Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Another decade in life and music: 2000-2009.
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #1
serce Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: another.png]

Zastanawiałem się, czy w to iść, ale pomyślałem, że jeśli nie teraz, to impuls przepadnie i będzie trochę szkoda. Ułożyłem całą setkę, ale przedstawię tylko pięćdziesiątkę, która może jeszcze wyewoluuje, ale już teraz trudno byłoby mi w nią nawet igłę wściubić. Okazało się, z czego trochę nie zdawałem sobie sprawy, że tamta dekada już tak we mnie sfermentowała, że pozbawiła mnie prawa do ocen na chłodno, do reewaluacji na szybko i to będzie lista muzyki, która przetrwała ze mną i we mnie ten czas i nadal jest jakoś obecna w moim życiu. Nie będzie więc nawału nostalgicznych podróży do czasów mojej podstawówki, choć kilka takich ogniw przetrwało i też znalazło się dla nich miejsce.

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
25.01.2022 01:39 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 505
Dołączył: Aug 2008
Post: #2
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
No i super. Icon_smile2

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
25.01.2022 02:20 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #3
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: 50.jpg]
50. aaron dilloway modern jester 2008
ta płyta to czysta rozkosz dla amatora glitchowych pętelek i przetworzonego kreatywnie hałasu; nie żaden noise dla ludzi z lasu; nie jakiś tam post-industrialny bełkot, ale solidna dekonstrukcja; to zresztą esencja tego, co zwykłem określać panoramą dźwięku, rzecz totalnie bliska mojej filozofii ekologii i recyklingu dźwiękowego ♪ "eight cut scars (for robert turman)"


[Obrazek: 49.jpg]
49. brad mehldau largo 2002
brada mehldau poznałem już w kolejnej dekadzie, ale jego przejrzysty styl gry, lekko sentymentalny, ale wciąż bardzo współczesny, poniósł mnie w rozmaite zakątki jego dyskografii; largo przylgnęło najbliżej jako most między tym co jazzowe, a tym co popowe zrealizowany w nieszablonowy i zajmujący sposób ♪ "when it rains"


[Obrazek: 48.jpg]
48. amy winehouse back to black 2006
pamiętam jedno takie lato, gdy włóczyłem się po nocy po osiedlu, a back to black grało back to back na mojej empetrójce, a ja doznawałem i tego lata, i wszystkiego tego, o czym i jak śpiewała mi amy; przyznaję, od kiedy kupiłem przed kilkoma laty okazyjnie tę płytę na winylu, nie zdarzyło mi się włączyć jej z wypiekami na twarzy, ale to jedna z najlepszych okołosoulowych płyt naszych czasów -- zrealizowana w oparciu o soulowy kanon, ale na własnych zasadach, z niedającymi się zakwestionować charakterem i melodyką; no i rzeczywisty kawałek moich muzycznych fascynacji w tamtym czasie ♪ "love is a losing game"


[Obrazek: 47.jpg]
47. perfume game 2008
przez lata nie traktowałem tej płyty poważnie -- to zawsze był ten poprzedni album; a tymczasem do dzisiaj wracam do niego regularnie we fragmentach obejmujących większość tracklisty -- wtedy w 2008 roku to była totalnie nowa jakość światowego popu zarówno dla perfume, jak i dla ich producenta yasutaki nakaty; co mnie jednak do tych utworów do dzisiaj przyciąga to nie jedynie perfekcyjna popowa produkcja, ale totalnie nieszablonowy sposób, w jaki tę muzykę przepełnia duch czasu -- mieszająca się z tęsknotą nadzieja, może nawet młodzieńcza naiwność ♪ "macaroni", "game"


[Obrazek: 46.jpg]
46. loretta lynn van lear rose 2004
jakoś w okolicy premiery van lear rose trafiłem w telewizji na film o życiu loretty lynn z sissy spacek w roli piosenkarki i zaprzyjaźniłem się z jej dyskografią; wyprodukowany przez jacka white'a krążek z 2004 roku to było jednak totalnie nowe otwarcie, absolutnie nowa jakość; i white, i lynn mają w sobie taką organiczną szorstkość, którą tutaj bezkompromisowo wyeksponowali; są w tej muzyce emocje, prawda o czasach i ludziach, ale jest też sporo funu z muzykowania ♪ "high on a mountain top"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
27.01.2022 01:25 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 673
Dołączył: Jun 2007
Post: #4
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
50 miejsce kompletnie mi nic nie mówi, a z pozostałych to lepiej znam (i całkiem lubię) Amy. Ale zbyt dużo tych nieźle mi znanych to pewnie nie będzie (a już żadnej wspólnej płyty w top 50 się nie spodziewam).
27.01.2022 01:45 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #5
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
ja też nie sądzę że zbyt wiele rzeczy będę znał, przesłuchiwać zacznę w lutym, na razie znam tylko amy i u mnie też była w top 50
27.01.2022 02:10 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #6
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: 45.jpg]
45. sibylle baier colour green 2006
ta płyta to wielkie cudowne oszustwo; piosenki nagrano na początku lat 70. i dzięki splotowi wydarzeń skompilowano i wydano po raz pierwszy jako colour green w 2006 roku; to prosty akustyczny folk, taki, jakiego najwyraźniej nie dało się już nagrywać w 2006 roku, bo odkrycie baier wzbudziło sensację, co jest słowem najmniej odpowiednim do opisania czegokolwiek związanego z tym subtelnym zbiorem ♪ "wim"


[Obrazek: 44.jpg]
44. sufjan stevens seven swans 2004
ta płyta jest jak ocean -- jednocześnie fascynuje mnie i boję się jej; sufjan jest tu kimś w rodzaju proroka przepisującego biblijne historie na swoje życie i nasze własne; jest przy tym niesamowicie natchniony, jak postać z opowiadania flannery o'connor; nie da się nie ulec jego niezgłębionemu urokowi, ale trudno się później otrząsnąć ♪ "seven swans"


[Obrazek: 43.jpg]
43. beck modern guilt 2008
znałem becka wcześniej, ale dopiero, gdy usłyszałem w 2008 roku modern guilt postanowiłem, że chcę być jak on -- zblazowany i fajny, trochę retro, ale w sumie modern, w wytartych dżinsach i pijanym krokiem lekko wskakujący na krawężnik; beck nigdy nie wydawał najrówniejszych płyt (może poza tymi smutnymi, ale to akurat nie mój beck, sorry sea change), ta też taka nie jest, nie jest nawet w kontekście jego wcześniejszej dyskografii niczym szczególnym, ale już na zawsze pozostanie moją ulubioną ♪ "gamma ray", "modern guilt"


[Obrazek: 42.jpg]
42. brian wilson that lucky old sun 2008
brian wilson był geniuszem popu, ale naodcinał się też kuponów; that lucky old sun to jeden z nielicznych późnych przebłysków tego pierwszego -- projekt, który z jednej strony czerpie ze słonecznej kalifornii i dziedzictwa beach boysów, a z drugiej na swój kampowy, uroczy sposób opowiada historię zupełnie odrębną; to jak spin-off ulubionego serialu, który nie tylko jakimś cudem się udał, ale w dodatku mimo upływu czasu wraca się do niego z nie mniejszym rozrzewnieniem ♪ "midnight's another day"


[Obrazek: 41.jpg]
41. susumu hirasawa paprika 2006
satoshi kon (reżyser "papriki") i susumu hirasawa (kompozytor ścieżki dźwiękowej) to jedno z najwspanialszych połączeń kreatywnych w historii popkultury; nikt inny nie dopełniłby wizji psychodelicznej mechadystopii w sposób równie zniuansowany co hirasawa; poza kontekstem filmowym to także kolejny fascynujący krążek w jego wyjątkowej dyskografii, łączącej orkiestrowe marsze z syntezatorowymi aranżami i hymnicznymi wokalami ♪ "parade"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
27.01.2022 07:52 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #7
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
"seven swans" oczywiście znam i cenię, ale to najbardziej nieprzenikniony dla mnie album sufjana - znając siebie, mogę założyć, że za kilka lat lub wcześniej zdominuje moją zimę, ale póki co wydaje się być aż za bardzo intymny i religijny; brzmi jak "michigan" z wyciętymi dziwnymi fragmentami (aczkolwiek ja bardzo lubię tamte dziwne momenty), emanuje pewnego rodzaju spokojem i lekkością kontrastującą z rozdzierającą chwilami warstwą liryczną, a sufjan konsekwentnie rozwija te trendy od czasów "carrie & lowell"; także siedem łabędzi to sufjan w pigułce i rzecz, na którą emocjonalnie trzeba bardzo uważać
27.01.2022 11:16 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #8
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
doskonale to opisałeś! mam bardzo podobne odczucia co do tego krążka, choć uległem mu już jak widać; natomiast w "michigan" trochę doskwierają mi dłużyzny, mimo świetnych fragmentów jest tam więcej muzyki niż pomysłów na nią, takie mam wrażenie, gdy słucham go w całości

Dyfeomorfizm napisał(a):ja też nie sądzę że zbyt wiele rzeczy będę znał, przesłuchiwać zacznę w lutym, na razie znam tylko amy i u mnie też była w top 50
myślę, że na pewno będziemy mieć trochę wspólnych! ja też zapisałem sobie już kilka rzeczy od ciebie na później

kajman napisał(a):a już żadnej wspólnej płyty w top 50 się nie spodziewam
nigdy nie wiadomo; ja jestem ciekaw, bo może się okazać, że coś się przydarzy

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
28.01.2022 12:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #9
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: 40.jpg]
40. kelis tasty 2003
był rok 2003, a ja, dzieciak bez internetu, jakimś cudem usłyszałem "milkshake" kelis; skończyło się tak, że za ponad 70 złotych (wszystkie posiadane na własność pieniądze w tamtej chwili mojego życia) wyłożyłem, żeby w jednym sklepie muzycznym w moim mieście sprowadzono mi ją na zamówienie; czekałem zresztą kilka tygodni, ale nigdy nie zapomnę dnia, w którym poszedłem ją odebrać i momentu, kiedy pierwszy raz ją włączyłem; bywało, że kupowałem lub dostawałem w tamtym czasie płyty nijakie lub złe, ale ta okazała się ekstraklasą r&b -- łączącą koktajlowy soul produkcji raphaela saadiqa i zniuansowany przebojowy rhythm & blues spod ręki the neptunes; znam każdą nutę tego krążka i gdy do niego wracam, zawsze mi mało ♪ "sugar honey iced tea", "protect my heart"


[Obrazek: 39.jpg]
39. grm iannis xenakis: persepolis + remixes edition 1 2002
kolejna płyta-doznanie, ale też płyta-pomnik i płyta-requiem; xenakis, ojciec muzyki stochastycznej, zmarł w 2001 roku, a ten album to hołd dla jego spuścizny i wkładu w muzykę elektroakustyczną; połowa to nowe wykonanie mitycznego "persepolis" skomponowanego w latach 70. na zlecenie szacha ówczesnego iraku z okazji 2500-lecia scalenia perskiego imperium; to nie jest mój ulubiony xenakis; uwielbiam natomiast to, co stało się z tym utworem na drugiej płycie, a mianowicie został pocięty, a z jego sampli rozmaici współcześni twórcy m.in. merzbow, ryoji ikeda, otomo yoshihide, zbiegniew karkowski, ulf langheinrich czy francisco lópez zrobili swoje własne utwory; to jest kultura remiksu w najlepszym wydaniu i panorama dźwięku w pełnej krasie; na zawsze już te numery będą mi przywodziły na myśl epokę końca audycji; już do nich nie wracam, ale był czas, że sam chętnie wykorzystywałem je we fragmentach w rozmaitych nieszablonowych radiowych miksach ♪ "untitled" (yoshihide)


[Obrazek: 38.jpg]
38. common be 2005
jestem szczęśliwy zawsze, ilekroć usłyszę pierwsze takty "be"; gdyby common nie nauczył mnie kochać hip-hopu tym afirmacyjnym, korzennym krążkiem, czy na mojej mapie emocjonalno-estetycznej znalazłoby się miejsce dla noname? pod okiem kanyego westa, j dilli, jamesa poysera i karriema rigginsa common zrobił płytę ciepłą, intymną i kameralną, która ujęła mnie jak nic innego w jego dyskografii i otworzyła przede mną zupełnie nowy korytarz ♪ "be (intro)"


[Obrazek: 37.jpg]
37. fiona apple extraordinary machine 2005
zdążyłem się już przekonać, że nie jest to niczyja ulubiona fiona apple, a tymczasem ja, choć owszem przyciąłbym ją o trzy piosenki, nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tego, jak fiona tu brzmi i o czym śpiewa; jej szczerość w jazzującym post-kabaretowym anturażu za każdym razem maluje mi w głowie ruchome obrazy, całe sceny -- nie każda płyta to potrafi, nawet spośród moich ulubionych ♪ "waltz (better than fine)", "extraordinary machine"


[Obrazek: 36.jpg]
36. jamey johnson that lonesome song 2008
jamey johnson to jeden z tych współczesnych piosenkarzy country, którym udało się osiągnąć sukces i zachować twarz; więcej, to fantastyczny songwriter i pierwszorzędny wykonawca, który nawet śpiewając cudzesy, czyni je swoimi własnymi; that lonesome song to płyta-historia, która towarzyszyła mi pewnej pamiętnej śnieżnej zimy w styczniu 2009, gdy stawiałem pierwsze kroki w świecie, którego nie znałem; było wtedy tej muzyki ze mną więcej, pamiętam ją całą, ale nie było wśród niej krążka tak jakościowego jak ten; gdy myślę o dobrym country, równie dobrze mogę myśleć o that lonesome song ♪ "dreaming my dreams with you"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
28.01.2022 08:48 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 505
Dołączył: Aug 2008
Post: #10
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
Ładne opisy, ale płyt nie znam.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
28.01.2022 08:50 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 673
Dołączył: Jun 2007
Post: #11
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
AKT! napisał(a):common be
Popatrzyłem na zdjęcie i pomyślałem: Co tu robi Niemen?
28.01.2022 09:16 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #12
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
piękna okładka pozycji 36., ale znam tylko fionę i faktycznie jest to najmniej lubiany jej album, choć dwa sugerowane tu kawałki są rewelacyjne; ale całości już dość dawno nie słuchałem, chyba ostatnio przy okazji tutejszego topu fiony, więc będę musiał wrócić; swoją drogą, jeśli dobrze kojarzę to rolling stone w odświeżonej wersji topu albumów dodał tę fionę, co było jednym z bardziej zaskakujących tam posunięć
28.01.2022 10:31 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #13
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
tym razem serwuję jedyną w swoim rodzaju kanapkę z r&b i metalu

[Obrazek: 35.jpg]
35. mastodon crack the skye 2009
od kiedy zakochałem się w crack the skye w 2009 roku, wszystkie kolejne i poprzednie płyty mastodona były dla mnie mniejszym lub większym rozczarowaniem; może przez lata dokonałem małej fetyszyzacji początku naszej znajomości, bo nie byłem przecież wtedy nawet targetem tej muzyki -- jakieś koncepcyjne historie fantasy, lochy i smoki; ale nie sama historia, a sposób w jaki ją odpowiedziano -- melodie, artykulacja i oczywiście riffy -- psychodelicznie poskręcane; mam słabość do muzyki, której słuchając, czuję jakbym wpadał do matni i ta płyta zapewnia mi takie wrażenia, ilekroć ją włączę ♪ "crack the skye"


[Obrazek: 34.jpg]
34. aaliyah aaliyah 2001
na kilka miesięcy przed swoją tragiczną śmiercią aaliyah wydała płytę, która stała się wzorem dla sceny r&b jeśli chodzi o brzmienie i koherencję; to ponadczasowa wizytówka gatunku w jednym z jego najlepszych momentów w historii z fenomenalną produkcją timbalanda i anielskimi wokalami aaliyah; dla mnie to też płyta legenda, bo musiało minąć kilka dobrych lat, zanim miałem możliwość usłyszeć ją w pełnej krasie i płyta historia, bo piosenki i śmierć aaliyah odcisnęły na mnie wtedy swój ślad ♪ "read between the lines", "more than a woman"


[Obrazek: 33.jpg]
33. electric wizard dopethrone 2000
lordowie doom metalu w ich najbardziej mocarnej odsłonie; psychodelicznie świdrujące gitary, hipnotyzujący bas, posępne zabawy w okultyzm; to jak black sabbath do sześcianu, na kwasie; riffy tak gęste, że człowiek w nich brodzi, tak głośne, że gdy zacznie się w nich topić, pomoc nie nadejdzie znikąd ♪ "funeralopolis"


[Obrazek: 32.jpg]
32. erykah badu worldwide underground 2003
ta najmniej lubiana pozycja w dyskografii badu była jednocześnie moją wprawką w twórczość królowej neo-soulu -- lekko surrealistyczną progresywną karuzelą bawiącą się funkiem, hip-hopem, rockiem czy jazzem; było w tym wszystkim sporo artystycznego zadęcia, które jednak dało się oswoić świetnymi aranżami i dominującym odczuciem, że badu i jej świta doskonale się przy tym bawią; to też jedna z tych płyt, które kupiłem zupełnie w ciemno zanim nastała w moim życiu era internetu; i chyba jedna po którą szedłem do empiku przez pół miasta po kolana w śniegu ♪ "danger", "i want you"


[Obrazek: 31.jpg]
31. outkast speakerboxxx / the love below 2003
gdybym wpisał ten krążek na moją własną listę spod znaku pół perfekcyjnej płyty, tak naprawdę byłby to cały album the love below andré 3000; ale byłoby to nieporozumienie, bo po stronie big boia na speakerboxxxie też w dalszym ciągu doznaję przynajmniej kilku mocarnych bangerów; i tak jak wtedy w 2003 zachwycały mnie wielkie bity big boia, teraz to andré bierze mnie emocjonalnie z swoim post-jazzowym neo-soulem, w każdym calu doskonale wykonanym i przyprawionym całkiem urokliwym humorem ♪ "spread", "ghettomusick"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
31.01.2022 06:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
neo01 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 10 076
Dołączył: Dec 2009
Post: #14
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
O, Maskodon, no, no... a ja przyznam się, że nie znam. Może czas nadrobić? Icon_smile

WOLNE MEDIA!!!
31.01.2022 07:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #15
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
35 brzmi bardzo ciekawie po opisie, także zaraz przesłucham
aaliyah na pewno byłaby w moim top 100, ale jest trochę zbyt rozwleczona i mimo wszystko słuchałem tego rzadziej niż powinienem
"dopethrone" zaskakuje i cieszy, szczególnie że u mnie też będzie, dużo wyżej
ekspertem od twórczości badu nie jestem, choć jakiś czas temu z zaskoczeniem zauważyłem, że bardzo nisko oceniłeś na RYM "baduizm" (i w ogóle wszyscy udzielający się tu forumowicze nisko go ocenili), także nie spodziewałem się "worldwide underground" w tym zestawieniu
nigdy nie przesłuchałem tego albumu outkast w całości, bo przeraża mnie czas trwania i generalna tendencja duetu by robić z czasem coraz gorsze rzeczy, niemniej jest tam kilka bangerów, więc to też będę musiał kiedyś nadrobić
31.01.2022 07:15 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #16
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
Dyfeomorfizm napisał(a):ekspertem od twórczości badu nie jestem, choć jakiś czas temu z zaskoczeniem zauważyłem, że bardzo nisko oceniłeś na RYM "baduizm" (i w ogóle wszyscy udzielający się tu forumowicze nisko go ocenili), także nie spodziewałem się "worldwide underground" w tym zestawieniu
czy bardzo nisko? nie lubię tej smoothjazzującej badu w turbanie; dużo bardziej zawsze podchodził mi "baduizm live", bo miał więcej życia, ale prawdziwa dyskografia badu zaczyna się dla mnie od "mama's gun" i kończy na "new amerykah part 2"

Dyfeomorfizm napisał(a):"dopethrone" zaskakuje i cieszy, szczególnie że u mnie też będzie, dużo wyżej
no no, nie spodziewałem się w sumie!

Dyfeomorfizm napisał(a):nigdy nie przesłuchałem tego albumu outkast w całości, bo przeraża mnie czas trwania i generalna tendencja duetu by robić z czasem coraz gorsze rzeczy, niemniej jest tam kilka bangerów, więc to też będę musiał kiedyś nadrobić
myślę, że to podejście nie zaprowadzi cię nigdzie; przede wszystkim totalnie się nie zgadzam, że robili coraz gorsze rzeczy; po prostu twardogłowi fani 90sowego rapu nie mogli im wybaczyć odjazdu w stronę popu, co mnie akurat pasuje; nie twierdzę, że "atliens" czy "aquemini" są złe, ale to nie moje outkast, wracam we fragmentach; wiadomo, że "idlewild" było w części chybione, ale ten projekt to w zasadzie dwa oddzielne krążki i jako takie bronią się w tandemie znakomicie; nie było w ich dyskografii niczego tak zniuansowanego i nierapowego jak "the love below", ale gdyby tej płyty zabrakło, to o samym "speakerboxxxie" pewnie bym zapomniał, bo to nieco bardziej komercyjna odsłona tego, co już zaprezentowali znakomicie na "stankonii" i wcześniej; w ogóle słuchanie tych dwóch płyt ciurkiem to błąd -- to tego zmierzam Icon_wink

neo01 napisał(a):O, Maskodon, no, no... a ja przyznam się, że nie znam. Może czas nadrobić? Icon_smile
a jakieś inne mastodony? może się okazać, że to więcej tego samego, ale na pewno jest mocniejszy niż wszystko, co było później i bardziej melodyjny niż wszystko, co było wcześniej Icon_wink

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
31.01.2022 08:10 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
neo01 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 10 076
Dołączył: Dec 2009
Post: #17
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
Zacząłem słuchać, ale dla mnie chyba jednak za mocne i za bardzo pokręcone... A co do innych, to słuchałem tylko tej płyty z "The Sparrow", które było sporym przebojem na LP3. Kojarzę, że było tam kilka fajnych numerów, ale jakoś nigdy później nie wracałem do tej płyty i do nich. Dopiero ta ostatnia mną mocno zawładnęła i to w ogóle chyba moja płyta poprzedniego roku (choć nie słuchałem ich w sumie za wiele).

WOLNE MEDIA!!!
31.01.2022 08:28 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #18
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
(31.01.2022 08:10 PM)AKT! napisał(a):  
Dyfeomorfizm napisał(a):"dopethrone" zaskakuje i cieszy, szczególnie że u mnie też będzie, dużo wyżej
no no, nie spodziewałem się w sumie!
generalnie można mnie nazwać sympatykiem electric wizard, "witchcult today" wprawdzie nie będzie, ale tylko ze względu na postanowienie notowania jednego wykonawcę jeden raz (z dwoma wyjątkami niemożliwymi do przezwyciężenia), z kolei "come my fanatics..." jest pewniakiem w analogicznym topie za rok

(31.01.2022 08:10 PM)AKT! napisał(a):  myślę, że to podejście nie zaprowadzi cię nigdzie
natchniony tą przerażającą groźbą postanowiłem nie tracić czasu i przesłuchać ów podwójny krążek od razu i w zasadzie ciężko się z tobą nie zgodzić - "the love below" jest świetne i zaskakujące (jak choćby przy "my favourite things"), natomiast mój zasadniczy problem jest taki, że żeby się stanowczo wypowiedzieć o jakiejkolwiek płycie, muszę przesłuchać ją z 5 razy, co tu jest mocno utrudnione, a przy tym "speakerboxxx" bez wątpienia plasuje się dwie klasy poniżej "aquemini"; twardogłowym fanem 90sowego rapu bym się nie nazwał, ale twardogłowym fanem "aquemini" chyba rzeczywiście jestem
31.01.2022 10:54 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #19
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
neo01 napisał(a):Zacząłem słuchać, ale dla mnie chyba jednak za mocne i za bardzo pokręcone... A co do innych, to słuchałem tylko tej płyty z "The Sparrow", które było sporym przebojem na LP3. Kojarzę, że było tam kilka fajnych numerów, ale jakoś nigdy później nie wracałem do tej płyty i do nich. Dopiero ta ostatnia mną mocno zawładnęła i to w ogóle chyba moja płyta poprzedniego roku (choć nie słuchałem ich w sumie za wiele).
ten ostatni jest chyba dość różny od tego, co grali wtedy, ale "crack" nie jest też jakieś super mocne, czy raczej, jest dobrze zbilansowane, bo punkt ciężkości jest nieco gdzie indziej

Dyfeomorfizm napisał(a):natchniony tą przerażającą groźbą postanowiłem nie tracić czasu i przesłuchać ów podwójny krążek od razu i w zasadzie ciężko się z tobą nie zgodzić - "the love below" jest świetne i zaskakujące (jak choćby przy "my favourite things"), natomiast mój zasadniczy problem jest taki, że żeby się stanowczo wypowiedzieć o jakiejkolwiek płycie, muszę przesłuchać ją z 5 razy, co tu jest mocno utrudnione, a przy tym "speakerboxxx" bez wątpienia plasuje się dwie klasy poniżej "aquemini"; twardogłowym fanem 90sowego rapu bym się nie nazwał, ale twardogłowym fanem "aquemini" chyba rzeczywiście jestem
inaczej się też odbiera muzyka, gdy słucha się jej z perspektywy i na chłodno, a inaczej, gdy się z nią dorasta Icon_wink ja "aquemini" nie słuchałem jako dzieciak, a "stankonię" czy "s/tlb" tak, co totalnie ma wpływ na mój odbiór; ale tak jak pisałem -- "the love below" to rzecz totalnie różna od reszty ich dyskografii, bardzo zniuansowana pod każdym względem -- czasem myślę, że trochę szkoda, że nigdy nie było osobnych wydań

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
01.02.2022 08:04 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 612
Dołączył: May 2008
Post: #20
RE: Another decade in life and music: 2000-2009.
[Obrazek: 30.jpg]
30. timber timbre timber timbre 2009
definicja posępnej americany; gitara akustyczna jako atrybut żałoby; jedna z najpełniejszych współczesnych (coraz mniej w sumie, bo jednak 2009 rok był już chwilę temu) inkarnacji konceptu murder ballads; nie znałem tej płyty w 2009 roku, usłyszałem ją pierwszy raz już po tym, jak timber timbre wreszcie przekonało mnie swoim podejściem do synthpopu na sincerely, future pollution -- wyminąłem wtedy instynktownie dwa krążki, które w dyskografii grupy dzieliły 2007 i 2009, i sięgnąłem po ten; prędko okazało się, że zawiera wszystko, czego na niej szukałem ♪ "i get low"


[Obrazek: 29.jpg]
29. lauryn hill mtv unplugged no. 2.0 2002
to kontrowersyjna płyta nawet dla mnie, ale nie byłem w stanie zupełnie jej pominąć, bo w pewnych momentach mojego życia rozrzuconych na przestrzeni lat to była dla mnie rzecz totalnie niezbędna; nie potrafię do dzisiaj ocenić szaleństwa hill, którego dokumentem jest bezsprzecznie ten krążek -- z jednej strony obłęd miesza się tu z fałszywymi proroctwami, z drugiej to niedający się podrobić i zastąpić emocjonalny reset, instrukcja, jak mimo wszystko nie zwariować w świecie, który sposób zupełnie bezpośredni prowadzi nas wszystkich ku szaleństwu i śmierci; niezależnie od tego, co kto ma do powiedzenia na temat muzyki tu zawartej i stanu umysłu hill, to mocna rzecz, która, choć wiele rzeczy się zmieniło we mnie i poza mną, wciąż pozostaje ważną częścią mojej higieny umysłu i mnie w ogóle ♪ "mystery of iniquity", "so much things to say"


[Obrazek: 28.jpg]
28. dixie chicks taking the long way 2006
na taking the long way dixie chicks pod skrzydłami ricka rubina mierzą się ze skandalem, który niemal zakończył ich karierę; to krążek pełen słodko-gorzkich historii, które na błędy przeszłości patrzą raczej ze zrozumieniem niż z żalem; ja odkryłem tę płytę wraz z całym jej kontekstem w połowie 2008 roku, gdy przypadkiem trafiłem na nią na wyprzedaży w supermarkecie i zwróciła moją uwagę okładką; dzisiaj znam ją na pamięć -- bardziej niż lekcją metastylistycznej ogłady stała się dla mnie mimowolnym przewodnikiem akceptacji i empatii; i myślę, że to nawet bardziej niż na wskroś amerykańskie brzmienie krążka (które swego czasu było dla mnie wyznacznikiem muzycznej jakości) sprawiło, że krążek przetrwał dla mnie próbę czasu, choć o jego oryginalnym kontekście wszyscy zdążyli już dawno zapomnieć ♪ "bitter end", "the long way around"


[Obrazek: 27.jpg]
27. erykah badu new amerykah part one: 4th world war 2008
pierwsza część nowej ameryki badu to psychodeliczny neo-soul zbudowany na fundamencie świadomego hip-hopu; badu jest profetyczna, polityczna, uduchowiona i filozoficzna, a za sprzymierzeńców ma ekstraklasę hip-hopu: madliba, shafiqa husayna, karriema rigginsa, 9th wondera i oczywiście ducha j dilli; przez ciężar emocjonalno-brzmieniowy dawno nie słuchałem tego krążka w całości, ale we fragmentach co rusza ożywa w mnie, gdy wyglądam za okno, włączam telewizję, scrolluję twittera ♪ "the healer"


[Obrazek: 26.jpg]
26. sheena ringo kalk samen kuri no hana 2003
sheena ringo miała na koncie już dwa znakomite krążki, ale dopiero na tym rozwinęła w pełni swoje kreatywne skrzydła; ja sam, żeby naprawdę dać się tej muzyce oczarować potrzebowałem przeszło dekady, bo moje pierwsze spotkania z ringo kończyły się raczej dysonansem poznawczym niż czymkolwiek innym; ringo jest na swój sposób cholernie ekspresyjna i jeśli się tej ekspresji nie oswoi, trudno poradzić sobie z resztą -- powykręcanymi, progpopowymi aranżami niejednokrotnie zwieńczonymi jawnie hałaśliwymi elementami oraz melodyką, czasem tylko niedaleką tego, do czego przyzwyczaili nas amerykanie ♪ "kuki", "shūkyō"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
01.02.2022 08:06 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Gwiazdka 2000-2013: PODSUMOWANIE 24 LAT LISTY (aktualizacja 2024) AKT! 293 133 710 16.01.2024 10:47 PM
Ostatni post: AKT!
serce Yet another decade in life and music: 1990-1999. AKT! 99 1 424 29.09.2023 05:09 PM
Ostatni post: AKT!
Lightning A decade in life and music 2010-2019. AKT! 56 12 278 23.01.2021 02:08 PM
Ostatni post: Dyfeomorfizm
Gwiazdka 2000-2017: PODSUMOWANIE 18 LAT A.40 AKT! 20 4 112 17.01.2019 10:23 PM
Ostatni post: AKT!
Gwiazdka 2000-2012: 12 LAT LISTY: Kamienie milowe i zestawienia pomocnicze AKT! 15 10 845 30.12.2013 06:28 PM
Ostatni post: AKT!
Gwiazdka 2000-2012: 12 LAT LISTY: Biografie wykonawców i numery jeden AKT! 2 9 795 28.10.2012 07:23 PM
Ostatni post: AKT!

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości