Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Another decade in life and music: 2000-2009.
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 587
Dołączył: May 2008
Post: #41
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
uderz w stół... Icon_wink

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
13.02.2022 04:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 587
Dołączył: May 2008
Post: #42
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: 10.jpg]
10. perfume 2009
nie jestem pewien, czy na pewno to technopopowe, post-dyskotekowe triangle perfume najpełniej oddaje producencko-kompozytorski geniusz yasutaki nakaty, ale to bezsprzecznie jego najlepiej zbilansowana, a być może także ponadczasowa płyta; pomiędzy syntezatorowymi riffami, bitpopowymi pasażami i sprasowanymi w unisonie wokalami tli się w głosach dziewcząt coś bardzo organicznego, szczerego, optymistycznego, co stanowi serce tej muzyki i sprawia, że choć kolejne wielkie popowe single pojawiają się i znikają, te piosenki wciąż wracają do mnie z nową siłą ♪ "i still love u", "edge"


[Obrazek: 09.jpg]
9. robert plant | alison krauss rasing sand 2007
robert plant i alison krauss pod skrzydłami t bone'a burnetta, mistrza w swoim fachu, nagrali płytę, która wyciągnęła oboje przed nawias ich dotychczasowych karier; zrealizowana w duchu bliskich harmonii i post-rockandrollowej kameralnej americany płyta złożona wyłącznie z reinterpretacji zapomnianych klasyków spoza amerykańskich śpiewników odkryła zupełnie nową jakość; wszystko za sprawą niebywałej synergii na poziomie dalece wykraczającym poza wokalną kompatybilność; to dbałość o niuanse na każdym etapie powstawania krążka i szczególna artystyczna wrażliwość sprawiły, że jak wpadłem w ten krążek niczym w studnię przed piętnastoma laty, tak wciąż się w tej studni z rozkoszą zanurzam ♪ "sister rosetta goes before us", "gone, gone, gone (done moved on)"


[Obrazek: 08.jpg]
8. kremerata baltica, gidon kremer george enescu: octet / quintet 2002
mam słabość do muzyki kameralnej późnych romantyków -- jest w niej coś rozdzierająco bliskiego duszy, pochodzące z miejsca w równej mierze pomiędzy tym co dawne i wielkie, a tym, co tu i teraz, w danej chwili rzadko kiedy jakkolwiek zauważalnym; wszystkie te niepokoje burzliwej pierwszej połowy xx wieku osadziły się w porywczości enescu balansującego nieustannie na granicy sielanki i zawieruchy, które w znajomym splocie współzależnej egzystencji oddają się tańcu życia i śmierci; gidon kremer i jego zespół oddają nagraniom enescu sprawiedliwość być może bardziej niż ktokolwiek wcześniej ♪ "string octet"


[Obrazek: 07.jpg]
7. grizzly bear veckatimest 2009
beach boysi byli już w samym środku mojego muzycznego uniwersum, gdy trafiłem na veckatimest[i] grizzly bear, które wówczas zabrzmiało mi jak indiefolkowy hołd dla [i]pet sounds; to płyta, której rzeczywiście wtedy doznałem w ten sam sposób, w który doznawałem beach boysów; grizzly bear korzystali z podobnych środków, śmielej nawet odpływając w kierunku organicznej psychodelii, która wówczas jawiła mi się jako święty graal wszelkiego popu; dziś veckatimest to dla mnie bardziej wehikuł czasu do tamtej chwili aniżeli jakikolwiek pomost do lat 60.; to przepięknie napisana, zaaranżowana i wykonana ponadczasowa płyta, swoja własna muzyczna kraina, której nie trzeba do niczego już odnosić ♪ "two weeks", "while you wait for the others", "southern point"


[Obrazek: 06.jpg]
6. fleet foxes fleet foxes 2008
to fleet foxes głosem robina pecknolda ogłosiło mi, że skończyło się moje dzieciństwo; tak to pamiętam, jako wejście w dorosłość, przejście przez bramę do innego wymiaru pod każdym możliwym względem; debiut fleet foxes to była muzyka osadzona do tego stopnia poza współczesnym światem, że gdy tylko po nią sięgałem, malowała w mojej głowie obrazy z dawnych baśni i legend; w równej mierze rozsmakowana w tradycji amerykańskiego folku z appalachów, barokowym songwriterstwie angielskiej prowincji porośniętej wysokimi trawami i opowieściami z serca dawnej europy nieznającej jeszcze ani baroku, ani appalachów; nie traktuję tego niezwykłego splotu wydarzeń jako przeznaczenia, które musiało wypełnić się akurat w taki i nie żaden inny sposób -- ale rozkosznie się złożyło, sam to przed sobą przyznaję ♪ "tiger mountain peasant song", "your protector"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
13.02.2022 04:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #43
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
Meisjca 9, 7 i 6 bardzo oczekiwane. 10 też, choć jakoś za wysoko chyba.
Przy okazji się zoeirnwoalem że o 6 chyba zapomniałem, zasługiwało bardziej niż kilka pozycji z ostatniej 50-ki u mnie...

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.02.2022 04:57 PM przez Miszon.)
13.02.2022 04:56 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 377
Dołączył: Jun 2007
Post: #44
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
AKT! napisał(a):7. grizzly bear veckatimest 2009
To u mnie walczyło, ale przegrało.
FF lubię pojedyńcze utwory. Na tej płycie były takowe i było też coś, co mnie totalnie odrzucało.
13.02.2022 05:18 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
neo01 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 10 026
Dołączył: Dec 2009
Post: #45
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
I znów Plant - i znów muszę się powtórzyć: póki co nie przekonałem się do tej płyty, ale też w sumie nic dziwnego, bo nie są to za bardzo moje klimaty. Ale może jeszcze dam jej szansę...

WOLNE MEDIA!!!
13.02.2022 05:24 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #46
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
plant i krauss zaskakują, fleet foxes super wiadomo, perfume tak jak pisałem jeszcze nie znam; mam 3 typy co do top5, pasuje mi jakoś zwycięstwo d'angelo
13.02.2022 09:36 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 587
Dołączył: May 2008
Post: #47
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: 05.jpg]
5. the-dream love v/s money 2009
produkcje the-dreama z lat 2008-2010 to absolutna ekstraklasa r&b, gatunku, który wkrótce miał dopiero eksplodować artystycznie; cała miłosna trylogia dreama to istota jego muzycznego dziedzictwa, ale środkową część love v/s money wyróżnia dodatkowo tytułowy dylemat moralny, motyw przewodni całego krążka, wirtuozersko rozpisanego na intensywne, progresywnie ewoluujące syntezatorowe riffy i męski falset; dream, podobnie jak jego rówieśnicy, żyje chwilą, ubierając swoją drugą płytę w szaty wystawnej hedonistycznej uczty, ale gdzieś w między wierszami intensywnie szuka tego, co nieuchwytne i ponadczasowe, a jego neo-barokowy dźwiękowy anturaż doskonale to uwypukla ♪ "love vs. money: parts 1+2", "right side of my brain"


[Obrazek: 04.jpg]
4. sufjan stevens invites you to come of feel the illinoise 2005
nie jestem chyba jednym naiwnym, który gdzieś tam w głębi swojego złamanego na pięćdziesiąt części serduszka liczy, że sufjan stevens przyzna jednak, że tak naprawdę w sekrecie od lat pracował nad brakującymi 48-mioma częściami the 50 states project; po illinois, historii tak żywej, złożonej, kompletnej, nie ma czemu się dziwić; lata mijają, a ja, gdy tylko wiosenne słońca przygrzeje wystarczająco, a trawy wyrosną wystarczająco, by delikatnie kiwać się na wietrze, zawsze uciekam do tego świata, przynajmniej na krótką chwilę, i już nie jestem we wrocławiu czy w bydgoszczy, lecz w dalekim chicago; te minimalistyczne pasaże ukradzione glassowi i reichowi wykorzystane jako budulec pierwszorzędnych pełnowartościowych folkowych piosenek idealnie oddają ducha wielkiego amerykańskiego miasta ze wszystkimi jego problemami, nadziejami i marzeniami ♪ "come on! feel the illinoise!", "casimir pulaski day"


[Obrazek: 03.jpg]
3. d'angelo voodoo 2000
gdy wiele lat temu jako dzieciak zakładałem konto na rateyourmusic, to była jedna z dwóch ocenionych przeze mnie na maksymalną notę płyt, a w pewnym momencie mojego życia najpełniejsze estetyczno-duchowe doznanie; ale zanim spiłem z d'angelo brudzia, musiałem tę płytę ogarnąć -- pierwsze spotkanie było wyjściem poza strefę komfortu nowoczesnego (w ówczesnym rozumieniu) r&b i słonecznego rytmicznego soulu lat 70. w gęsty mikroklimat ciemnego, zadymionego klubu z grubo naszkicowanymi, mistrzowsko rozmytymi wokalami, uwielbieniem dla bezkompromisowo hiphopowych bitów i ekspozycją jazzowej sekcji dętnej; był czas, że ta płyta była tylko moja, tak myślałem, później niemal wyślizgnęła mi się z rąk ♪ "africa", "feel like makin' love", "spanish joint"


[Obrazek: 02.jpg]
2. gillian welch time (the revelator) 2001
nie chcę pisać o tej muzyce tak, jakby mnie nie dotyczyła -- musi mnie dotyczyć albo przynajmniej dotykać i to chcę uwydatnić; trudno jednak zupełnie bezpośrednio odnieść mi się do płyty eksplorującej tematykę amerykańskiej żałoby -- zabójstwa lincolna, śmierci elvisa, zatonięcia titanica -- wydanego w przededniu 9/11; a mimo tego to fragment twórczości welch, który rezonuje ze mną najsilniej; może ze względu na doszczętnie dojmujący sposób, w jaki welch połączyła przeszłość z teraźniejszością, niczym dawni prowincjonalni pastorzy, szukając dosłownej paraleli między przypowieściami z wersetów pisma i wydarzeniami z wczorajszego dziennika; to emanacja prozy flannery o’connor z całą jej surową i mroczną poetyką zaklęta w niezwykle zręczny folkowy album ♪ "revelator", "dear someone", "elvis presley blues"


[Obrazek: 01.jpg]
1. sheena ringo x neko satō heisei fūzoku 2007
w przeciągu ostatniego roku moją największą muzyczną radością były te fragmenty piosenek sheeny ringo, w których piosenkarka wpadała w niewielką ekstazę, lekką histerię -- jej głos drżał, wykraczał poza ramy i tak rozpisanej już niezbyt konwencjonalnie piosenki; syntezą i emanacją tej mojej małej radości, kolejnych prób uchwycenia tego stanu umiejscowionego nieco ponad właściwą piosenką jest w dyskografii sheeny zrealizowany wespół z maestro neko saitō krążek heisei fūzoku -- zaprzeczenie wszystkiego tego, o czym myślimy, gdy myślimy o płytach z autocoverami z towarzyszeniem orkiestry; bo sheena te piosenki w większości przypadków dopiero tutaj zabiła -- zaciukała nożem, topiąc w morzu krwi, potu i łez -- przy współudziale saitō i jego ludzi, ma się rozumieć; to dla mnie (niedającego się nawrócić pararomantyka, który bez wahania zamieniłby jakiekolwiek prawdziwe życie na jakikolwiek musical, byle by akompaniowała mu dobra orkiestra), ostateczna synteza i emanacja popowej wirutozerii w ogóle, którą sheena swoim ponadpiosenkowym rejestrem dodatkowo akcentuje; kurtyna! ♪ "meisai", "sakuran", "ishiki"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
14.02.2022 05:58 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #48
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
Zapomniałem napisać: czy Mehldau to ten, gdzie 2 kawałki (takie o górach, łączące się niezauważalnie w jeden) były na jednej ze składanek świątecznych które przygotowujesz?
Bo to jest moje pierwsze skojarzenie z tym nazwiskiem Icon_smile2 (choć znałem go ogólnie wcześniej).

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
14.02.2022 06:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #49
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
to faktycznie plot twist z sheeną

"time" to jedyny album gillian, za którym nie przepadam, kojarzy mi się jako najmniej etniczny, no ale w takim razie będę musiał do niego wrócić - tak czy siak to skrajnie szokująca pozycja
14.02.2022 06:52 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 587
Dołączył: May 2008
Post: #50
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
Miszon napisał(a):Zapomniałem napisać: czy Mehldau to ten, gdzie 2 kawałki (takie o górach, łączące się niezauważalnie w jeden) były na jednej ze składanek świątecznych które przygotowujesz?
nie, tamten to był "highway rider" z 2010 roku, a składanka była jesienna (kiedyś co drugi rok robiłem też takie) Icon_wink

Dyfeomorfizm napisał(a):to faktycznie plot twist z sheeną
ha-ha!

Dyfeomorfizm napisał(a):"time" to jedyny album gillian, za którym nie przepadam, kojarzy mi się jako najmniej etniczny, no ale w takim razie będę musiał do niego wrócić - tak czy siak to skrajnie szokująca pozycja
ta opinia jest dopiero szokująca; ja jej wypatrywałem wysoko u ciebie, gdy niżej pojawiło się soul journey, które z kolei u mnie pozostawia jakiś niedosyt, mimo że znam je na pamięć; jak będziesz miał kiedyś przestrzeń w głowie, to zrewiduj, może akurat coś zaiskrzy; swoją drogą, ja nigdy nie myślałem o muzyce welch przez pryzmat jej etniczności

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
14.02.2022 07:32 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #51
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
w ostatnim czasie sporo słuchałem gillian, więc jutro rano przesłucham "time", natomiast strasznie urosła we mnie trylogia z 2020 roku, a szczególnie jej pierwsza część; wiele wskazuje, że jeśli ja, forum i ta seria topów przetrwamy, to gillian zaszczyci zestawienie albumów również obecnej dekady, więc będzie miała szanse na 4 obsadzone dekady z rzędu
14.02.2022 08:06 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
santosz Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 007
Dołączył: May 2021
Post: #52
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
o, a tutaj akurat numer jeden znam bardzo dobrze, takie numery jak Gyanburu, Kuki, Sakuran, Yokushitsu czy Kono Yo no Kagiri do dziś brzmią mi w uszach
no potem była jeszcze fascynacja Tokyo Jihen

Karpie zjem!
15.02.2022 12:34 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Gwiazdka 2000-2013: PODSUMOWANIE 24 LAT LISTY (aktualizacja 2024) AKT! 293 132 669 16.01.2024 10:47 PM
Ostatni post: AKT!
serce Yet another decade in life and music: 1990-1999. AKT! 99 1 408 29.09.2023 05:09 PM
Ostatni post: AKT!
Lightning A decade in life and music 2010-2019. AKT! 56 11 976 23.01.2021 02:08 PM
Ostatni post: Dyfeomorfizm
Gwiazdka 2000-2017: PODSUMOWANIE 18 LAT A.40 AKT! 20 4 068 17.01.2019 10:23 PM
Ostatni post: AKT!
Gwiazdka 2000-2012: 12 LAT LISTY: Kamienie milowe i zestawienia pomocnicze AKT! 15 10 731 30.12.2013 06:28 PM
Ostatni post: AKT!
Gwiazdka 2000-2012: 12 LAT LISTY: Biografie wykonawców i numery jeden AKT! 2 9 683 28.10.2012 07:23 PM
Ostatni post: AKT!

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości