Post: #81

saferłel napisał(a):W ogóle ''Wish'' to ich najlepsza płyta moim zdaniem.

Wish jest jak najbardziej przednia, a Friday... cóż... teledysk jest boski po prostu. a sam kawałek taki do sprzątania

Post: #82

koniec prawdopodobnie jutro o ile coś nie wypadnie. a jak nie, to w poniedziałek.


05. Peter Gabriel Up [2002]
No Way Out, Growing Up, I Grieve, Darkness - co z tego że wydaje płyty co 10 lat (czyli za 2 lata kolejna ), ale jak już wydaje to są one genialne. to co Peter tworzy wykracza poza ramy czasu i przestrzeni. poza wszelkie ramy muzyczne, nie da się wrzucić do żadnej szufladki. wikipedia mówi że art rock? niech se mówi. ja tam nie odważę się nazwać tego co Peter robi. niech robi to jak najdłużej, a nuż się Genesis jeszcze zejdzie w pierwotnym wydaniu tegoż podsumowania na miejscu trzecim, ostatecznie tu.



04. Armia Der Prozess [2009]
Przed prawem, Statek burz, Anima, Zły porucznik - ależ to była moc wtedy... ależ to dawało w łeb. ależ to był czad kiedy się pojawiło. coś takiego, taką płytę mogła nagrać tylko Armia. po latach różnych rzeczy tworzenia wrócili do tego najlepszego. coś jest w tej płycie, ten duch Legendy i Triodante, mroczny taki, co sprawia że słucha się tego z napięciem. przed oczami mam Jarocin i Armię w strugach deszczu. bo Prozessu się powinno słuchać nocą i najlepiej w deszczu. najlepiej wtedy smakuje. a dlaczego tytuł po niemiecku? Budzy opowiada: "bo brzmi groźniej i bardziej ekspresyjnie. powiem bezczelnie: proces po niemiecku to jest dopiero proces!" a jeszcze teraz 25-lecie Armii w Stolycy a potem Grunwald... najważniejszy i najlepszy polski zespół dla mnie.



co wyżej? zgadujcie. prościutko jest

Post: #83

ale Armia wysoko . wiem, że jak ważny to dla Ciebie zespół i to faktycznie znakomita płyta. tyle że taka nowa i nie miała tyle czasu, żeby się przegryźć i sprawdzić "po latach". ciekawe jak będzie odbierana za kilka lat.
co w trójce? hmm, nie wiem, pewnie faktycznie łatwe, ale nie mam teraz głowy do myślenia . no ale widzę, że Powstania jeszcze nie było .

Post: #84

ku3a napisał(a):ciekawe jak będzie odbierana za kilka lat.

podejrzewam że jeszcze lepiej.
za pół godziny niecałe część ostatnia.

Post: #85

03. The Cure 4:13 Dream [2008]

The Scream, Sleep When I'm Dead, Underneath The Stars, The Only One - takie miejsce nie za wybitny repertuar, choć ten jest poprawny, miło się tego słucha. 4:13 na miejscu trzecim gdyż jest to płyta na którą czekałem bardzo długo. wszyscy czekaliśmy. przed trasą 4Tour już były burzliwe zapowiedzi a nawet już od 2006 roku Robcio przebąkiwał o nowych nagraniach. na całej trasie grali nowe utwory, w Katowicach też. The Only One (wtedy jeszcze pod nazwą Please Project) i A Boy I Never Knew (na płycie się nie pojawił). nie zagrali wtedy Freakshow, którego zwykli umieszczać w popowych bisach. ale był naprawdę czad. zaczęli od Open, potem moje ulubione wtedy Fascination Street, alt.end i dalej to już różne i różniaste utwory się sypały. The Walk z zagraną na gitarze partią klawiszy, epickie From The Edge Of The Deep Green Sea i One Hundred Years. niesamowity koncert. wymarzony koncert. Lullaby, Pictures Of You, Lovesong, Just Like Heaven, Push, A Letter To Elise, A Night Like This i wiele innych. na bis set z Seventeen Seconds zakończony długim A Forest a potem set oldschoolowy na czele z Killing An Arab, 10:15 Saturday Night, Fire In Cairo i Boys Don't Cry. a na sam koniec wieczoru Why Can't I Be You niesamowicie zaśpiewany przez Grubego. koncert nr 2 mojego życia. a co do płyty to 13 maja ukazał się singiel i miały się ukazywać 13-go każdego miesiąca, a płyta 13 września. fani czekają a oni robią se jaja i wtedy wydają jakieś lipne remixy. potem album miał wyjść 13 października, ostatecznie ukazał się 27 października 2008 roku. 2,5 roku czekania, nieźle. ale niech im będzie już. fajnie zagrali i niech grają jeszcze. powziąłem sobie pojechać na nich do Paryża bo tam zawsze robią najfajniejsze koncerty.

Post: #86

Mocne miejsce trzecie, ale miałem dziwne wrażenie, że ten album...już się pojawił wyżej i w ogóle nie oczekiwaniem go na podium. Z tego co widzę, mamy inne highlightsy.

Post: #87

saferłel napisał(a):Mocne miejsce trzecie, ale miałem dziwne wrażenie, że ten album...już się pojawił wyżej i w ogóle nie oczekiwaniem go na podium.

yyy, no fajnie. może ja coś popieprzyłem.


iii teraaaaz...:
kabum.


02. Lao Che Powstanie Warszawskie [2005]

Stare miasto, Godzina W, Przebicie do Śródmieścia, Barykada - to jest dopiero zaskok, co? ale tak przegrać to jak wygrać, więc uznajmy to za miejsce pierwsze, bo miejsce pierwsze jest poza wszelką klasyfikacją. cóż... genialna płyta, wszyscy to wiecie. największe odkrycie moje ostatnich lat. od początku Powstanie robiło na mnie ogrooomne wrażenie. i za każdym razem jak wracam, to robi. potem był Gospel i jazda na Lao w domu wybuchła na dobre. pamiętam, jak w telewizji oglądałem koncert z Muzeum Powstania i jak z siostrą słuchaliśmy tej płyty i pruliśmy japy przy "i wyszedłeś jasny synku..." bardzo ważna to płyta nie tylko dla mnie, ale też dla całej polskiej muzyki. choć wszyscy nagle poczuli przypływ patriotyzmu i zaczęli pisać patriotyczne oratoria i nagrywać pieśni z tekstami Baczyńskiego, Gajcego. a o Lao ludziska zapomnieli choć to oni mają największy wpływ. za co ich lubię? bo są genialni? to za proste. lubię i cenię ich za oryginalność, za to że nie usiedzieli w jednym miejscu tylko co płyta idą gdzieś dalej, w miejsce zupełnie skrajne od poprzedniego. jestem ciekaw co następnym razem wymyślą... ponoć siódma płyta ma być o Wietnamie i po angielsku

Post: #88

Nie znam tej płyty i jakoś nie mam wewnętrznej potrzeby jej poznawania na razie.

Post: #89

już kończę, spokojnie.

oto Moja Płyta Dziesięciolecia:


01. David Gilmour On An Island [2006]

On An Island, Smile, Castellorizon, A Pocketful Of Stones, Take A Breath - prawda że proste? nie truję już o koncercie, nie martwcie się. cóż tu dodać... pierwsze miejsce pierwszego notowania mojej listy, lider podsumowania wszechczasów mojej listy, genialna płyta, genialny gitarzysta, genialny koncert, genialna okładka kiedy pierwszy raz usłyszałem tę płytę... coś drgnęło. poczułem piękno muzyki. i pamiętam jak Niedźwiedzki "szykował" 6 minut 30 sekund na utwór tytułowy na pierwszym miejscu listy trójki. ale się wtedy cieszyłem. piękne melodie, dramaturgia podkreślana przez orkiestrę... przypominają mi się godziny spędzone w czasie wakacji, w samochodzie, często słuchaliśmy tej płyty. magiczne utwory, teksty jeszcze muszę przejrzeć od początku lider tegoż podsumowania. nic już nie piszę. bo co pisać? że piękne? że wspaniałe? nie, to za mało. dzięki, Tata, żeś kupił to w Londynie. ja chcę do Gdańska. znów tam. wtedy. gdyby tylko Rick nie umarł...




***
to tyle. dziękuję za cierpliwość, za komentowanie i ogólnie za obecność tutaj, w tym wątku. jeśli coś zapomniałem bądź poznałem za późno to na pewno jest to "Embryonic". znalazł by się tu niewątpliwie.
miałem robić jeszcze podsumowanie wydarzeń i debiutów ale chyba sobie odpuszczę na teraz. może jakoś jak dostanę weny...
jakież topy dalej? nie wiem. planuję w wakacje zająć się Floydami, ale nic nie obiecuję. działam na spontana miał być polski top, ale nie ma jeszcze. pod koniec 2012 roku prawdopodobnie podsumuję mój żywot płytami wszechczasów, a potem wszystko szlag trafi a jak przeżyjemy? coś zawsze się wymyśli.
raz jeszcze dzięki i idę oglądać Bonda.

Post: #90

dla mnie nr 2 to jedna z najbardziej emocjonujących płyt, a nr 1 to jedne z najnudniejszych utworów . całej płyty oczywiście nie znam, wystarczyły mi single .
dzięki za zestawienie, fajnie było je poznać .

Post: #91

Nie znam żadnej z płyt w top 10 w całości

Post: #92

Jedyna pyszna. Swego czasu bardzo lubiłem i pewnie nadal tak jest, chociaż z 2 lata jej nie słuchałem w całości Tak więc top kończy się bardzo miłym dla akcentem. Jestem usatysfakcjonowany.

PS - Ja Bonda nie mogłem oglądać, bo nauki w cholerę było Potem MŚ w piłce będą, to też czarno to widzę. Chyba ominie mnie wiele odcinków