25. Crippled Black Phoenix – 200 Tons of Bad Luck
Druga płyta brytyjskiej supergrupy była naprawdę mocnym strzałem, który zapewnił jej stałą wysoką pozycję na alt-rockowej scenie przez wiele lat (przy okazji także stając się jedną z moich ulubionych współczesnych grup).
24. Happysad – Mów mi dobrze
Happysad ewoluujące, jednak w dalszym ciągu bardzo bliskie memu sercu. Kompozycje i teksty coraz bardziej przemyślane, jednak przy tym cały czas brzmi to świeżo, autentycznie i bardzo melodyjnie.
23. Hey – Echosystem
Podobnie jak powyżej, taki Hey jeszcze lubiłem. Bardzo równa płyta, z rockowym pazurem, ale już dotkniętym nowocześniejszym, "brudnym" brzmieniem w stylu Jacka White'a, przy tym nie uciekająca od melodyjności. Na uwagę zasługuje utwór śpiewany przez Pawła Krawczyka ("Na wieczność").
22. The White Stripes – Elephant
O, właśnie, a propos Jacka White'a
... Patrząc na daty wydania można być pewnym, że muzycy Heya nasłuchali się tej przełomowej na XXI-wiecznego rocka płyty (niektórzy mówią, że to jego łabędzi śpiew). Podrasowany blues-rock bez basu, a więc teoretycznie pozbawiony ciepłego brzmienia - jednak ta płyta brzmi dla mnie właśnie bardzo "rozgrzewająco" - idealna na taką porę jak teraz...
21. Pidżama Porno – Bułgarskie centrum
Ostatnia pozycja w dyskografii grupy przed długą przerwą wypełnioną innym muzycznym projektem Grabaża. Trochę obawiałem się przed odsłuchem, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie - płyta brzmi nadal bardzo świeżo, kompozycje są naprawdę udane, jest energia, rozmach, bywa też oczywiście pięknie i lirycznie.