Post: #69

Niestety, u Cohena mało co się wyróżnia, a jak się wyróżnia, to przestaje się wyróżniać, gdy słucha się tego przez 6 minut lub więcej. Byłem też mocno zmieszany, kiedy po kilku typowych dla tego artysty, klimatycznych, powolnych i spokojnych piosenek, nagle pojawiał się ni z tego, ni z owego jakiś motyw typu Toto albo inny tego rodzaju zespół lat 80. Tutaj też raz podobało mi się bardziej, raz mniej, bo to również nie moja muzyka. Dobrze jednak, że chociaż na taką odskocznię można tu było liczyć.

Słuchałem alfabetycznie i obawiam się, że pomogło to piosenkom z pierwszych liter. Przesłuchiwanie w pewnym momencie przypominało... "Czekanie na cud"