Post: #107

przyznam, że gdy osiągnąłem wiek pozwalający kojarzyć personalia muzyków, robbie był już raczej po drugiej stronie rzeki, toteż kojarzyłem go tylko z niebudzącego absolutnie żadnych odczuć "candy" i utworu z rascalem, raczej niezbyt udanego; natomiast 10 utworów godnych punktu znalazłem bez problemu, co zawdzięczam jak zwykle propozycjom kajmana i akta, a także debiutanckiej płycie; w mojej pamięci robbie będzie funkcjonował jako hybryda sinatry, bowiego i muzyka remizowego, a ponieważ nie dostrzegam tu za bardzo autorskiego pierwiastka, raczej wracać nie będę, choć słuchało się przyjemnie i z tego powodu dołączam się do laudacji dla parzymiecha, wszak liczba propozycji była przytłaczająca i fakt przebrnięcia przez nie coś tam mówi