Tomcraft super, mega hipnotyczne i odprężające.
"Humanoid" z swoimi agresywnymi klawiszami, bardzo charakterystycznymi dla ówczesnego Millera. Wciąż lubię.
Signalrunners to fajny przykład jak po dźwiękach szybko zaszufladkować artystę do danej wytwórni. Typowa Anjuna jak nic. Ale dopiero teraz zorientowałem się, ze ten projekt tworzył również Andrew Bayer.
"Velvet Morning" to miał być oryginał czy "Aalto remix"? Bo ten drugi jest w linku.
Uwielbiam wersje z albumu, nawet pomimo tego koszmarnego wokalisty którego trzeba było ratować vocoderem.
Corsten i jego elektro-breakbeat-trance to pewniak w zestawieniu i z całą pewnością jego jasny punkt.
Paul van Dyk w swoim peaku, oczywistość.
Lasgo to czyste gulity pleasure jak ta cała belgijska ściana eurodance stylizowanego na trance. Będzie coś więcej? Nie wyobrażam sobie wyróżnienia Lasgo przy braku Sylvera.
Od Wippenberga nie za wiele znam, a to co znałem kojarzyło mi się jednoznacznie źle. To jest akurat jest potężnie zainspirowane Gabriel & Dresden co wyszło z korzyścią dla wszystkich.
Schulz z ciałkiem ciekawym numerem w którym spotyka się balearic oraz ówczesny komercyjny trance. Breaktrance'owe wstawki przyjemnie odświeżają ten kawałek.
Moby wiadomo - klasa.
Mylo w tym remixie to nieporozumienie, oryginał w porządku.
Mroczno-popowe
"Deep Down" to bardzo udany projekt Gabriela.
York klimatyczny, plażowy. Jasne że lubię!
Strasznie jednowymiarowo póki co (chyba z 90% to sam trance) i to nie jest fajne. I mówię to jako transowiec.