Post: #3332

Wzruszające nocne wydarzenia w Lake Placid (nocne dla nas). Jedno, że Dawid Kubacki i Piotr Żyła zwyciężają pierwszą edycję tzw. super teamów, czyli rywalizacji duetów na skoczni. Po trzech skokach na każdego przekraczają barierę 800 pkt wyprzedzając Austriaków z Kraftem i Tschofenigiem oraz Japonię z Ryoyu i Nakamurą.
Drugie, że zwycięstwo polskich skoków narciarskich nasi rodacy za Wielką Wodą mogli oglądać po raz pierwszy w życiu na żywo, jako że zawody tej rangi wróciły po 33 latach do USA. Nie było im dane przeżywać w ten sposób sukcesów Adama i Kamila. Symptomatyczne, że Stocha zabrakło właśnie w kadrze na te zawody. Splendor spłynął więc na wspomnianą dwójkę, która w pełni na to zasłużyła.
Dawno nie widziałem równie wymownej radości obu zawodników, a do mojego wrażenia mogły przyczynić się dwie rzeczy: inny sposób przekazu telewizyjnego (podzielenie ekranu na dwie części w trakcie finałowego skoku: z jednej strony szykujący się do skoku Dawid, z drugiej czekający na dole przy bramce Piotr, inne, żywe, ciepłe światło kamery, pewna lekkość, w nie pozbawionej błędów transmisji, której nie można odmówić dynamizmu, no ale nie myli się kto nic nie robi) oraz owacyjne przyjęcie przez polskich kibiców, stanowiących przytłaczającą większość pod skocznią (że zacytuję komentatora - 'skaczemy u siebie'), którzy przy dekoracji na podium odśpiewali a capella hymn, wyraźnie robiąc tym wrażenie na Austriakach i Japończykach.