100 NAJSKUTECZNIEJSZYCH POLSKICH PIŁKARZY W HISTORII (75-71)
75. MACIEJ ŚLIWOWSKI 111
(Ekstraklasa 54, Puchar Polski 10, Austria 37, Puchar Austrii 9, Europa 1)
W Legii tylko przez jeden pełny sezon, a i tak jest członkiem Galerii Sław.
9 meczów w kadrze, wszystkie towarzyskie i dość egzotyczne (po dwa razy z Iranem i z Kuwejtem, a po razie m.in. z Egiptem, Kolumbią i Gwatemalą).
Wychowanek Okęcia Warszawa, zanim wrócił do stolicy grał w Stali Mielec i Zagłębiu Lubin.
Bardzo przyzwoita historia w Austrii - pamiętam, jak w 1996 roku czekałem na finał PZP Rapid - PSG z nadzieją, że zagra Polak (ale wtedy już rzadko się łapał do składu).
Kończył w niższych ligach pod Alpami w wieku raptem 33 lat.
Ostatnio był trenerem Pilicy Białobrzegi, w przeszłości prowadził Znicz Pruszków, Mszczonowiankę Mszczonów i Mławiankę Mława.
W 2017 roku zagrał w Pucharze Polski w barwach Bar Ulubiona ETV, razem z m.in. Jackiem Cyzio i Jackiem Kacprzakiem. W I rundzie reprezentanci kultowego lokalu przy Nowym Świecie pokonali po rzutach karnych Kartofliska, ale to nie był mądry ruch. W następnej rundzie trafili na Pogoń II Grodzisk Mazowiecki i skończyło się 0:21.
Nie była to jednak rekordowa porażka tego zespołu w pucharowych zmaganiach - trzy lata wcześniej juniorzy Polonii Warszawa ograli ich 29:0.
74. ROBERT GADOCHA 112
(Ekstraklasa 72, Puchar Polski 8, Francja 8, Europa 8, Polska 16)
Prawdopodobnie najlepszy skrzydłowy w dziejach polskiej piłki.
Wychowanek Garbarni Kraków, złoty medalista IO w Monachium, brązowy medalista MŚ w 1974 roku, wybrany do jedenastki mundialu.
Dwukrotny mistrz Polski z Legią, mistrz Francji z Nantes.
Półfinał Pucharu Mistrzów z Legią w 1970 roku.
Złote Buty redakcji Sportu w 1974 roku.
Piąte miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego w 1974, dziesiąte w 1970.
Karierę kończył na hali w USA (Chicago Sting, Hartford Hellios, Sarasota Venice).
Cieniem na jego życiu kładzie się afera dolarowa.
W największym skrócie - w czasie mundialu miał przyjąć od Argentyńczyków premię motywacyjną wysokości 18000 dolarów za pokonanie Włochów w trzecim meczu grupowym, bo tylko zwycięstwo Polski dawało "Albicelestes" pozostanie na turnieju.
Gadocha miał ten fakt zataić przed kolegami i przywłaszczyć pieniądze.
Jest w tej sprawie kilka zagadek.
Afera wybuchła w 2004 roku, gdy powiedział o tym Grzegorz Lato, któremu z kolei o wszystkim opowiedział Argentyńczyk Ruben Ayala. Rzecz w tym, że to się stało w połowie lat 80-tych, gdy razem grali w Meksyku, więc Lato milczał przez dwie dekady. W tym czasie dziesiątki jeśli nie setki razy widział się z Gadochą, przy pokazowych meczach Orłów Górskiego i innych okazjach (Gadocha normalnie funkcjonował w środowisku, pojawiał się w mediach, był asystenentem w kadrze u Apostela, był powszechnie lubianym i szanowanym człowiekiem).
Ciężko też uwierzyć w to, że ta sprawa nie wyszła przez 30 lat, to wydaje się nierealne, by nikt z Argentyńczyków się nie wysypał, nie dopytywał czy te pieniądze (zabrane im przecież ze swoich premii) w końcu do adresatów dotarły.
Gadocha udzielił tylko jednego wywiadu w którym powiedział, że wszystko jest intrygą uknutą przez byłą żonę, która chce mu zniszczyć życie.
Zaszył się chyba w USA, zerwał wszystkie kontakty. Dziś nie zobaczymy go na jubileuszowych spotkaniach Orłów Górskiego.
I tu ostatnia z wątpliwości - czy gdyby był niewinny, to nie zrobiłby wszystkiego, by oczyścić swoje nazwisko?
A może wie, że cokolwiek zrobi, to i tak nikt mu już nie uwierzy?
73. EUGENIUSZ LERCH 113
(Ekstraklasa 106, Puchar Polski 7)
Wychowanek i legenda Ruchu Chorzów, do 8 roku życia mówił tylko po niemiecku.
Mistrz Polski z 1960 roku.
Potem strzelał dla ROWu Rybnik, na koniec grał w Maribyrnong Polonia Melbourne.
Reprezentant Polski juniorów (hat-trick w meczu z NRD), nie wystąpił nigdy w dorosłej kadrze (zagrał za to w nieoficjalnym spotkaniu reprezentacji olimpijskiej z brazylijskim klubem Santos FC z Pelé w składzie w 1960 roku).
Jako trener pracował w niższych ligach (Grunwald Halemba, Zgoda Bielszowice, Slavia Ruda Śląska, Walcownia Czechowice-Dziedzice, Gwarek Tarnowskie Góry) i jako asystent Albina Wiry w Ruchu.
W 2021 opublikował wspomnienia "Elek z Wielkich Hajduk".
Zmarł w styczniu tego roku w wieku 84 lat.
72. ADRIAN MIERZEJEWSKI 114
(Ekstraklasa 13, Puchar Polski 5, Turcja 9, Puchar Turcji 8, Arabia Saudyjska 18, Puchar Arabii Saudyjskiej 5, Zjednoczone Emiraty Arabskie 3, Australia 13, Chiny 28, Puchar Chin 1, Europa 4, Azja 4, Polska 3)
(tak jak przy Koseckim wspomniałem o swojej ulubionej koszulce reprezentacji, tak tutaj muszę wspomnieć, że ta była zdecydowanie najbrzydsza...)
Imponujący dorobek bramkowy jak na pomocnika, ale nie czarujmy się - od pewnego momentu poprzeczki nie wieszał zbyt wysoko.
Obieżyświat, modelowy przykład kariery o jakiej na pewnym etapie marzy prawie każdy piłkarz, choć nie wolno mu o tym głośnie powiedzieć.
Ciepło, żona zadowolona, dzieciaki w prywatnych szkołach po angielsku już mówią bieglej niż po polsku, kasa na koncie będzie się zgadzać do końca życia, a sam wciąż jesteś gwiazdą.
Wychowanek Naki Olsztyn (szkółki założonej przez byłego piłkarza Stomilu Andrzeja Nakielskiego), mistrz Arabii Saudyjskiej, Puchar Polski z Wisłą Płock, Puchar Australii.
Według Transfermarkt zaliczył w karierze 136 asyst.
W ostatnich dniach reprezentant Polski na MŚ w socca (czyli piłce nożnej 6-zespołowej), wyglądał nieźle, ale najwidoczniej sukces z orzełkiem na piersi nie jest mu pisany.
71. JAN DOMARSKI 115
(Ekstraklasa 90, Puchar Polski 7, Ligue1 16, Polska 2)
pp enlarge 25 formula
Dariusz Dudka, Adam Kokoszka, Patryk Małecki, Krzysztof Mączyński, Rafał Siadaczka, Paweł Wszołek, Damian Szymański.
Oni też strzelili dwie bramki dla Polski, ale to Domarski jest autorem jednej z 50 najważniejszych bramek w historii futbolu według "The Times" i bez wątpienia najważniejszej w historii polskiej piłki.
Mimo wszystko to nie jest żadna przypadkowa legenda.
Bo czasami w życiu chodzi właśnie o to, by być w odpowiednim momencie w odpowiednim czasie i zmieścić piłkę pod brzuchem Petera Shiltona.
To była jego druga i ostatnia bramka dla reprezentacji, pierwszą strzelił trzy tygodnie wcześniej z Walią.
Wskoczył do kadry awaryjnie w miejsce kontuzjowanego Lubańskiego, podczas mundialu wychowanek Stali Rzeszów był już zmiennikiem Szarmacha, od początku zagrał tylko w "meczu na wodzie".
Medalista Mistrzostw Świata, dwukrotny mistrz Polski.
"Przed meczem Stali Mielec z Górnikiem Zabrze 29 sierpnia 1976 przy 18 tys. widzów odbyło się uroczyste pożegnanie Jana Domarskiego jako zawodnika mieleckiej drużyny, podczas którego zawodnik otrzymał żywą kaczkę".
Przed każdym meczem z Anglią musi zaopatrzyć się w nową ładowarkę do telefonu.
Cudowne przekleństwo.
Wszedł do popkultury dzięki weterynarzowi z filmu "Wesele".
Nie umiem robić timestampów na YouTube, więc wrzucę ten link, tam już będzie wszystko gotowe.
http://slowfoot.pl/futbolowe-wstawki-w-f...larnych-9/
(ile w tym krótkim fragmencie jest cudownych cytatów, które na stałe weszły do życia - przynajmniej mojego.
Służbeś skończył?
Ferrari wśród Skód.
Babę byś sobie znalazł do kochania a nie starą Skodę.
Dorosły chłop a dmuchać pan nie umie).
A skoro już jesteśmy przy bankietowych klimatach...
"Oryginalna, Jasia Domarskiego z Wembley".
Nie, na planie "Wesela" była replika, nikt go nawet nie poprosił o oryginał, który bezpiecznie spoczywa w jego domu.
Wiem to z pierwszej ręki, bo to drugi (i ostatni) po Tomaszu Wieszczyckim piłkarz z tej setki, z którym spożywałem alkohol, chociaż to może być lekkie przekłamane - na pewno to były wspólne toasty.
Bankiet po meczu Orłów Górskiego w myśliwskiej ostoi pośrodku lasu, ale z prawdziwych "Orłów" przyjechali tylko Domarski i Ćmikiewicz. Skład meczowy uzupełniony był o takie nazwiska jak Tomasz Kłos, Sylwester Czereszewski, Andrzej Kobylański czy Arkadiusz Klimek.
To jest generalnie ciekawe, że gdy ma się szansę porozmawiać z ludźmi pokroju Domarskiego czy Ćmikiewicza, to z urzędu czuje się respekt i waży każde słowo.
A gdy w takich samych okolicznościach wychodzi się (wtedy jeszcze) na papierosa z Kłosem czy z Kobylańskim, to dystans automatycznie się skraca, bo to ludzie z naszych czasów, a nie nazwiska z encyklopedii.
(Kłos do dziś nie wie, jakim cudem trafił w piłkę by ją wybić przewrotką z linii bramkowej w Kijowie, twierdzi że to był chyba jego najgorszy mecz w kadrze a dzięki tej sytuacji został na zawsze zapamiętany).