Notowanie numer 194 z dnia 28 listopada 2009:
trochę się rozpisze znów, ale sprawa jest słuszna...
Klub Studio w Krakowie jest to klub na miasteczku studenckim otoczony zewsząd akademikami. Jest to mały klub. Ale w zupełności wystarczy. W ogóle bilety mieliśmy za darmo. Ale jazda...
Koncert miał się rozpocząć o 20:00. Rozpoczął się chyba paręnaście minut przed. Mówię chyba bo spóźniliśmy się na pierwszy support, kanadyjski Wintersleep. Załapaliśmy się jedynie na trzy ostatnie utwory. Ale podobało nam się. Kilka minut czekania, zakup przypinek do plecaka i patrzenie na panów technicznych i po chwili na scenę wyszli angielscy The Maccabees. Okazali się grać bardzo fajną muzykę. Taki angielski melodyjny indie rock. Bardzo mi się podobał wokalista z jego charakterystycznym głosem. Gitarzyści wyglądali jakby byli ze Szkoły Złego Trzymania Gitary, grali na tymże instrumencie w bardzo dziwny sposób trzymając go na wysokości klatki piersiowej niemalże pod kątem prostym do tułowia. Śmiesznie to wyglądało. Zagrali conieco ze swojej drugiej płyty wydanej niedawno i te utwory znałem a przynajmniej kojarzyłem. Zdaje się że zagrali âCan You Give Itâ, âLove You Betterâ i âNo Kind Wordsâ, ichniejszego przedstawiciela tu. Z pierwszej płyty zagrali âLegoâ, jak można było wywnioskować z reakcji publiki wielki przebój. The Maccabees grali około pół godziny, ale za to bardzo treściwie.
Potem nastąpiła tradycyjna kilkunastominutowa (a nawet większa) przerwa na rozstawienie się Editors. Na scenie zaczęły się pojawiać instrumenty klawiszowe... Podoba mi się taki styl Editorsów. Po przerwie, którą wypełniliśmy z Tatą i Moją Dobrą Przyjaciółką rozmową na najróżniejsze tematy, zaczęły gasnąć światła... Wszyscy na sali wstrzymali oddech i zaczęli klaskać i skandować treściwe âE-di-torsâ. Weszli na scenę. Russel Leetch, basista, przy Korgu, Chris Urbanowicz przy solidnym zestawie instrumentów klawiszowych z gitarą na szyi, Edward Lay za perkusją, Tom Smith usiadł przy pianinie i się zaczęło. Puszczony zdaje się z jakiegoś czegoś beat otwierający nową płytę, âIn This Light And On This Eveningâ oraz czerwono-żółte sekwencje z tyłu sceny zrobiły kolosalne wrażenie. Tom Smith zaczął śpiewać trochę mniej mrocznie niż na płycie ale i tak było świetnie. Po chwili mocny, szybko zapadający w pamięć temat na klawiszach zagrany przez Urbanowicza i tak do końca utworu... Jazda nieziemska. Od razu wystartowali z âAn End Has A Startâ, który został przyjęty baaardzo gorąco. Czemu się nie dziwię. Solidny, energetyczny utwór. Po nim przywitał się z publicznością Tom Smith. Nie mówił zbyt wiele. Tylko standardowe âThank Youâ ewentualnie polską wersję âDziękujęâ i to wszystko. Cofnęliśmy się dalej w przeszłość za sprawą âBloodâ z pierwszej płyty. Te utwory bardzo mocno zapadają w pamięci, posłuchasz ich raz a temat przewodni pamiętasz całe życie. Następnie wrócili do świeżego utworu. âYou Donât Know Loveâ Smith zaczął grać na swoim syntezatorze. Jedziemy dalej i dwa utwory z poprzedniej, najlepszej płyty. Oba bardzo ciepło przyjęte. Mianowicie âBonesâ i genialny moim skromnym, epicki âSmokers Outside The Hospital Doorsâ, najlepszy ich utwór na chwilę obecną. Oba zagrane z rozmachem i podobnie jak na płycie. Bez użycia zbędnych syntezatorów i elektronicznych wstawek, z żywą perkusją, z żywymi gitarami, z żywym pianinem i z żywym chórem w składzie Leetch-Lay. Pełna profeska i absolutnie zero sztuczności. I od razu powrót do elektroniki za sprawą âThe Boxerâ. Taka ballada smutna i w ogóle niezbyt mi się podoba. Ale na rekompensatę âEscape The Nestâ z drugiej płyty. Tak samo jak wszystkie utwory z tego okresu zagrane bez syntezatorów. Potem set z nowej płyty. âLike Treasureâ-âThe Big Exitâ-âEat Raw Meat = Blood Droolâ. Bardzo fajne kawałki, ciekawie wykonane. W dwóch ostatnich solidne użycie samplera, którym Urbanowicz grał główne tematy tychże utworów. W tle dodające klimatu sekwencje kolorystyczne na złożonym ze sporych okrągłych żarówek czy też diod i po bokach takież kolorowe diody. Potem krótki set z pierwszego okresu: âBulletsâ-âCameraâ-âYou Are Fadingâ. Ten pierwszy z szybkim tematem głównym, który od razu znajduje się w głowie, drugi bardziej klimatyczny, narastający a ten trzeci się okazał wyrzutem z pierwszej sesji i pierwszy raz go w ogóle słyszałem. Fajne takie, tak jak całe âThe Back Roomâ. Podczas całego koncertu Tom Smith przeskakiwał z jednego mikrofonu do drugiego, czasami śpiewał do dwóch naraz, a basista udzielał się w chórkach. Gitarzysta w kawałkach z nowej płyty stał za instrumentami klawiszowymi, czasami dogrywając cuś na gitarze (żeby nie było że na nowej płycie nie ma gitar w ogóle), natomiast podczas utworów starszych łoił równo na swoim pierwotnym instrumencie. Perkusista od czasu do czasu podpierał się sztucznymi brzmieniami perkusji ażeby utwory nowe brzmiały tak samo mrocznie jak na płycie. Wracamy do koncertu. Jako przedostatni utwór zagrali hicor âThe Racing Ratsâ i wszyscy poczęli skakać, cież to jest wielki przebój. Od razu po zakończeniu tegoż utworu Edward Lay zaczął wybijać sztuczny charakterystyczny rytm a Russel Leetch dorzucił swój bas. Tom Smith przedstawił skład i był ostatni utwór setu podstawowego czyli âBricks And Mortarâ. Świetnie zabrzmiał. Z początku ponuro i mrocznie jednak potem Chris Urbanowicz przerzucił się na gitarę i było energetyczniej. Po tymże utworze zeszli ze sceny. Pojawili się panowie techniczni jednak nikt nie miał wątpliwości co do bisów. Wyszli po około 5 minutach przerwy. Perkusista zaczął grać ostatni utwór z nowej płyty, âWalk The Fleet Roadâ. Mega refleksyjny, ale jaki ładny. Smith grał na pianinku, potem reszta się dołączyła i w ogóle bardzo pięknie było. Powrót do pierwszej płyty i przyspieszamy tempo i âMunichâ. Energetycznie i przebojowo było już do końca. Zaraz potem âPapillonâ na którym wszyscy bez wyjątku chyba zaczęli skakać i tańczyć. Świetny utwór. Co prawda ten taki temat klawiszowy był puszczony z puszki, ale dupa tam. I tak jazda niesamowita. Mogli nawet cały utwór puścić z puszki i tak byłaby jazda. Wtedy Tom Smith się pożegnał i wybrzmiał ostatni utwór na tamtejszy pamiętny wieczór, czyli âFingers In The Factoriesâ. Zagrali tak jak wszystkie utwory, z zaangażowaniem i werwą. Po nim zeszli ze sceny i światła zgasły. Grali ze 2 godziny i to były 2 godziny, które dla mnie zleciały zdecydowanie najszybciej. Genialny koncert. Świetna oprawa wizualna i świetlna, jeszcze lepsze nagłośnienie, a co do wykonawców... Brak słów. Po prostu pełny szacunek dla tych ludzi. Poszliśmy po kurtki i rura do domu. W Piotrkowie byliśmy przed drugą. Dziękuję za ten wieczór. Do następnego.
ten tekst nie ma jakiegokolwiek porządku i przepraszam iż jest taki chaotyczny.
nowości:
Editors i The Maccabees: patrz wyżej.
The Mars Volta: coś mnie wzięło nagle...
01. 03. 12. PAPILLON â Editors
02. 05. 02. NINTH WAVE â Indukti
03. 02. 15. LATAWCE â Żywiołak
04. 01. 19. PRZED PRAWEM â Armia
05. 08. 04. MA CZAR KARMA â Spięty
06. 04. 11. BORDER REIVER â Mark Knopfler
07. 06. 11. HORSES FROM SHELLVILLE â Hatifnats
08. ---. 01. IN THIS LIGHT AND ON THIS EVENING â Editors
09. 07. 12. PEACEMAKER â Green Day
10. 11. 05. 21ST CENTURY SCHIZOID MAN â The Human Experimente
11. 09. 10. THESE ARE MY TWISTED WORDS â Radiohead
12. 14. 05. ŻONA PRZEWROTNA (MĄDROŚĆ SYRACHA) â Zacier
13. 21. 04. KTO TAM? KTO JEST W ŚRODKU? â Hey
14. 13. 10. SEVERANCE â Dianoya
15. 10. 11. MARYSIA â Kult
16. 16. 06. SOUL CAKE - Sting
17. 18. 03. BAŁWAN ZE ŚNIEGU (BAŁWANEK) â Bez Jacka z Chórem Voce Angeli i Krakowską Orkiestrą Kameralną
18. 15. 08. MAY YOUR HEARTS STAY STRONG â Cloud Cult
19. 12. 16. CRYING LIGHTNING â Arctic Monkeys
20. 19. 09. TODAY IS A GOOD DAY â New Model Army
21. 24. 02. DEPARTER - Katatonia
22. 17. 15. UPRISING â Muse
23. 22. 06. THIS I LOVE â Guns Nâ Roses
24. 23. 04. CONTROLLING CROWDS â Archive
25. 26. 02. MASTERPLAN â The Black Tapes
26. ---. 01. BRICKS AND MORTAR â Editors
27. 20. 13. DIE SEHNSUCHT IN MIR â Lacrimosa
28. 28. 03. SINCE WEâVE BEEN WRONG â The Mars Volta
29. ---. 01. NO KIND WORDS â The Maccabees
30. 25. 14. LA LLORONA â Beirut
Poczekalnia:
31. 31. ...AND WHOâS THE GOD NOW!? â Indukti i Maciej Taff
32. 33. YOUR PROTECTOR â Fleet Foxes
33. 34. LA FEMME FATALE â XIII. Století
34. 32. TIME FLIES â Porcupine Tree
35. 36. GREEN â Armia
36. ---. WITH TWILIGHT AS MY GUIDE â The Mars Volta
37. 37. A WIĘC WOJNA â L.U.C
38. 42. KEBAB W CIENKIM CIEŚCIE â Zacier
39. 29. UNDERDOG â Kasabian (19)
40. 30. DANIEL â Bat For Lashes (16)
41. 38. STATEK BURZ â Armia (28)
42. 39. ODJAZD â Renata Przemyk
43. 27. LARKSPUR â The Veils (8)
44. 35. COMFORTABLY NUMB â David Gilmour (28)
45. 46. GLASSY ESSENCE â Votum
46. 44. UNFINISHED BUSINESS â White Lies
47. 43. GOT SOME â Pearl Jam
48. 40. BOAT BEHIND â Kings Of Convenience
49. 41. MY GIRLS â Animal Collective (18)
50. 45. BĄDŹ ZDROWE, SERCE ME â Voo Voo i Haydamaky
out:
DEATH OF THE SURFER GIRL â L.Stadt
SPLITTING THE ATOM â Massive Attack
WHEELS â Foo Fighters
LABIRYNT FAUNA â Hunter