Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 317(230) - 27.01.2017
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
Post: #2
RE: MOJA LISTA notowanie 317(230) - 27.01.2017
GREEN DAY (21.01.2017 r. – Tauron Arena Kraków)

Mam jeszcze parę zespołów, których nie widziałem na żywo, a bardzo chciałabym zobaczyć. Green Day był niewątpliwie jednym z nich. Był, bo od ostatniej soboty zniknął już z tej listy za sprawą krakowskiego koncertu, na którym po prostu nie mogło mnie zabraknąć. Wiadomo, że Green Day to instytucja, że są wielką gwiazdą amerykańskiej muzyki, ale w gruncie rzeczy to cały czas bardzo punkowi goście. Pieniądze i sława wiele zmieniają, stwarzają inną optykę, nagle sale koncertowe są większe i publiczności liczniejsze. Niemniej jednak Green Day potrafi w takim świecie cały czas świetnie hołdować punkowym ideą. Taki właśnie był krakowski koncert, wielkie show z genialną oprawą sceniczną, materiałami pirotechnicznymi, światłami i konfetti. Z drugiej strony czysty Green Day ze swoją bezkompromisową postawą sceniczną, mocnym przesłaniem i zwariowanym występem, na którym wszyscy bawili się świetnie, choć niekoniecznie grzecznie.

Występ poprzedziły puszczane z taśmy „Bohemian Rhapsody” Queen, „Blitzkrieg Bop” Ramones oraz „The Good, the Bad and the Ugly” Ennio Morricone. Pod koniec tego ostatniego zespół pojawił się na scenie, zapaliły się światła i z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki „Know Your Enemy”. Chociaż byłem dość daleko od sceny, to bez trudu w mgnieniu oka przedostałem się w centralne miejsce zabawy, po lewej stronie dziesięcio-metrowego podestu, który był wypuszczony ze sceny przez środek sali i przedzielał publiczność na dwie części. Już podczas pierwszego numeru wiadomo było, że będzie to niezapomniany wieczór. Billy pod koniec piosenki zaprosił na scenę jednego z fanów, aby zaśpiewał refren, a później zachęcił go do tego, aby zeskoczył ze sceny wprost na ręce publiczności. Następną piosenką była „Bang Bang”, gdzie fani zaplanowali wystawienie kartek z napisem „Bang”. Pomysł naprawdę świetny, podczas refrenu i słów „Bang Bang” wszyscy mieliśmy podnieść kratki w górę i tak też się stało. Myślę, że cała akcja mogłaby wyglądać lepiej, ale niestety z niewyjaśnionych powodów ochroniarze konfiskowali takie kartki przed wejściem do sektora A. Mnie też zabrali, a miałem przygotowane około dwudziestu takich kartek! Ochroniarz zabrał mi je i wrzucił do kosza. Tak się wkurzyłem, że zanim gościu zdążył odwrócić głowę wyciągnąłem kartki z kosza i wsadziłem pod koszulę, ten zaś myśląc, że już mnie przeszukał puścił mnie dalej. Pod sceną rozdaliśmy kartki innym, ale widziałem naprawdę pełny metrowy kosz wypełniony kartkami z napisem „Bang”. Szkoda, naprawdę nie rozumiem tej blokady. Po dwóch pierwszych piosenka, które rozgrzały publiczność do czerwoności zespół zagrał tytułowy kawałek z ostatniego albumu „Revolution Radio”. Wszyscy świetnie się bawili, Billie na wyciagnięcie ręki, cały zespół w genialnej formie, wtedy poczułem już, że to będzie niezapomniany wieczór, a najlepsze miało dopiero nadejść. I dokładnie tak było „Holiday”, „Letterbomb” i chóralnie odśpiewany przez publiczność „Boulevard of Broken Dreams”. Idealny set z albumu „American Idiot”. Ale na tej trasie Green Day często wraca też do starszych płyt, głównie „Dookie” co poniekąd oczywiste. I właśnie koleją tego wieczoru piosenkę „Longview” z niezapomnianego i przełomowego album zespół wykonał kolejny raz z pomocą jednego z fanów. Konkretnie dziewczyny, która poradziła sobie bardzo dobrze i oczywiście po wszystkim skoczyła ze sceny. Po tym wyczynie nowa kompakcja „Youngblood” zabrzmiała szczególnie wymownie. Później cofnęliśmy się do początków Gren Day’a za sprawą wciąż świętego „2000 Light Years Away”, po którym przysłała pora na coś z „Nimrod” dokładnie „Hitchin' a Ride”. „When I Come Around” to moja ulubiona piosnka zespołu, mam do niej spory sentyment i ten moment koncertu szczególnie zapadł mi w pamięci. Pomimo upływu lat, te parę chwytów wciąż zachwyca i uderza swoją mocą. Podobnie jak kolejna tego wieczoru piosenka „Burnout”. Czas płynął zdecydowani za szybko, kolejne piosenki „Scattered” i „Minority” potwierdziły tylko moje odczucia, że z upływem czasu płyta „Nimrod” brzmi tylko lepiej. Kiedyś trzy lata po „Dookie” ludzie nie zdążyli jeszcze ochłonąć, dziś dociera do nas prawdziwa moc i punkowość tych numerów. No może nie „Minority”, bo to akurat od początku był wielki defiladowy (za sprawą teledysku) przebój. Później zespół zagrał połączone niejako ze sobą „Are We the Waiting” i „St. Jimmy”, na którym dosłownie straciłem oddech. To było istne szaleństwo, choć niesamowicie przyjemne, bo w warunkach Tauron Areny można szaleć do woli. Idealna klimatyzacja sprawia, że nawet w największym ścisku i tłumie czujesz się świetnie. Podczas kolejnego kawałka coveru „Knowledge” z repertuaru Operation Ivy Billy zaprosił na sceną jednego z fanów, aby zagrał na gitarze parę chwytów. Sam się zgłaszałem, ale niestety mi się nie udało. Gościu naprawdę nieźle się zaprezentował, potrafił zagrać, a nawet pobiegał z gitarą po całej scenie. Na koniec dostał instrument na własność! To taka podwójna nagroda, nie dość, że zagrałeś z Green Day’em to jeszcze dostajesz masz gitarę. Po emocjach z gitarą szybko wróciliśmy w totalny szał zabawy za sprawą genialnych „Basket Case” i „She”. Później zespół zaprezentował zabawny set z udziałem saksofonisty. Na początek zagrali „King for a Day” zakończone zabawną wstawką w postaci saksofonowego motywu z „Careless Whisper”, a później miks „Always Look on the Bright Side of Life”, „(I Can't Get No) Satisfaction” i „Hey Jude”. Koncert zakończyły nowe piosenki. Aktualnie najnowszy singiel „Still Breathing” oraz epickie „Forever Now”. Było to piękne i mocne zwieńczenie podstawowej części koncertu. Obie piosenki zabrzmiały bardzo mocno i wymownie. Szczególnie ekspresyjne wykonanie „Still Breathing” na długo zapisze się w mojej pamięci. Na deser dostaliśmy dwa bisy, w pierwszym dwa nowożytne klasyki zespołu „American Idiot” oraz „Jesus of Suburbia”, a drugi już spokojny z solowym występem Amstronga „Ordinary World” i „Good Riddance (Time of Your Life)”. Oba bisy również na długo zapamiętam. Przed ostatnim refrenem „American Idiot” Billy zatrzymał piosenkę i wygłosił ostry polityczne apel skierowany do Donalda Trump’a:

„Chcę aby Donald Trump usłyszał od wszystkich w Polsce, w Europie, w Afryce, i gdziekolwiek indziej Fuck Off. Nie będę posłuszny niczemu, co ten człowiek mówi. Wieżę w równość, nie wieżę w rasizm, seksizm i całe to gówniana gadanie, które reprezentuje jego kampania F—K Him!”


Później cała sala skandowała wspólnie „Not my president”, po czym zespół zagrał ostatni refren, który w tych okolicznościach przyrody zabrzmiał niesamowicie. Anty Bush’owska piosenka jest dziś jeszcze bardziej aktualna niż dwanaście lat temu. Na marginesie polecam monolog Aziza Ansari z ostatniego odcinak SNL, w którym idealnie podsumowuje on dzisiejszą polityczną rzeczywistość. Doczekaliśmy się czasów, w których Bush Jr. wydaje się być mędrcem. „Jesus of Suburbia” to z kolei epicka opowieść i genialna muzyczna uczta na zakończenie idealnego koncertu. Zresztą solowe zakończenie koncertu w postaci „Ordinary World” też miało swój urok, szczególnie dla osób, które oglądały film Lee Kirk’a z Billie Joe Armstrong w roli głównej. No i jeszcze „Good Riddance (Time of Your Life)”, którego oczywiście zabraknąć nie mogło.

Mocny, świetnie przygotowany koncert, doskonała realizacja dźwięku i produkcja na najwyższym poziomie. Kto nie był niech żałuje, choć mam nadzieje, że jeszcze nie raz będziemy gościć chłopaków w Krakowie. Szkoda tylko, że tak świetnie zorganizowana impreza i hala ma problem z szatnią, a raczej z zaimprowizowaną na tą okoliczność salą sportową obok hali. Niestety, aby się tam dostać trzeba było wyjąć na zewnątrz i postać tak dobre pół godziny, co w konsekwencji prowadzi do niemal pewnego zapalenia płuc. U nie skończyło się co prawda tylko na tygodniowej grupie, ale gorączkę miałem do dzisiaj. Ale co tam i tak było warto.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.01.2017 10:55 AM przez marsvolta.)
27.01.2017 10:47 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: MOJA LISTA notowanie 317(230) - 27.01.2017 - marsvolta - 27.01.2017 10:47 PM

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2017 marsvolta 1 939 20.01.2018 01:32 PM
Ostatni post: ku3a
  MOJA LISTA notowanie 365(241) - 29.12.2017 marsvolta 0 594 31.12.2017 05:23 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 364(241) - 22.12.2017 marsvolta 1 793 31.12.2017 03:03 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 363(241) - 15.12.2017 marsvolta 1 704 24.12.2017 05:25 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 362(241) - 08.12.2017 marsvolta 2 984 17.12.2017 06:28 PM
Ostatni post: prz_rulez
  MOJA LISTA notowanie 361(241) - 01.12.2017 marsvolta 2 725 11.12.2017 04:41 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 360(240) - 24.11.2017 marsvolta 0 689 03.12.2017 03:09 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 359(240) - 17.11.2017 marsvolta 0 641 26.11.2017 12:14 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 358(240) - 10.11.2017 marsvolta 0 931 17.11.2017 08:20 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 357(240) - 03.11.2017 marsvolta 0 619 16.11.2017 10:04 PM
Ostatni post: marsvolta

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości