Post: #7

Pisałem - Eminem sprawił, że rap zajął miejsce rocka na szczytach sprzedaży, otworzył raperom drogę do komercyjnego topu. Zobacz sobie Billboard sprzed sukcesu Eminema, a po nim. Od 2010 płyty nazwijmy to tradycyjnego rocka były hitami tylko wtedy jak ktoś umarł (np. Bowie) albo jak wydał płytę jakiś dinozaur, po latach przerwy w nagraniach (np. Metallica, AC/DC)
A Codlplay sprawił, że obecnie nagrody dla najlepszego zespołu rockowego dostają grupy brzmiące tak, że w latach '90 by się je określiło mianem popowych względnie poprockowych (z kolei popem stał się rap, a wcześniej mieliśmy inwazję piosenkarek rnb, którym drogę do sukcesu utorowała Britney na spółkę z Eminemem), czyli brzmienia oparte na klawiszach i programowanej perkusji, a nie przesterowanych gitarach.

Aha - no właśnie, dodałbym w sumie jeszcze debiut Britney, a potem masę jej naśladowczyń z bardzo dobrym wokalem, ale nie popowe diwy w stylu Celine Dion, tylko dziewczyny śpiewające ewidentnie czarniejszą muzykę zaprawioną bitami.

Można by też dopisać okres nazwijmy to "neoretro" (który chyba już minął) - tu się kłaniamy Adele czy Amy Winehouse (jakkolwiek się one różnią, to je łączy).