To teraz trzecia dziesiątka od końca i proszę
AF ją rozpoczyna. To jest taki zespół, którego niby wypada się wstydzić, a gra przecież tak zaje-fajne kawałki. I pewnie dlatego wciąż nie zagłębiłem się w ich twórczość?
Ten utwór pamiętam jednak bardzo dobrze zdaje się z LP3 i kojarzy mi się świetnie.
Yes także w bardzo znanym i przyzwoitym "bujaku".
Outkast, to kompletnie nie moja bajka ale i ten numer bardzo dobrze kojarzę.
Nelly właśnie sobie odsłuchałem dla przypomnienia, bo nie byłem pewny czy znam, ale i owszem, i nawet nie uznaję za gniota.
Marka Knopflera nie znałem i jak dla mnie jest aż za bardzo knopflerowy i tyle w temacie.
Agnes Obel też często była w Trójce z tym utworem także i zupełnie inaczej się go słucha w kontekście wiedzy, że dla kogoś to jest jeden z najważniejszych kawałków w życiu! Oczywiście dzięki temu sporo zyskuje.
Podobnie jest z
Björk, tyle że ta artystka wzbudza we mnie dosyć ambiwaletne uczucia i są owszem utwory które bardzo mi się podobają, ale też dużo ma takich, które mnie irytują. Ten (po przesłuchaniu) znalazł się tak pośrodku.
Kate Bush wiadomo klasa samo w sobie i ten niepowtarzalny głos, który byśmy z kilometra poznali.
"Jeźdźcy Burzy" to oczywiście najlepszy utwór tej dziesiątki i do tego klasyk (dlatego miał łatwiej).
Najciekawszym (bo dotąd zupełnie nieznanym) odkryciem jest
Renaissance i przyznam się, że słucha się ich z wypiekami na twarzy, szczególnie że to taka stara muzyka! Przypomina mi trochę prog-rocka ale myślę, że to duże uproszczenie i zapewne dlatego nie przebili się się do szerszego grona słuchaczy, bo mimo wszystko podobnie w latach siedemdziesiątych grało wiele kapel, a nie każdej dane było wtedy odnieść sukces!?
CDN...