thestranglers napisał(a):Mnie już ten utwór kupił. Numer 1!
Ja się wciągam, póki co na tyle skutecznie, że do propozycji się dostali. Z każdym odsłuchem jest oraz lepiej, myślę, że będzie dobrze.
prz_rulez napisał(a):No to mnie zaraziłeś Willy Moonem. Pierwsza dziesiątka mojej listy!
Pozytywny wydźwięk płynący z jego utworu jest niebywały. Jak już sprawdziłem na sobie, świetnie sprawdza się jako totalnie oderwany przerywnik pomiędzy elektroniką panującą na drugiej części.
aaktt napisał(a):Cieszy debiut M83
On w sumie pasowałby chyba do obu części listy.
Oj chyba się nie zgodzę.
O ile Midnight City rzeczywiście mogłoby pasować do obu, o tyle Reunion jest zbyt gitarowe aby je umieścić na tej drugiej.
Tom_Bonsz napisał(a):Naprawdę bardzo przyjemny transik, bez szaleństw i zbędnych ozdobników. Na razie czegoś mi w tym kawałku jeszcze brakuje (i nie jest to bynajmniej brak "kopa"), jednak spróbuję się z nim jeszcze kilkukrotnie zmierzyć i wtedy zobaczymy co z tego wyniknie
Odświeżenie jest naprawdę godne i akurat wyjątkowo w tym wypadku nie doszukuję się już "dziury w całym" jak to mam w zwyczaju, tylko po prostu daję się porwać mocy, która została doskonale utrzymana z pierwotnej wersji.
Tom_Bonsz napisał(a):Znakomita nowość! Piękne dźwięki, rewelacyjny klimat... kupuję
Prawdziwy, pełnokrwisty progressive jakiego jeszcze od początku swojej listy nie miałem. Tak jakoś czułem, że może trafić w Twoje gusta. Podchodziłem do tego na dwa razy z miesięczną przerwą, z czego drugi odsłuch zakończyłem ostrym komentarzem pod swoim adresem; mówiąc cenzuralnie: byłem głuchy!
Tom_Bonsz napisał(a):Niezwykle intrygująca, tajemnicza wręcz produkcja. Ma w sobie to "coś" i zdecydowanie warto się bliżej tym zainteresować, czego nie omieszkam zresztą zrobić
W związku z tym utworem pojawia się wiele porównań do Buriala, trzeba przyznać że słusznych. Taki dubstep mi się marzy, a nie piłowe rąbanki.
Tom_Bonsz napisał(a):W dalszym ciągu w poczekalni, co akurat mnie nie dziwi. Mnie tym nagraniem panowie nie przekonali i raczej się im to już nie uda.
Siła sentymentu w ich przypadku jest wielka. Jak pisałem tydzień wcześniej, przecież miałem zostawić
Group Therapy w spokoju, a jednak tego nie zrobiłem... Jest bardzo miękko, wręcz zwiewnie, piosenkowo, a wokal Richarda tylko to utwierdza. Zresztą pewnie zauważyłeś, że mam ciągoty do takich rzeczy i wcale nie wykluczam, że za tydzień nie dostanie się do dwudziestki.
Tom_Bonsz napisał(a):Na razie jakoś neutralnie odbieram tę produkcję...
A ja się na panu Casey'u nie zawiodłem, jak dla mnie świetny utwór zarówno na parkiet jak i do słuchania w domu, ponieważ broni się zarówno klimatem jak i energią. Dzisiaj wychodzi album o dokładnie takiej samej nazwie jak pseudonim artysty, nie ukrywam, że zapatruję się optymistycznie...
Tom_Bonsz napisał(a):To, że ten pan ma ciągoty w stronę psychodelicznego transu, nie jest żadną tajemnicą.Tutaj mamy żywy dowód tego, jak blisko mu do progresywnej psychodelii. Dla mnie mimo wszystko troszkę to za lekkie, no a poza tym jakby pady gryzły się z linią basu... Coś się tu ewidentnie nie zgrywa...
Finding Ganesha posiada coś czego nie potrafię dokładnie zweryfikować, a niebywale przykuwa moją uwagę. Podejrzewam, że to może być właśnie ten progresywny pierwiastek, tym bardziej, że zawsze zapala mi się kontrolka gdy wyczuwam wpływy tego gatunku. Nie ma co ukrywać, że względem takiego brzmienia jestem mniej wymagający niż Ty, zapewne to kwestia otrzaskania się z dźwiękami ocierającymi się o psychodeliczne style. Tak swoją drogą, John wydał w tym roku album
Nine Lives, ale zabieram się do niego jak do bomby z opóźnionym zapłonem.
Tom_Bonsz napisał(a):Teraz już wiesz, jak mnie połechtać
W sumie, teraz to już obaj wiemy dokładnie na czym stoimy i co może nam się spodobać.