Post: #162

Argentyna to było deja vu meczu z Japonią 4 lata temu.
Ale chyba jeszcze gorzej się oglądało Meksyk. Serio, ja byłem wtedy w pracy, akurat na początku drugiej połowy miałem przerwę, czyli widziałem tego karnego. Ale mimo to, chociaż przerwa jest pół godziny, to po 25 minutach wyłaczyłem, bo po prostu nie dało się tego oglądać. Nagrałem sobie ten mecz zresztą, obejrzałem 30 minut i dalej mi się nie chciało. Mecz ocena 1/5, niewiele było takich na tych mistrzostwach.

Oczywiście, fajnie że wyszliśmy z grupy, klątwa została przełamana, tylko czy poza tym coś pozostanie? Karne Szczęsnego i Lewandowskiego i tyle. Na chłodno to jeden mecz nieprzegrany, którego wygrać nie spróbowaliśmy, jeden wygrany którego nie wolno było nie wygrać, dwa przegrane które miały być przegrane. Z tego jeden okropny, drugi trzeba przyznać że dobry.
Można napisać: liczy się wynik, ale takim myśleniem stoimy od dziesięcioleci w miejscu, tymczasem we współczesnej piłce reprezentacyjnej, przynajmniej na MŚ, wynik idzie w parze ze stylem. Kiedy jakaś brzydko grająca drużyna doszła do 1/2? Holandia w 2010, Portugalia w 2006. W tym wieku Niemcy, Włosi i Anglicy porzucili swoje narodowe style i okazało się to dawać im sukcesy. Na tych MŚ drużyny brzydko grające pewnie odpadną przed 1/4. Także patrzenie tylko na wynik nie daje paradoksalnie wyniku.