Miszon
Stały bywalec
Liczba postów: 11 514
Dołączył: Aug 2008
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Kolejny numer, który chyba na zawsze będzie mi się kojarzył z pewnym wydarzeniem:
Johnny Pearson and His Orchestra SLEEPY SHORES 1972 Sleepy Shores
w BTW od: 2011
VIDEO
Bo trawa była zieleńsza, światło jaśniejsze, przyjaciele dookoła...
...poznać człowieka osobiście na kilkanaście godzin i wiedzieć, że już więcej się go nie zobaczy, podobnie jak jego bliscy... trudne przeżycie.
-------------------------------------------
Czas na wielką płytę. Z tych największych. Zaczyna się ona tak:
Deep Purple HIGHWAY STAR 1972 Machine Head
w BTW od: ok. 1997
Idealny otwieracz krążka, idealny otwieracz koncertów. Przy okazji - niejako zdefiniowanie nowego gatunku muzyki, bo nie dość że mamy tutaj do czynienia bardzo często już nie z hard rockiem, ale już heavy metalem, to w tym przypadku możemy mówić konkretniej o czymś, co później nazwano speed metalem (zdaje się, że wszyscy wykonawcy tego kręgu inspirowali się tym utworem i pewnie niemal wszyscy od niego zaczynali swoje próby grania). Lokomotywa rusza od razu pełną parą, słyszymy nawet jak gwiżdże jej gwizdek parowy (pierwsze wejścia organów Jona) i nie daje popuścić do samego końca. Autostrada rzeczywiście mknie pod kołami z szybkością zdecydowanie przekraczającą dozwoloną. Wspaniała energia i gęstość kawałka, 2 świetne solówki - ta organowa inspirowana podobno jeśli chodzi o progresję akordów jakimś kawałkiem Bacha, ta gitarowa z moim ulubionym fragmentem całego kawałka (na tym wideo od: 4:23) i z klasyczną i wzorcową dla przyszłych gitarzystów "przeplatanką tremolową" Ritchiego, naśladującą to, co wcześniej robił na organach Jon (tutaj nie ma, ale w mboxie do posłuchania wersja studyjna), te "bomby" akordowe rzucane przez Jona pomiędzy wywrzeszczane przez Iana: (bum!) "I love her" , (bum!) "I need her!", (bum!) "I see her!", (bum! bum! bum!)". Świetne.
Ciekawostka: kawałek powstał niejako "na zamówienie". W 1971 podczas wywiadu pewien reporter spytał jak powstają ich piosenki (dobrze, że nie trafił na Kazika ). Odpowiedzieli, trochę dla żartu: "Ano, tak!", po czym Ritchie chwycił gitarę i zaczął grać G, a Ian zaimprowizował jakiś tekst. Kawałek szybko wszedł do programu ich koncertów, zanim jeszcze wyszedł na płycie, Ian często zmieniał tekst w czasie występów (nawet na oficjalnym wideo improwizuje!).
---------------------------------------
Deep Purple SMOKE ON THE WATER 1972 Machine Head
w BTW od: ok. 1997
Jon Lord opowiada tu też trochę o tym kawałku
Riff, który został zajechany przez wszystkich gitarzystów świata i którego nie wolno grać w sklepach z gitarami (zdaje się, że jeszcze tylko Stairway to Heaven i Nothing Else Matters doznały takiego zaszczytu). Wokal, który (podobnie jak w Highway Star zresztą) stał się wzorcowy jeśli chodzi o brzmienie dla pokoleń wokalistów heavy metalowych. No i klasyka stylu Deep Purple - idealnie przeplatające się partie gitary i hammonda. Potęga brzmienia, która pozwoliła zespołowi zyskać miano nagłośniejszego na świecie (w księdze rekordów Guinessa nawet zdaje się są umieszczeni, bo na ich koncertach jest najwięcej decybeli).
I ta słynna historia o spaleniu się kasyna w Montreaux wkutek koncertu zespołu Franka Zappy, co Purple obserwowali ze swojego hotelu po drugiej stronie Jeziora Genewskiego, opisana w tekście. A było to tak:
We all came out to Montreux
on the Lake Geneva shoreline. (zespół pojechał nagrywać nową płytę w Szwajcarii, w Montreaux nad Jeziorem Genewskim)
To make records with the mobile, (pożyczył przenośne studio od Rolling Stonesów, nazwane Rolling Stones Mobile Studio)
we didn't have much time. (ano nie mieli )
Frank Zappa and the Mothers
were at the best place around. (Mothers of Invention koncertowało w tym czasie w mieście w największym klubie)
But some stupid with a flare gun
burned the place to the ground. (w czasie koncertu ktoś z publiczności zapalił flarę i cisnął ją do góry. Zapalił się ratanowy sufit i cały budynek spłonął)
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
They burned the gambling house, (klub znajdował się w Montreux Casino)
it died with an awful sound,
and Funky Claude was running in and out
pulling kids out the ground. (Claude Nobs, szef festiwalu jazzowego w Montreux, pomagał ratować publikę)
When it all was over we had to find another place.
But Swiss time was running out,
it seemed that we would lose the race. (zespół został ze sprzętem do nagrywania, ale miejsce w którym miał to czynić, doszczętnie spłonęło)
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
We ended up the Grand Hotel
It was empty cold and bare.
But with the rolling truck
stones thing just outside, yeah !
Making our music there.
with a few red lights a few old beds,
we made a place to sweat. (ostatecznie udało się zaadoptować nieprzyjemne wnętrza Grand Hotelu i tam nagrać prawie całą płytę. Prawie, bo poza utworem Smoke on the Water)
no matter what we got out of this.
I know, I know we'll never forget. (nie było łatwo znaleźć nową miejscówkę, pomagał im szczególnie Nobs. Np. kiedy udało się znaleźć inne miejsce, po nagraniu jednego kawałka zespół musiał się wynosić z powodu protestów sąsiadów zirytowanych hałasem)
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
Ciekawostka: tytuł przyśnił się basiście, Rogerowi Gloverowi i pierwotnie miał to być kawałek o narkotykach. Jednak niedawne zdarzenia sprawiły, że stało się zupełnie inaczej.
Ciekawostka 2: piosenka ma swój "pomnik" w Montreaux (niedaleko pomnika Freddiego). Jak może wyglądać pomnik piosenki się zastanawiacie? Ano tak:
(troszkę zarósł...)
--------------------------------
Mieliśmy początek pierwszej i początek drugiej strony płyty. Teraz kawałek, który następuje zaraz po Smoke on the Water:
Deep Purple LAZY 1972 Machine Head
w BTW od: ok. 2004
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=G6x8GGXrCFQ&hd=1" frameborder="0" allowfullscreen>
koncert z Kopenhagi z 1972
Nie wiem, czy nie mój ulubiony Purple z tej płyty. Najbardziej bluesowy z tych 3 numerów. Wręcz klasyczny blues, tyle że szybki, raczej w stylu lat 50-tych niż 70-tych, odstający od metalowego czy hardrockowego stylu poprzednich 2 utworów. Znowu świetna zabawa między gitarą i organami, wokal tym razem mało się udziela i w zasadzie niewiele zapodaje, ale Ian dodatkowo się udziela na harmonijce, jeszcze zwiększając bluesowość nagrania.
Dopiero teraz zauważyłem, że to najdłuższy numer na płycie. Który w dodatku na koncertach był przedłużany nawet do 10 minut. Ale - absolutnie tego nie czuć, rzecz płynie gdzieś poza czasem i wciąga nas w swój wir szalonej bluesowej zabawy. Stanowczo - słuchając jego trudno być "lazy" i "stay in bed"!