AKT!
jegomość
Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
|
Nie wiedziałem zupełnie czego się spodziewać po tej płycie i tym zespole, bo zupełnie ich nie kojarzę, poza tym, że Saferłel ich uwielbia i zrobił ich top, ale to raczej mało muzycznie merytoryczna informacja. Płyta jest dziwna, to taki pop z przełomu dekad, patrząc nawet na datę, ale muzycznie brzmi to tak samo. Dużo brzydkich kejbordowo-syntezatorowych pozostałości po latach 80tych zmieszanych z kiełkującą jeszcze wtedy muzyczną tradycją lat 90tych i dziwnymi wokalizami brzmiącymi jak połączenie Enyi z Sinead O'Connor i siostrami Corr biegającymi po lasach gdzieś w średniowieczu jako leśnie duszki. Jest trochę nieba i trochę Las Vegas, ale niczego wystarczająco na tyle, żeby móc jasno sklasyfikować ten album, a to i dobrze i źle. Muzyka alternatywna 20 lat temu była bardzo dziwna i niestety ograniczona w swoim zamyśle. Jestem pewien, że te myśli można by o wiele lepiej rozwinąć teraz - obyłoby się bez plastyku i zostałaby jedynie dusza tej muzyki, a to na pewno byłoby dla niej lepsze.
1. "Cherry-Coloured Funk"
2. "Pitch the Baby"
3. "Frou-Frou Foxes in Midsummer Fires"
4. "Iceblink Luck"
5. "Heaven or Las Vegas"
6. "Fotzepolitic"
7. "Fifty-Fifty Clown"
8. "Road, River and Rail"
9. "Wolf in the Breast"
10. "I Wear Your Ring"
— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
|
|
24.10.2009 03:11 PM |
|
kajman
Stały bywalec
Liczba postów: 40 673
Dołączył: Jun 2007
|
aaktt napisał(a):dziwnymi wokalizami brzmiącymi jak połączenie Enyi z Sinead O'Connor i siostrami Corr
Może i tak brzmi, ale to raczej siostry Corr i Sinead i może trochę Enya korzystały z wzorców ustalonych przez Fraser. saferłel napisał(a):kajman napisał/a:
No cóż. Płyta jest na pewno ukłonem w stronę przeciętnego słuchacza.
1. Ja, Listoholik, kleshko, Koszmarek, furbul, vingoe....doskonale wiemy, że jesteśmy przeciętnymi słuchaczami, co niewiele wiedzą o prawdziwej muzyce tego świata.
2. Musisz nam wybaczyć.
1. Nie napisałem, że płyta jest zła, ale poza wokalem w większości utworów pozbawiona tego pozakręcania z poprzednich płyt. Rytm jest prosty, czasami nawet nieco nachalny, żeby nie utrudniać odbioru słuchaczowi, nawet temu ambitniejszemu, do którego ta płyta jest skierowana.
2. Nie muszę, ale wybaczam. saferłel napisał(a):Ale jak się nie lubi słuchać keyboardu.
Ja też w zasadzie nie jestem wielbicielem keyboardu, ale tutaj został bardzo dobrze wykorzystany.
|
|
24.10.2009 04:00 PM |
|
AKT!
jegomość
Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
|
Nie jestem przeciwnikiem syntetyzowanej muzyki, ale lubię jak elektronika używana jest kreatywnie i jakieś keyboardy z lat 80tych podgrywające linie melodyczne się niestety w tej kategorii nie mieszczą, przykro mi. Mówisz, że lubisz jak dużo dzieje się w utworach, ja czasami dochodzę do wniosku, że ja też. Lubię jak muzyka żyje, jak się rozwija, ewoluuje, wydobywa emocje (patrz. ostatnie Animal Collective czy "Song Cycle" Van Dyke Parksa), a nie tylko tworzy podkład, a tutaj niestety ktoś mocno się trzymał ówczesnych trendów i zabrakło tej kreatywności, jest dość płytko. W niektórych utworach wokale na szczęście brzmią znakomicie i wszystko nadrabiają.
— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
|
|
24.10.2009 04:04 PM |
|
saferłel
Paweł
Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
|
kajman napisał(a):z poprzednich płyt
To znasz coś więcej niż HOLV i Treasure?
kajman napisał(a):Rytm jest prosty, czasami nawet nieco nachalny,
Prosty równa się nachalny? Wiesz, są gatunki muzyki gdzie powtarzalny rytm jest walorem, a wokół tego budowana jest cała reszta. No co kto lubi.
kajman napisał(a):żeby nie utrudniać odbioru słuchaczowi, nawet temu ambitniejszemu, do którego ta płyta jest skierowana.
Aha, czyli to płyta dla ambitnych przeciętnych słuchaczy. Teraz tak to wyszło
Ale tak naprawdę chciałem tylko napisać, że wiesz jak nie lubię pisania o tych ''ambitnych słuchaczach'', ''ambitnych płytach''... Wychodzimy teraz z założenia, że ambitni ludzie nie mogą słuchać muzyki łatwo przyswajalnej, która jest dosyć przejrzysta.
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
|
|
24.10.2009 04:06 PM |
|
kajman
Stały bywalec
Liczba postów: 40 673
Dołączył: Jun 2007
|
saferłel napisał(a):kajman napisał(a):z poprzednich płyt
To znasz coś więcej niż HOLV i Treasure?kajman napisał(a):Rytm jest prosty, czasami nawet nieco nachalny,
Prosty równa się nachalny? Wiesz, są gatunki muzyki gdzie powtarzalny rytm jest walorem, a wokół tego budowana jest cała reszta. No co kto lubi. kajman napisał(a):żeby nie utrudniać odbioru słuchaczowi, nawet temu ambitniejszemu, do którego ta płyta jest skierowana.
Aha, czyli to płyta dla ambitnych przeciętnych słuchaczy. Teraz tak to wyszło
Ale tak naprawdę chciałem tylko napisać, że wiesz jak nie lubię pisania o tych ''ambitnych słuchaczach'', ''ambitnych płytach''... Wychodzimy teraz z założenia, że ambitni ludzie nie mogą słuchać muzyki łatwo przyswajalnej, która jest dosyć przejrzysta.
To po PKP (p. Śledź Otrembus):
Na pewno z radia, bo i Beksiński i Kaczkowski puszczali i coś z tego miałem na kasetach. Poza konkursm dodam, że mam płytę Treasure (wydał nasz Tonpress) i Crushed na składance 4AD.
Znam sporo utworów opartych na powtarzającym się rytmie, który buduje nastrój (np. na płycie Planta i Krauss jest jeden taki świetny kawałek), które mi się podobają. Ale tutaj ten rytm mi po prostu w kilku miejscach przeszkadza.
Ja nie wychodzę z założeń, ale mam wrażenie, że niektórzy artyści albo producenci płyt z tych założeń wychodzą. Muzyka jest elitarna, niszowa i słabo się sprzedaje, więc trzeba zrobić coś, żeby trafić do szerszego odbiorcy to jest szansa, że sprzeda się lepiej. Czasem to wychodzi czasem nie, ale to taki lep, na który łatwo się złapać.
|
|
24.10.2009 06:04 PM |
|