cięższy:
Puddle of Mudd – blurry


Chłopak robi siusiu pod krzakiem bezwstydnie ściągając gacie. Okładka dość dwuznaczna. Muzyka też. Choć wtedy brzmiała świeżo. Miała wszystko, za co można lubić dobrą muzykę. Melodie, feeling, przestrzeń, grę, luz, rytm. Piękna piosenka. Genialna. Ale cóż – to cykl hity mojego życia, a nie kapele mojego życia. Puddle of Mudd bywał potem w tragicznej formie. Dziś właściwie to trup w szafie. Ale to był e okresie studiów to był mój narkotyka, kawałek od którego byłem uzależniony, który jest po prostu cudowny, zaczarowali mnie do cna. Potem brutalnie przywołali do parteru. Jak Wisła w konfrontacji z APOELEm. Jak słucham tej piosenki i oglądam teledysk zapominam o tych ich niedociągnięciach, o całym bożym świecie. Cudowne.





koszyk ciężki:

Incubus –Nice to Know You

Pamiętam, gdy usłyszałem tę piosenkę po raz pierwszy. Po prostu powiedziałem sobie, że Patton poszedł w niekomercyjną muzykę, bo już znalazł następcę. To podmuch mocy, ale to nie jest huragan, który plewi wszystko co spotka na swej drodze. Incubus, zwłaszcza ostatnio jest bardzo liryczny , dba o każdy detal produkcyjny, będąc jednocześnie wyrazisty i krwisty. Wokalista, nawet w okresie ciężkiego muzycznie okresu, śpiewał pięknie i z odpowiednią dbałością o harmonię. I znów dylemat, bo przecież kocham cudowne Anna Molly, przepiękny, ale jakiś nieco wnerwiony Stellar, kapitalny, pełny złości Megalomaniac, boski I Miss You, skoczny Are You In, cudowną balladę Dig. Albo nawet zupełnie popowe Promises, Promises. Co by nie mówić początek mieli potężny. Nice to Know You – piosenka idealna. Nerwowa, dziwna, ni to metalowa ni akustyczna grr – te przejścia między złością I pogodą – coś nie do podrobienia.




koszyk lżejszy:
electronic - get the message

Głos Johnny Marra działa na mnie jak ambrozja. Niby nie jest to jakaś skala głosu typu Pavarotti, czy inny Iglesias. Ale ten głos koi mnie. Koi moje cholerne nerwy wielokrotnie. Piękne jest jeszcze coś innego. Dziś zasłużone dla muzyki kapele, męczy fanów popłuczynami. Kiedyś, gdy ktoś uważał, że zaczyna grać inaczej, nieważne, gorzej czy lepiej – zmieniał nazwę lub jakoś zmieniał wizerunek. Bo przecież jak tylko fani poczynili grymas, że Joy division powinno po śmierci Curtisa się rozwiązać – nawet nie było debaty. Gdy pojawiały się kolorowe inkarnacje powstałej na gruzach Joy division formacji New Order powstawały Electronic, Monaco, The Other Two czy Section 25 a nie Joy Division – come back, czy New order bis. Wróćmy do get the message – arcydzieło muzyki pop rockowej. Po prostu klękam. Kawałek już niemłody, a każdy młody wykonawca błaga o taki talent, ba – natchnienie, jakie stało się faktem przy tworzeniu poszczególnych płyt Electronic. Bo przecież padam przy Second Nature, cudownie tanecznej kompozycji, Disappointed – zaśpiewanej głosem Pet shop boys, Tighten Up – niezwykle nerwowej pieśni, Feel Every Beat – to rozwalacz zupełny. Kiepski humor – nie przy nich. Ja powiem tyle, każde z tych zjawisk jest błogosławione przez Iana Curtisa.




Laurka:
Z koszyka średniego

the White Stripes - Seven Nation Army
zawód dla wielu, którzy oczekiwali, że będą w którymś z głównych koszyków. Niestety nigdy nie rozszarpali mnie w takim stopniu. Choć potencjał mieli ogromny. Ale laurka to nie zesłanie do gułagów – to odznaczenie.



http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.08.2011 08:26 PM przez dziobaseczek.)
25.08.2011 08:21 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Online
Moderator
*****

Liczba postów: 31 160
Dołączył: Dec 2014
Post: #86
RE: Hity Mojego życia
ELECTRONIC i GET THE MESSAGE! WOW! Czy jak powiem, że w pierwszej 120stce listy 4X40 to będzie wystarczyć? Bo na razie nie jestem w stanie złożyć jednego zdania. Ubóstwiałem, ubóstwiam i będę ubóstwiał! Mistrzostwo świata w ułożeniu chwytliwej melodii! Tym razem Ty masz u mnie wielki dług wdzięczności za to, że jest ktoś kto jeszcze pamięta ten numer. Postaram się odwdzięczyć następną czterdziestką, która się powoli robiIcon_smile

Ps. WHITE STRIPES oczywiście lubię, PUDDLE OF MUDD był z tym numerem w top 10, a INCUBUS znam ale jakoś nie porwało...

ELECTRONIC, to jest TO!Icon_smile
26.08.2011 02:26 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #87
RE: Hity Mojego życia
Ja myślę, że oprócz Neila Tennanta to jednak Bernard Sumner, a nie Johny Marr bywał wokalistą Electronic Icon_wink

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
26.08.2011 04:10 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Online
Moderator
*****

Liczba postów: 31 160
Dołączył: Dec 2014
Post: #88
RE: Hity Mojego życia
No wlasnie, pewnie ze saferlel ma racje!!!
26.08.2011 05:33 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #89
RE: Hity Mojego życia
thestranglers napisał(a):No wlasnie, pewnie ze saferlel ma racje!!!
biję się w piersi. To prawda.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
26.08.2011 05:38 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #90
RE: Hity Mojego życia
Odsłona 24 – Wszystko o pieniądzach

Koszyk Ciężki:

Prong - Snap Your Fingers, Snap Your Neck

Prong to w języku angielskim coś w stylu szpikulca, coś zakończonego ostro i raczej wyraziście. Okładka kasety, którą kupiłem robiła wrażenie – wydłubane oko wykrzywionym widelcem leżące na gazecie od kwadransa. Musiało robić wrażenie, podobnie działała muzyka, niezwykła płyta. Z jednej strony mająca w sobie sporo z trashu spod znaku Helmeta, czasem coś z progresywnego metalu w stulu Voivoda, coś z crossoveru typu Crowbar ale przede wszystkim sporo spod znaku metalu industrialnego. Najbliżej stylistycznie im było do formacji typu White Zombie i Nailbomb. Ważne było jednak to, że wypracowali oni niepowtarzalny styl i nawet okropny śpiew Tommy’ego Victora robił wielkie wrażenie. Ich muzyka ewaluowała, zmieniała oblicze, ale zawsze była ciężka i niełatwa. Paranoiczna i pełna jakiejś dziwnej nerwowości.





Koszyk lekki:

Meja - A'll Bout The Money

Czuję jak gromy lecą na moją głowę. Ale wyobraźcie sobie, że nie ma youtube’a, że słyszy się piękną , prostą piosenkę w przepięknych okolicznościach, naprawdę przecudnych. Prościutka, potężnie chwytliwa, choć w gruncie rzeczy błaha pieśń o różnych ludzkich problemach. Nic wielkiego. Patrząc przez pryzmat codziennego odhaczania piosenek, zwyczajnie się ją oleje. Bo ani to wybitna wokalista, ani piosenka. Ale jest jedno ale. Wielkie ale, uwielbiam tę prostotę, tę linię melodyczną, tę lekkość, te niepowtarzalną chwytliwość, te chwile, które były przez tę piosenkę umilane.





Koszyk średni:

Imperial Drag - Boy Or A Girl

Popaść w sztampę, rutynę, słabiznę i płyciznę mozna grając glam rocka popaść w tempie błyskawicznie. Wystarczy przegiąć z jakąś formułą, wystarczy zaśpiewać za wysoko, za nisko, za słodko, wystarczy, że coś jest zbyt kiczowate i już narażamy się na śmieszność zamiast na podziw. Formacji Imperial Drag udało się uniknąć takich mielizn. Ich jedyna płyta, świeża i fajna, ekscytuje po dziś dzień młodzieńczą energią i luzem a przy tym jest niezwykle melodyjna. W odróżnieniu od typowego Power popu lubią maczać się w psychodelicznym rocku i rock’n’rollu w stylu Primal Scream. Oczywiście, nie można nazwać ich zbawcą muzyki pop, w żadnym wypadku. To po prostu fajna muzyka. A Boy Or A Girl to fajna piosenka.





Laurka

+/- - Steal the Blueprints




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
08.09.2011 08:43 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Rincewind Niedostępny
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 734
Dołączył: Sep 2010
Post: #91
RE: Hity Mojego życia
Gdy ostatni raz udzielałem się w tym wątku miałem nadzieję nadrobić trochę zaległości. Zwłaszcza, że w każdej odsłonie pojawiało się czterech wykonawców, a ja chciałem się każdorazowo odnieść do pięciu. A w 19 odsłonie padła zapowiedź, że do września, żadna nowa odsłona się nie pojawi. Wyjechałem na wakacje z wielkim spokojem, myśląc sobie, że po powrocie nadrobię straty. A tu po powrocie niespodzianka, zamiast zapowiadanej przerwy dwie nowe odsłony. Ręce mi opadły, bo zdałem sobie sprawę z tego, że tak szybko nie nadrobię strat. No ale skoro zapowiadana była przerwa do września, to sam ją postanowiłem sobie zrobić Icon_wink. Nadszedł wrzesień i rok szkolny, pora więc wrócić do pisania. Nadróbmy więc stracony czas. Siłą rzeczy bez jakichś rozwlekłych akapitów. Na dziś wybrałem 10 wykonawców:
1) Foo Fighters - Gdy pada nazwa Foo Fighters od razu pojawia się postać Dave'a Grohla, ale gdy pojawia się postać Dava Grohla, to przypomina się Nirvana. Mimo tego, że Dave nigdy nie chciał by porównywać Foo Fighters do Nirvany, to ja jakoś nie mogę się pozbyć tego odruchu. Moja tęsknota za Nirvaną jest niemal taka jak Kochanowskiego za jego Orszulką. Ale niestety Nirvana już nie wróci. A drugie niestety na niekorzyść Foo Fighters, bo chociaż nawet ich lubię, to i tak pozostaną w cieniu Nirvany, bo kompozycjom Foo Fighters brakuje czegoś co bez problemu pojawiało się w twórczości Nirvany, tego magnetyzmu poszczególnych utworów, tej chwytliwości poszczególnych przebojów.
2) Alison Moyet - Jednego roku spędzając studenckie wakacje tu i ówdzie, z miejsca na miejsce się przenosząc co jakiś czas, trafiłem między innymi do Sopotu, w którym akurat odbywał się kolejny festiwal. Do południa na plażę i jakieś studenckie śniadanko typu buła i kefir kupione po drodze. Oczy mnie już nawet trochę bolały, a może nawet bardziej szyja, bo taką plażę, to widziałem tylko gdzieś w cieplejszym klimacie. A wieczorem pod górkę do lasu, tuż pod płot, gdzie całkiem liczna młodzież oglądała koncerty festiwalowe, bo na bilet akurat nie było stać. I tak obejrzałem sobie występ Alison Moyet, słusznie porównaną tu do Adele i podobnie cenioną za niesamowity głos. Zresztą, gdy pierwszy raz zobaczyłem Adele, to musiałem się upewnić, czy aby to nie córka Alison, bo jakieś tam podobieństwa mi się w oczy rzuciły, a różnica wieku jest na tyle duża, że mogłyby być matką i córką. Alison czy to w duecie czy solo zawsze bardzo wysoko była przeze mnie ceniona. Dla mnie jej największym przebojem solowym jest chyba jednak niesamowity Love Resurrection.
3) Dead Or Alive - Trochę wstydliwie wrzucone tylko w przegródkę Laurka, ale według mnie śmiało mógłby się znaleźć w odpowiednim koszyku. Oprócz tego najbardziej chwytliwego You Spin Me... były też i inne hiciory na tej samej płycie np. My Heart Goes Bang, I Wanna Be A Toy czy Lover, Come Back To Me. Ja tam nadal ich lubię.
4) Kid Rock - Ostatnio doszedł do wniosku, że trochę kiepsko wybrał sobie pseudonim artystyczny. Pewnie nie przewidział, że w przeciwieństwie do bohaterów dzikiego zachodu, którzy też używali przydomku Kid, dożyje wieku w którym nie będzie on już za bardzo do niego pasował. Muzycznie jakoś nigdy mnie nie zachwycał. Chociaż miewał jakiś lepsze momenty, to nigdy nie przebił się do pierwszego rzędu. Z różnych powodów, bo był za bardzo amerykański, bo był za bardzo nowatorski, bo był za bardzo coś tam.... aż do bo był za bardzo blondynem (o ile ktoś pamięta ten fragment z filmu Fight Club)
5) Guillemots - Tak, to bardzo interesujący wykonawca, z którym cały czas mi po drodze. Walk The River mimo że na singlu się nie ukazało, to u mnie w tym tygodniu na samym szczycie. Natomiast solowa twórczość Fyfe'a jakoś do mnie nie trafiła.
6) Annie Lennox - O Alison Moyet napisałem, że równie wysoko cenię sobie jej twórczość solo jak i w duecie. W przypadku Annie już tak nie powiem. Górę w tym przypadku bierze okres jej twórczości w duecie Eurythmics. A jej solowa kariera mam wrażenie, że jeszcze do ponownego powrotu do Eurythmics jakoś się toczyła, ale potem zaczęła kuleć. Gdy więc ktoś zapyta co bym wolał Sexcrime, czy Walking On Broken Glass,to wybiorę to przyjemniejsze.
7) Tina Turner - Babcia Tina jak się o niej mawiało kilkadziesiąt lat temu, ale pewnie niejedna babcia zazdrościła jej wtedy a może i teraz kondycji i wyglądu. Dla mnie ważna postać z wieloma ważnymi przebojami od Proud Mary i Natbush City Limits jeszcze w duecie z Ikiem (wcześniejszych nie ruszałem bo ich dyskografia jest zbyt obfita) przez Private Dance, What's Love..., We Don't Need... po Golden Eye, Missing You i nowsze kompozycje. Tina nigdy nie bała się coverów, na każdej płycie coś tam przemyciła, czy to z repertuaru dawniejszych gwiazd jak Ann Peebles, Al Green, czy The Beatles, przez współcześniejszych David Bowie, Bonnie Tyler aż po Massive Attack. I trzeba przyznać, że nie najgorzej jej to wychodziło. Inne za co ją cenię to wspaniałe duety, a w szczególności te z jednej z moich ulubionych płyt koncertowych "Tina Live In Europe". Duety z Claptonem, Bowiem, Adamsem ówczesnymi ikonami i to wszystko na jednym koncercie. Tina jest wielka.
8) Rick Astley - On i kilku innych artystów pod koniec lat 80-tych przedefiniowało określenie muzyka niezależna. Do tej pory na listach niezależnych pojawiali się wykonawcy, którzy nagrywali dla małych wytwórni niezależnych, ale była to muzyka, którą można było nazwać muzyką alternatywną lub indie-rockiem. Aż tu pewnego tygodnia na szczycie listy niezależnej pojawił się utwór wykonawcy grającego takiego typowego dance-popa, daleko odbiegającego od tego co wcześniej na liście niezależnej znaleźć było można. A to wszystko za sprawą tria Stock, Aitken i Waterman. Ci trzej panowie i pewna mała (czyli niezależna) wytwórnia odpowiedzialni byli za sukces wielu artystów w tamtym okresie, jak Rick Astley, wspomniane już Dead Or Alive, czy Kylie Minogue. Ciężko mi było patrzeć jak zamiast The Cure czy The Smith na szczycie listy niezależnej było I Should Be So Lucky, czy jakiś Jason Donowan. Masowa produkcja pop-hitów robiła się nieprzyjemna jak zapach landrynek po paru godzinach wciągania go przez nos. W tej mdłej poppapce potrafiło to i owo uciec. Ziarno w postaci Ricka Astleya dopiero po jakimś czasie oddzieliłem od innych plew, może troszkę wtedy zmienił styl i klimaty, w których się poruszał. Ale w tamtym okresie oczarowała mnie inna gwiazda, która też do jednego worka na początku została wrzucona, ale w miarę szybko uznana została przeze mnie za drogocenne ziarno. Mowa o Lisie Stansfield, bo skoro Adele porównaliśmy do Alison Moyet, to możemy ją też porównać do Lisy.
9) Colourbox - Moja pierwsza płyta CD. Kupiłem ją mimo, że nie miałem jeszcze odtwarzacza, ale była tańsza niż inne, a Colourbox zawsze lubiłem. Może to się komuś wydawać dziwne, że kupiłem płyty bez odtwarzacza, ale dzięki temu miałem już pretekst i motywację by go kupić. Napisałeś, że Colourbox nietypowy jak na 4AD i jest to po części prawda. Ale druga część prawdy mówi, że jednak typowy dla 4AD, bo ta wytwórnia prowadzona wprawną ręką przez Ivo Watts-Russela właśnie gromadzi takich nietypowych wykonawców. Może i oni są nieraz do siebie podobni, ale n ogół wyróżniają się w tłumie. Colourbox i całe 4AD przeszłe i obecne - zawsze na tak.
10. T.Love - Dawny garażowo jarocinowy T.Love to jedni z moich ulubieńców, ale niestety gdzieś się pogubili. Zmieniły się czasy i nie zawsze zmiany w muzyce i nie tylko wyszły na dobre tym którzy je zrobili. Chociaż początkowy okres przejściowy był całkiem fajny i było kilka perełek , to znalazłoby się też parę gniotów. Teraz T. Love zaczął dryfować gdzieś w bliżej nieokreślone zakątki wszechświata strącony z właściwej orbity i nie wiadomo kiedy na nią wróci. Ale Wychowanie, IV LO, Garaż i kilka późniejszych Warszawa, King, Autobusy i Tramwaje pozostaną na piedestale.
09.09.2011 02:48 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #92
RE: Hity Mojego życia
Uwaga, od dzisiaj nie piszę komentarzy, bo będzie to za mnie robił Rincewind Icon_smile W dodatku ma wyrzutu sumienia, że nie pisze regularnie. Bomba. Wielkie dzięki. Rozumiem, że słuchasz też tych nieznanych Ci utworów.
Rincewind napisał(a):bo kompozycjom Foo Fighters brakuje czegoś co bez problemu pojawiało się w twórczości Nirvany
Generalnie, to zupełnie inna muzyka, tak chyba do tego należy podchodzić. Fata morgana na rockowej scenie w chwili obecnej.
Rincewind napisał(a):Alison Moyet, słusznie porównaną tu do Adele
no widzisz, ja myślałem, że to tylko ja tak skojarzyłem. Otóż faktycznie nie tylko ja. Obie zasługują na szacun.
Rincewind napisał(a):Mowa o Lisie Stansfield
ona jest oczywiście w lekkim koszyku i czeka na swój moment.
Rincewind napisał(a):Colourbox i całe 4AD przeszłe i obecne - zawsze na tak.
tak jest !!

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.09.2011 06:22 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Rincewind Niedostępny
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 734
Dołączył: Sep 2010
Post: #93
RE: Hity Mojego życia
dziobaseczek napisał(a):bo będzie to za mnie robił Rincewind
Oj, nie będzie, nie będzie. No chyba, że chciałbyś zaniedbać ten wątek, ale z tego co tu obserwuję, to takiej możliwości u Ciebie nie ma.
dziobaseczek napisał(a):W dodatku ma wyrzutu sumienia,
Ależ skąd? Ja i wyrzuty sumienia z powodu nie zrobienia czegoś czego nie musiałem? Nie ma nawet takiej opcji. Musiałem wreszcie coś zapostować, bo pewnie smutno Ci było, że tak długo nic nie napisałem Icon_wink2
dziobaseczek napisał(a):Rozumiem, że słuchasz też tych nieznanych Ci utworów.
Zostawiam je na deser. Na moim domowym łączu słuchanie muzyki przez YouTube'a jest trochę masochistycznym zajęciem. Niestety widoków na poprawę tego stanu rzeczy jakoś nie widzę, bo główny operator telekomunikacyjny ma mnie i moje wnioski gdzieś, a ja w związku z tym też mam ich gdzieś, tylko że dużo głębiej.
09.09.2011 09:08 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #94
RE: Hity Mojego życia
Rincewind napisał(a):smutno Ci było, że tak długo nic nie napisałem Icon_wink2
no było smutno Icon_sad
Rincewind napisał(a):Na moim domowym łączu słuchanie muzyki przez YouTube'a jest trochę masochistycznym zajęciem
zawsze zostaje gryzoń i narkotyczna mp3 Icon_smile

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.09.2011 04:21 PM przez dziobaseczek.)
09.09.2011 04:17 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #95
RE: Hity Mojego życia
Odsłona 25 - Machanie marynarkami

Koszyk średni:

Franz Ferdinand – 40 FT

Na początku tego wieku zaczęło się dziać coś niesamowicie ekscytującego. Jak grzyby do deszczu zaczęły pojawiać się zespoły, które za wszelka cenę chciały przywrócić blask zwykłej gitarze. Jakaś niesamowita moda na modsowe wdzianka, lekkie melodie, fajne fryzury. Nikt nie zamierzał odkrywać Ameryki. Powiem tyle, to muzyka na zabawę, na imprezę, na koncertowe szaleństwo, na wymachiwanie marynarkami. Słuchając ej muzyki w zaciszu domowym w przerwie między gotowanie obiadu i praniem skarpet można odczuć lekki dysonans. Odczucie, że to w sumie nic specjalnego. Oczywiście sukcesu panowie nie osiągnęli samym machaniem marynarką i wyglądem. To niesamowita przebojowość, skoczność, świeżość, radość grania, energia, żywiołowość, wyczucie rytmu decydowały o tym sukcesie. A myślę, że przede wszystkim to, że to porywająca muzyka.





Koszyk lekki:

luna halo – Superman

Epicki pop-rock, który robi spore wrażenie już po pierwszym przesłuchaniu. Takiej muzyki słucha się z niebywałą przyjemnością, ale nie powoduje ona tez mdłości, bo jest skomponowana z zachowaniem idealnych proporcji aranżacyjnych, jak na ten typ muzyki. Jest niebanalnie zagrana i zaśpiewana. Jest w niej cudowna melodia, słodki tekst. Formacja Luna Halo miała w swoim repertuarze piosenki może bardziej ambitne i nadzwyczajne, ale w gruncie rzeczy to Superman był megahitem, który chodził za mną noc i dzień. Z resztą nie oszukujmy się, Europejczycy, przynajmniej ich część, jest silnie impregnowana na takie brzmienie. Niby inne. Niby takie Amerykańskie. A w sumie to kapitalna piosenka. Przebój pełna gębą. Czegoś więcej trzeba?





koszyk ciężki:

Motograter – Down

Jeden z najbardziej niesamowitych teledysków, jakie kiedykolwiek widziałem. Paranoiczny i chory, nawiedzony przez same ciemne duchy. Co ciekawe kawałek niesamowicie przebojowy, przepadł zupełnie. Jest hardcore’owa zadziorność, ciężar typowy dla wczesnego Korna, melodia w klimacie Disturbed. Przejścia trochę jak Flaw. Można zżymać się na wtórność, bo bez cienia wątpliwości takowa ma miejsce, można się zżymać na to, że artystycznie nie mieli, albo nie zdążyli mieć do powiedzenia, tyle co wielcy. Niemniej to cykl hity mojego życia, a nie kapele mojego życia. A hit to był niewątpliwy, wciągający z każdym odsłuchaniem, z każdym oddechem, z każdym momentem spoglądania w paranoicznie ruszającego się czerwonoskórego Zaka Warda.





Laurka - z koszyka średniego




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.09.2011 05:55 PM przez dziobaseczek.)
14.09.2011 05:54 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #96
RE: Hity Mojego życia
Odsłona 26 – Piękni ludzie

Koszyk lekki:

Spandau Ballet - Musclebound

Spandau Ballet zna każdy człek, no bo jak można nie znać True, tylko mało kto kojarzy nazwę zespołu. Tu zaczyna się kłopot. Czy debiutancką płytę stworzyła ta sama kapela? Czy Journeys to Glory jest tworem tej formacji? Nie może być. A jednak. Coś złego się później stało i chłopaki zaczęli zauważać, że tworzenie muzyki może przynosić zarobek. Niestety. Nie pierwsi i nie ostatni. Duch mamony. Oczywiście byłbym fałszywy, gdybym powiedział, że to była zła muzyka, bo taka ona nie była. Tylko już wyparował ten wdzięk noworomantycznego niepokoju i zadumy, tej nerwowości. True jest narkotycznie piękny i wzruszający. I kocham tę piosenkę, True robi ogromnie wrażenie, ale niestety tylko singiel, bo płyta pod tym tytułem niestety niesie sporo rozczarowań. Co do debiutu Spandau Ballet – magia, piękno i liryzm no i jeszcze mały bonus - brak rzewnej tkliwości, brak pretensjonalnej ckliwości, brak waty cukrowej. Lukrecja muzyki pop. Wystarczy? Musclebound po prostu wymiata.





Koszyk ciężki:

Marilyn Manson - The Beautiful People

Chrońcie swoje dziatki, bo dopadnie je kiedyś ktoś taki jak ja. Marilyn Manson, czy cholera wie jak ten koleś się nazywa, miał duużo racji. Wychowanie dzieci to nie jest łatwy chleb. Zewsząd czyhają tacy nihiliści jak on. A przecież jest mnóstwo innych psychopatów. There's no time to discriminate,Hate every motherfucker, That's in your way - to kaseta, którą dosłownie zarżnąłem i słuchałem jak opętany. Oszalałem totalnie i szaleję po dziś dzień, bo to były złote czasy rocka industrialnego. Bo po okresach niemrawego i trochę pretensjonalnego grania w tej szufladce zaczęło się dziać naprawdę bardzo dużo. Manson zasilał pierwszą ligę tego nurtu. Marylin AD 2011 to nieporozumienie, zniknął jak kamfora ten klimat zadziorności i kontrowersji, jałowe to jakieś. Trzeba powiedzieć, że to co tworzy teraz przypomina o stokroć słabszą wersję Portrait of an American Family. Nie wiem, jak mam mówić o tamtej muzyce. O tej muzyce, z którą tak mocno się utożsamiałem i którą tak bardzo cenię. Na którą trzeba mieć dzień, bo ma ona niemały wpływ na samopoczucie. Świat wg Mansona jest wyjątkowo okropny, jest tu nihilizm i dekadencki klimat. Ale gdy usłyszałem The Beautiful People, po prostu oszalałem. Słowa piosenki bezlitośnie rozprawiają się z amerykańskim mitem pięknych, doskonałych ludzi. Zepsucie może dopaść każdego, tym bardziej, jeśli żyje się wśród ludzi pełnych wad i zła. „Obetnij sobie wszystkie paluchy - I przehandluj je za banknoty jednodolarowe. . .” Ogólnie wszechobecny turpizm, także jak ktoś pragnie słońca i zielonej trawki niech mija szerokim łukiem ten fascynujący koncept album. Cytując pewną recenzje: Zanim jednak posłuchasz tej płyty, zastanów się, czy na pewno chcesz obnażyć się przed sobą... Skutki tego eksperymentu będą nieodwracalne.





Koszyk średni

Anberlin -The Unwinding Cable Car

Nie oszukujmy się, typowo amerykańska scena rockowa przeżywa niespotykany, jak dotąd kryzys. Jest niewiele kapel, które wybijają się ponad przeciętność w tak zwanej typowo amerykańskiej muzyce gitarowej. Wśród nich niewątpliwie jest Anberlin. The Unwinding Cable Car – to brylant muzyki rockowej, tak pięknie zaśpiewany, delikatny, ale nie ckliwy, gitary akustyczne grają tam po prostu zniewalająco, przepiękna melodia, która robi ogromne wrażenie. To właśnie melodie stanowią o sile ich muzyki. Są nieprzeciętne. Czy weźmiemy rytmiczne Pray Tell, czy rwane Cities, czy też raźne Ready Fuels, czy bajeczne do cna A Day Late, A jest jeszcze całe mnóstwo innych pieśni. The Unwinding Cable Car jest po prostu niezwykłe. Płynie i lekko unosi nas, brylant.





Laurka – z koszyka lekkiego:

Robbie Nevil - C'est La Vie




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.09.2011 05:27 PM przez dziobaseczek.)
22.09.2011 04:48 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Listoholik
Unregistered

 
Post: #97
RE: Hity Mojego życia
robię właśnie mały popołudniowy przegląd utworów z Twojego zestawienia, i muszę przyznać, że niektóe z nich chyba mi gdzieś wówczas umknęły, bo tak jakbym teraz nie kojarzył ich zupełnie, stąd milej jest teraz słuchać po latach i wyczekiwać w tym słuchaniu, czy te dźwięki coś mi jednak mówią, kojarzą się z młodością, czy jednak poznaje je dopiero teraz?

właśnie wybrzmiała u mnie ta 5-tka:

Imperial Drag - Boy Or A Girl
Luna Halo - Superman
Motograter - Down
Anberlin - The Unwinding Cable Car
Prong - Snap Your Fingers, Snap Your Neck

... ale mało mogę o niej napisać coś od siebie, ponieważ to w większości są to rockowe klimaty, a ja jak wiadomo lubuję się bardziej w alternatywnych dźwiękach Icon_smile
23.09.2011 04:56 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #98
RE: Hity Mojego życia
Listoholik napisał(a):ponieważ to w większości są to rockowe klimaty, a ja jak wiadomo lubuję się bardziej w alternatywnych dźwiękach
to są moje korzenie muzyczne, dziś mamy bardzo podobne gusta, ale kiedyś nasze drogi były inne. Choć trzeba przyznać uczciwie, że ciężka muzyka przechodzi dziś potężny kryzys. A ta 5-tka wymieniona to same perły Icon_smile
Listoholik napisał(a):stąd milej jest teraz słuchać po latach i wyczekiwać w tym słuchaniu
nie zabraknie tu jeszcze wielu takich momentów

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
26.09.2011 08:24 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #99
RE: Hity Mojego życia
Odsłona 27 - Tania i Kiepska

Koszyk średni:

Carter The Unstoppable Sex Machine - Cheap 'n' Cheesy

Carter zachwycał w różnym stopniu muzyką z pogranicza punkowej zadziorności The Clash i popowej lekkości a’la Pet Shop Boys. Czasem brytyjska maniera śpiewania bywała naprawdę denerwująca, punkowa prostota nieco irytowała, plastykowa elektronika, która próbowała kontrastować z pust punkową stylistyką robiła słabe wrażenie. Ale cóż, nie mogę pozbyć się wrażenia, że bez nich świat muzyczny byłby uboższy, wręcz nijaki. Bo ileż oni świeżości wprowadzili w pewne skostniałe układy na przełomie lat 80 i 90, ileż kapitalnych protest songów w przystępnej oprawie wypuścili w eter, ile kapitalnych hitów, łatwych do zanucenia powstało dzięki nim. Ile radości dali mi prostymi piosenkami typu Let's Get Tattoos, czy After The Watershed. Sporo ich piosenek, zwłaszcza w późniejszym okresie nabrało niebywałej dojrzałości, taki The Only Looney Left In Town - rozwija się jak kwiat, z prościutkiej punkowej piosenki robi się z tego przepiękne arcydzieło. No i jeszcze jeden mały szczegół, bardzo mały… Mają w swoim repertuarze Pieśni zupełnie z innej bajki, przejmujące i wstrząsające, to dlatego ich tak lubię. Dla takich fascynujących piosenek jak Cheap 'n' Cheesy warto przedzierać się przez ich twórczość.. P.S. – nie ma teledysku, tylko jakieś idiotyczne zbitki zdjęć. Ale ta piosenka – arcydzieło.





Koszyk Ciężki

flaw – payback

Nie zapomnę pierwszego kontaktu z tą piosenką i teledyskiem. Po prostu zatkało mnie, nie wierzyłem, że można stworzyć coś tak niesamowitego, coś pełnego wściekłości i liryzmu jednocześnie. Chris Volz potrafi ryczeć, wrzeszczeć, melodeklamować, serwować piękne, liryczne wokalizy w obrębie jednej piosenki. Jak się potem okazało Flaw okazało się absolutnym objawieniem, muzycznie zamoczone po uszy w nu-metalu, ale pełne odniesień do wielu niesamowitych odmian ciężkiej muzyki. Flaw a potem Five Bolt Main dbali bardzo o klimat, melodię i selektywne brzmienie. W tej muzyce liczy się przede wszystkim emocja. Także w warstwie tekstowej . Muzycy sięgają do najgłębszych pokładów ludzkiej podświadomości i wybebeszają największe brudy, jakie obrzydzają naszą codzienność. Mam jakieś dziwne przekonanie, że formacja i ta niezwykła muzyka przeszła właściwie niezauważona. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że tak mocno ta muzyka osadzona była i utożsamiana była z TAG (czyli typowo Amerykańskim graniem) , a może zabrakło siły przebicia, może zabrakło … Już wiem. Chris nie przebierał się jak Slipknoty w dziwne stroje, Chris nie koncentrował się na agresji, ale potrafił śpiewać i tworzyć niebywałe kontrasty muzyczne. Gdzie w jednej piosence było miejsce na liryzm, piekno, patos ale i złość, wściekłość.





Koszyk Lekki:

Maxi Priest - Close To You

Przyznam się bez bicia, żaden inny kawałek tego artysty nie ruszył mnie nawet w jednym procencie tak jak ten. Może jeszcze interpretacja Wild World wyszła mu na zdrowie. Normalnie Priest to grajek prezentujący dosyć przeciętny poziom, szczególnie dobrze czujący się w klimatach reggae, R’N’B i podobnych spraw. Pod koniec lat 80 tych rozsadził moją czaszkę prostym, nabijanym modnym wówczas descent-rhytmem, kawałkiem. Popowym hiciorem, ale jednocześnie manifestem miłości. Lekko wchodzącym przebojem, ale mającym w sobie ogromne pokłady emocji. No i ta melodia. Kompletnie mnie rozłożyła. Wtedy byłem pod monstrualnym wrażeniem. W sumie jestem do dzisiaj, bo pomimo upływu 23 lat piosenka brzmi jakby była stworzona dzisiaj. Co ciekawe, utwór wtedy był ogromnym hitem, ale dziś mógłby się nie przebić. Jest zbyt fajny, zbyt elegancki, zbyt elektryzuje, jest zbyt klasowy. Jeśli ktoś ma wątpliwości – polecam wizytę na polskiej dyskotece. Można wpaść w traumę i doła. Czym ludzie się dziś zachwycają. Strach i żenada. Maxi został dla tych, którzy na dyskoteki chodzili 15 lat temu.





Laurka:

Teenage Fanclub and De La Soul - Fallin'

Nie da się połączyć? Nic bardziej mylnego.




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
12.10.2011 10:20 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Online
Moderator
*****

Liczba postów: 31 160
Dołączył: Dec 2014
Post: #100
RE: Hity Mojego życia
dziobaseczek napisał(a):Maxi Priest - Close To You
Brawo, strzał w dziesiątkę! Jako że to rok 1990 i początek mojej listy, poza tym numer z duszą, zwiewny, lekki a jakże wysokich lotów! Oj i ja byłem na tych dyskotekach....Icon_smile Powinno się Maxiego zaprosić do naszego kraju i podziękować za ten numer bo się mu należy!
13.10.2011 03:17 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  40 Lat minęło - Czyli wielkie podsumowanie Ciężkiej Muzyki Wszech czasów dziobaseczek 24 22 781 01.05.2022 12:30 AM
Ostatni post: santosz
  40 Lat minęło - Czyli wielkie podsumowanie Lekkiej i Średniej Muzyki Mojego Życia dziobaseczek 114 16 580 09.02.2021 11:44 AM
Ostatni post: AKT!
  10 Lat Minęło - Czyli Podsumowanie 10 Lat Dziobasowej Listy Antyprzebojów dziobaseczek 75 35 758 21.07.2019 09:34 PM
Ostatni post: dziobaseczek

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości