(10.12.2018 08:11 PM)neo01 napisał(a): Kordian napisał(a):(więcej moich refleksji o "starym" Hop-Bęcu: https://blog-goes-pop.blogspot.com/2012/...zyli.html)
"Sorry, the page you were looking for in this blog does not exist."
Usunąłem nawias na końcu, może to pomoże. U mnie działa.
(10.12.2018 08:26 PM)prz_rulez napisał(a): Kordian napisał(a):od Eiffel 65 przez Travis po Tiamat
Tiamat? Serio?
Była płyta do wygrania, ale dziewczyna wolala Lou Begę. Już wiedziałem, kto to jest, bo klasowa fanka Korna próbowała ich promować.
(10.12.2018 08:26 PM)prz_rulez napisał(a): Który to był rok?
Bo ja pamiętam, że już w 2001 te hip-hopowe twory przechodziły pocztą pantoflową, a pewnie już w 2000 tak było (wcześniej raczej niewielu wiedziało o istnieniu formatu mp3, a nawet jeśli, to była to abstrakcja rodem z "Komputer świata"). No i już wtedy było ich sporo na 30 Tonach (w 2000 dużo mniej, kojarzę chyba tylko "Konfrontacje" Kalibra 44).
Nie powiem dokładnie roku, ale raczej 2001. Polega mi pozyczył kasetę z dość anonimowymi składami (pamiętam EBS, bo jako jedyni przeklinali
, raz udało mi się wbić ten widelec i lecieli akurat Funky Filon i Molesta. Wolałem sam tworzyć niż słuchać innych, napisałem tekst o miejscowej drużynie piłkarskiej, potem o Małyszu
i parę innych, ale koniec końców nie doczekały się wykonania. Generalnie hip-hop w moim środowisku nie był poważany, dorośli komentowali "chcesz wyrosnąć na chama jak Liroy?", zwalczali go też fani rocka i metalu.
(10.12.2018 08:26 PM)prz_rulez napisał(a): Kordian napisał(a):jakkolwiek trudno to dziś zrozumieć - U2
Chyba tylko tym urodzonym w roku z dwójką z przodu
All That You Can't Leave Behind miało raczej kiepskie recenzje, a poza tym bardzo mnie dziś dziwi, że najczęściej o nich słyszalem od rówieśnika, który przynosił czasem do szkoły punkowe ziny w klimatach Włochatego i Dezertera.
(10.12.2018 08:26 PM)prz_rulez napisał(a): Hmm, może po prostu dość łagodne i bez chamstwa? Swoją drogą, to pokazuje chyba jak bardzo przywykliśmy do chamskiej ironii pokroju Wojewódzkiego i serialowego Doktora House'a.
Do dziś są media, które wychodzą z założenia, że jeżeli recenzować, to pozytywnie i nie myślę o Teraz Rocku, tylko o portalu soundrive.pl, gdzie zdarzają się i teksty w stylu House'a, ale prawie wszystkie recenzje są 4 albo 5 na 5.
(10.12.2018 08:26 PM)prz_rulez napisał(a): A taka Jagoda w Popcornie dostała bodajże 2/5!
Tego numeru nie miałem, miałem z informacja o jej singlu. A propos recenzji singli: pamiętam przetłumaczenie Fill Me In Craiga Davida, którego wtedy nie znałem, a dziś uwielbiam. "Wypełnij mnie" brzmi fajnie i pasuje do jego image'u macho, ale z kontekstu bardziej by pasowało "oświeć mnie"...
(10.12.2018 08:26 PM)prz_rulez napisał(a): Na marginesie... Czy znacie jeszcze jakieś miejsca, gdzie odbywają się rockoteki i faktycznie cieszą się one popularnością?
W klubie Ucho w Gdyni były imprezy Indie Night Party - Od Cure do Blur ale nie wiem czy jeszcze są prowadzone, ostatnia informacja z netu jest z 2010. O ich prowadzącym będzie w kolejnym odcinku.
W sumie fajnie, że pojawił się temat Hands-up, bo jest takie radio na stronie di.fm (tej polecanej na stronie przewodnika Ishkura po muzyce elektronicznej) i już będę wiedział, z czym to się je. Novaspace też często się pojawia tam w stacji Eurodance. Tak jak napisałem w poście o Hop-Bęcu, do ktorego linkowałem na poprzedniej stronie, muzyka typu We Are Alive Paula Van Dyke'a to dla mnie przede wszystkim wspomnienia z komentowanych turniejów streetballa w wakacje 2002, a bez Sylvera z kolei nie mogła się obyć żadna impreza plaŻOWEJ piłki nożnej i siatkowej, ktore tez komentowałem u siebie, w Sztutowie (kosz to były gościnne występy, głównie w Krynicy Morskiej).