RIHANNA
Największa gwiazda pop XXI wieku. Lady Gaga była obwoływana nową "królową popu", Britney Spears też sięgała po koronę, ale co najmniej lata 2007-2016 należały jednak do Rihanny.
Jak dotąd większość piosenkarek które opisuję ma jedną szczególnie pełną sukcesu płytę i jedną, która jest krokiem na przekór (zwykle też najlepszą w karierze). U Rihanny również odruchowo wskazałbym dwie takie płycie - odpowiednio przełomową
Good Girl Gone Bad (z której pochodzi, wraz z reedycją aż sześć przebojów) oraz
Anti, ale jednak przez parę lat naprawdę wszystko co miało jej nazwisko pokrywało się platyną. Na szczęście teraz już trochę czasu minęło i mogę obiektywniej ocenić te dokonania.
Wokal Rihanny jest...specyficzny. Często jest męczący i (jak w np. "Te amo" czy wielu singlach z
Loud,
Talk That Talk i
Unapologetic), ale czasami jego matowa chropowatość potrafi być przekuta w atut, jak np. w "Live Your Life" T.I.'a.
Pierwsze dwie płyty
Music of the Sun (2005) i
A Girl Like Me (2006) to przede wszystkim przekrój jamajskich styli muzycznych (jakieś reggae, dancehalle) w banalnym popowym wydaniu, chociaż te najbardziej znane single, czyli "Pon de Replay" i (samplujące Soft Cell) "S.O.S." budzą do życia, chwytały i chwytają; "Unfaithful" to pierwsza z wielu zwyczajnych balladek nagranych przez Rihannę, z czego ta akurat jest nienaganna melodyjnie i brzmieniowo, ma trochę fajnego dramatyzmu; wreszcie "Break It Off" z Seanem Paulem to najostrzejszy z tych kawałków, i może byłby w Polsce większym przebojem, gdyby nei to, że trafił do naszych mediów w marcu/kwietniu 2007, a "Umbrella"... w połowie maja.
Good Girl Gone Bad wraz ze swoją reedycją przyniosły cały szereg tak udanych przebojów, że aż radiom się plątało, co grać kolejne, np. "Don't Stop the Music" (tego akurat nie lubię) było grane już we wrześniu jako trzeci singiel, żeby powrócić 2 miesiące później po zakończeniu promocji kolejnego singla czyli "Hate That I Love You".
"Umbrella" to już oczywiście klasyk, gęste brzmienie i fajne brzmiące bębny, oraz fajny dramatyzm w refrenie, który "c z u ć", choć zawsze miałem wrażenie, że jego dokończenie jest trochę żenujące. W "Shut Up and Drive" dzięki dołożeniu gitar Rihanna znowu brzmi trochę inaczej, wreszcie "Disturbia" jawi mi się jako taki wzór dance-popowej piosenki okolic 2008, świetny dwuczęściowy refren, zwrotki też są dość charakterystyczne. "Rehab" jest jednym z najbardziej depresyjnych momentów u Rihanny, i jest to jedna z trzech piosenek na płycie produkowanych przez... Timbalanda, oczywiście. Dwie pozostałe produkcje, bardziej typowe dla jego stylu ("Lemme Get That" i "Sell Me Candy") również trafiły do mojego top 20. No i nie można zapomnieć też o prawie-singlu (z remiksami wydanymi do klubów) "Breakin' Dishes", które jeszcze bardziej kojarzy się z barwną Furtado z
Loose, choć tu akurat ręki Timbalanda nie ma.
Rated R pojawiło się po drobnej przerwie, już ostatniej od głosu Rihanny w eterze aż do 2014 roku. To płyta eksperymentów, które raz się udały mniej, raz bardziej. Plastykowe latyno z "Te amo" nie zadziałało, smętne "Cold Case Love" średnio zadziałało, "Rockstar 101" jest banalne i nudzi się po minucie, za to pokręcone, zadziorne i dość r'n'b'owe "Hard" i "Rude Boy" tak zadziałały, że to drugie do dzisiaj jest grane w radiu, co mnie zdziwi̇ło. Ponadto "Photograph" z will.i.amem to ostatnia słuchalna rzecz, w jaką zamieszany był ten ostatni (choć i tak ją psuje pod koniec) i jest to mniej cukierkowy duet, niż "Hate That I Love You" z Ne-Yo, główny singiel "Russian Roulette" jest fajnie mroczny i dramatyczny i jest to taka "Umbrella" tej płyty.
Single z
Loud i
Talk That Talk podpadały mi jeden po drugim, Rihanna wskoczyła na trend taniej elektryzacji całego popu i r'n'b i do dzisiaj "Only Girl (In the World)" dla mnie brzmi jak podróbka "Sexy Bitch" Guetty, "Where Have You Been" to nadal piosenka, na którą było pół pomysłu (nie do końca rozwiniętego) a drugie pół zastąpioną sieczką, wreszcie "We Found Love" to piosenka, której popularność jest dla mnie kompletnie nie zrozumiała. Całość wykrzyczana na jednej nucie, obrzydliwe brzmienie klawiszy, brzmienie jak z demówki, i ogólny brak ludzkich uczuć (zwłaszcza jak na tekst o miłości), podczas gdy dowolna eurodance'owa piosenka ma w sobie jakąkolwiek dozę smutku, radości, luzu, lub samoświadomości. Za to po latach stwierdzam, że "S&M" jest nienajgorszą podróbką "I Won't Change" Wet Fingers, tylko że tam był całkiem świetny (jak na dance) zaśpiew anonimowej wokalistki, a tu mamy Rihannę która po prostu krzyczy. Rihanna potrafi brzmieć drapieżnie, ale jakoś nie tutaj. No a "California King Bed" brzmi jak pół Alanis Morissette, pół Varius Manx, tylko lepiej aby ktoś inny to śpiewał.
"That's My Name" i "You Da One" to spokojniejsze single numer 2, które są podobne do siebie, strasznie brzydkie, oraz banalne.
Obie płyty łącznie urodziły ponad 10 mega popularnych singli...
Na
Unapologetic już wyraźnie się zaczęły kończyć pomysły. "Phresh Out the Runway" zaczyna się dobrze. "Mother Mary / Love Without Tragedy" to jak dwie piosenki z których obie się jakby nie do końca rozwijają, choć brzmi nieźle. "Right Now" - David Guetta i wsze jasne. "Diamonds" brzmi jak odrzut po Katy Perry z tamtego okresu. Sporo piosenek jest psutych przez dziwaczne decyzje aranżacyjne, typu "Jump" w którym jest brostepowa wstawka. Do "Stay" jakoś nigdy nie miałem serca.
Parę lat przerwy, parę pojedyńczych singli, parę featuringów... i Rihanna wydaje w końcu coś dobrego, chyba na pożegnanie.
Anti sięga po wzorce r'n'b'owe (no w końcu!), głównie alt-r'n'bowe i sukces komercyjny jest tu drugorzędny. Eteryczne "Consideration", napięte i nawet kąśliwe "Desperado", wreszcie najbardziej (oprócz "Work" które kompletnie mnie nie przekonuje) znane "Love on the Brain" - aż za bardzo inspirowane Vayą Con Diosem - i wyszukane, zbierające wszystkie atuty płyty w jedno "Kiss It Better' to wg mnie najfajniejsze momenty płyty.
No a potem cisza w eterze. Był jakiś zagubiony singiel parę lat temu, w zeszłym roku ukazały się dwie piosenki do kolejnej "Czarnej Pantery", które były okropne, ale tak to chyba jedna z tych wykonawczyń, które zastosowały się do słów Perfectu (sam Perfect oczywiście dawno nie).
01. Kiss It Better Anti (2016)
02. Rude Boy Rated R (2009)
03. Disturbia Good Girl Gone Bad: Reloaded (2008)
04. Hard Rated R (2009)
05. Shut Up and Drive Good Girl Gone Bad (2007)
06. Consideration Anti (2016)
07. Umbrella Good Girl Gone Bad (2007)
08. Love on the Brain Anti (2016)
09. Breakin' Dishes Good Girl Gone Bad (2007)
10. Rehab Good Girl Gone Bad (2007)
11. Russian Roulette Rated R (2009)
12. Lemme Get That Good Girl Gone Bad (2007)
13. Sell Me Candy Good Girl Gone Bad (2007)
14. Desperado Anti (2016)
15. Break It Off A Girl Like Me (2006)
16. Photographs Rated R (2009)
17. Pon de Replay Music of the Sun (2005)
18. S.O.S. (Rescue Me) A Girl Like Me (2006)
19. Yeah, I Said It Anti (2016)
20. Unfaithful A Girl Like Me (2006)
playlista:
https://open.spotify.com/playlist/76lG5j...eb70be4843