marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
|
RE: MOJA LISTA notowanie 343(236) - 28.07.2017
OPEN'ER FESTIVAL 2017
DZIEŃ CZWARTY – 01.07.2017r.
GEORGE EZRA
Ostatni dzień tegorocznego Openera nie zapowiadał się jakoś specjalnie atrakcyjnie, ale koncert George Ezry był na pewno jednym z najjaśniejszych punktów lineup’u. W końcu młody artysta zdobył trochę popularności w ostatnich latach, a na horyzoncie długo wyczekiwany drugi album! Koncert nie zawiódł, nie był to może jakiś spektakularny występ, ale Ezra zrobił na wszystkich naprawdę dobre wrażanie. Błyskawicznie nawiązał bardzo dobry kontakt z publicznością, a swoją naturalnością, charyzmą i talentem przykrył pół gwiazd tegorocznej edycji festiwalu. Jako, że koncert nie był specjalnie długi to pojawiły się na nim wszystkie największe przeboje George’a z „Listen to the Man” „Blame It on Me” i ” „Budapest” na czele. Usłyszeliśmy też również coś nowego, jak na przykład wydane dopiero niedawno „Don't Matter Now”. Przy „Did You Hear the Rain?” padało już naprawdę mocno, a więc w sumie piosenka idealnie się spasowała. Bardzo fajny i pozytywny koncert na początek dnia.
THE XX
Nie będę ukrywał, że nie jestem jakimś zagorzałym fanem The XX, dlatego mogę się nie znać, ale z pośród wszystkich tegorocznych headlinerów koncert wpływowych i popularnych w różnych fachowych kręgach londyńczyków wypadł zdecydowanie najsłabiej. Stare przeboje w żaden sposób nie były w stanie porwać publiczności do zabawy, a te nowe bardziej taneczne i aktualnie popularne piosenki z ostatniego albumu zespołu, wcale nie wypadły o wiele lepiej. Wiem, może to kwestia nastawienia i miejsca, w którym się stoi. Tutaj nie pchałem się pod samą scenę, a tam gdzie stałem panował iście piknikowy klimat. Dlatego uważam, że wkładanie na siłę takiego zespołu na główną scenę i to nie pierwszy raz zupełnie nie ma sensu.
LORDE
Pomysł by to właśnie Lorde kończyła tegoroczną edycję festiwalu na głównej scenie od początku wydawał się być bardzo dobrym posunięciem organizatorów. Fenomenalna Nowozelandka łączy przecież w sobie alternatywne zacięcie z prawdziwie popową popularnością. I o ile istnieje jakiś idealny środek, który potrafi połączyć wszystkich uczestników takiego wydarzenia, to na pewno Lorde znajduje się bardzo blisko tego punktu. Pod sceną zjawiło się naprawdę bardzo dużo osób, zważywszy na fakt, że ciągle padł deszcz, to nawet więcej niż można byłoby się spodziewać. No i sam koncert pomimo aury przebiegał bardzo sprawnie, Lorde była naprawdę zadowolona z tego występu. Usłyszeliśmy wszystkie największe przeboje od „Royals”, przez „Tennis Court”, „Magnets”, „Team” po te najnowsze „Liability”, „Perfect Places” i oczywiście „Green Light” na koniec. Najlepszym momentem koncertu, wręcz magicznym było na pewno genialne wykonanie „Liability”, które na zawsze zachowam w pamięci. Można powiedzieć, że Lorde naprawdę dała czadu! Fantastyczne i naprawdę godne zakończenie tegorocznego Openera.
|
|
03.08.2017 06:02 PM |
|