Tomekk napisał(a):bo to nie było fajne.
Próbując stanąć w roli adwokata diabła, to mam wrażenie, że wiele z tych "weselszych" piosenek Zdob și Zdub to trochę "one-trick pony". Pamiętam, że w 2005 roku natrafiłem na "Boonika bate doba" na pewnej, nieistniejącej już pewnie, liście przebojów z mniej popularnymi wykonawcami na miesiąc (albo prawie miesiąc) przed Eurowizją, nie mając kompletnie pojęcia, że to utwór na Eurowizję. I pamiętam, że, pomimo swojej przebojowości i świetnego występu, trochę mi się już ten kawałek wtedy przejadł. Po jakimś czasie wrócił do stanu "świeżości", ale rozumiem, że po kilku przesłuchaniach to czy "Trenulețul" mogą już trochę nudzić. Inna sprawa, że część utworów z tegorocznej Eurowizji w dużej mierze nudzi mnie do dzisiaj...
(15.05.2022 03:33 PM)meni napisał(a): Kogo boli wielka MOŁDAWIA?
Haha, świetne pytanie
Tomekk napisał(a):ten Pan myślał, że jak skopiuje Maneskin, pojeździ na byku i pocałuj gitarzystę to przejdzie do finału na szczęście nie.
Ekhm. Pierwszy mixtape Achille Lauro - 2012. Pierwsza płyta Achille Lauro na włoskiej liście albumów - 2015. Powstanie Måneskin - 2016. Także tego... Fakt, że w ostatnich latach Achille Lauro zaczął się muzycznie "przebranżawiać" i z hip-hopu przeszedł bardziej do klimatów rockowych, ale mówimy o człowieku, który miał nr 1 we Włoszech zarówno na liście albumów, jak i singlu. To nie jest jakiś noname, który jedyne, co potrafi, to kopiować kolegów po fachu. Co do występu, fakt, wolałbym, by wyglądał trochę inaczej, jeśli już jak stripper, to mógłby bardziej wyglądać jak "męski" stripper niż transseksualny. Pocałunek mógłby nawet zostać, a byk był całkiem fajny, aczkolwiek miałem nadzieję, że pod koniec z niego zleci
To by było ciekawe. Nie powiem, żeby to był moim zdaniem jakiś numer na czołówkę, no ale naprawdę... Jeśli San Marino wysyła takie bomby i mimo to ma tak fatalne wyniki... Boję się, że niedługo skończy się to wycofaniem z konkursu
inżynierek napisał(a):2) A mnie nie szkoda Litwy, bo wystawiła słaby utwór.
Ten kawałek to taki "late bloomer" tudzież "sleeper hit". Sam po półfinale niespecjalnie życzyłem mu przejścia dalej, ale już w finale zaczynało mi brzmieć całkiem, całkiem... Nie dziwi mnie niezła pozycja w głosowaniu publiki; gdyby doszło do trzeciego głosowania, to mogłaby tam być i ósma, siódma pozycja...
Szymek79 napisał(a):ja również i nie wiem kto tutaj traci kontakt z rzeczywistością.
Jury traci.
Szymek79 napisał(a):gdyby nie powrót jury to ten konkurs by już nie istniał albo miał by marginalne znaczenie. To powrót jury spowodował, że bardziej jakościowe piosenki zaczęły się pojawiać w konkursie a nie tak jak było w pierwszej dekadzie XXI wieku gdzie poziom piosenek poleciał na łeb na szyję.
Ja wiem, że istnieje taka narracja, ale... W ogóle zacznijmy od tego, że moim zdaniem to był właśnie genialny okres, pełen różnorodności muzycznej - w końcu to wtedy pojawił się na niej rock z prawdziwego zdarzenia! Ale pomijając to... Moim zdaniem trafiło akurat na fatalny moment, gdy Europa Wschodnia zdominowała konkurs. A wystarczyło poczekać kilka lat i byłoby inaczej... Bo nie sądzę, żeby brak jury sprawił, iż Rybak czy Lena nie byliby na Eurowizji. Zresztą, na początku jury raczej tylko "lekko korygowało" wyniki. Z czasem jednak zaczęło coraz bardziej mieszać w wynikach, blokując coraz więcej fajnych piosenek z półfinałów. Już 2015 i 2016 były dyskusyjne, ale show Mansika + hejt na Rosję trochę przyćmiły ich decyzje. Natomiast to, co jury zrobiło z Keiino jest już niewybaczalne i sprawiło, że eurowizyjne jury nigdy nie odzyska już mojego szacunku. W tym roku doszło do jeszcze większego absurdu z "Trenulețul". Niedługo nie będzie już musiało wcześniej głosować, po prostu odwróci sobie tabelę wyników i wyjdzie na to samo... Tak tendencyjne staje się ich głosowanie. Ci ludzie, po pierwsze, głosują tak, jakby nie mieli jaj, a po drugie - jakby muzyka była dla nich wyuczonymi schematami, a nie czymś, co wywołuje emocje. No i to wieloletnie, większe bądź mniejsze, ale wspieranie Szwecji... Kiedyś uwielbiałem szwedzkie piosenki eurowizyjne, ale w pewnym momencie coś pękło (także, co tu kryć, przez fakt, że ich wyznaczenie trendów okazało się być w pewnym momencie mieczem obosiecznym)... Nie mam oczywiście dowodów, ale fakt, iż szwedzcy kompozytorzy mają szerokie macki w Europie (i nie tylko) jest tajemnicą poliszynela.
Zresztą, tegoroczne anulowanie wyników, nawet jeśli w tym konkretnym wypadku przesadzone, to daje do myślenia. Wystarczy popatrzeć na jakże obiektywne na przestrzeni lat głosowanie jurorów z Azerbejdżanu, Armenii, Mołdawii, Rumunii, Cypru czy Grecji... O paradoksie, już publika ormiańska i azerska lepiej ocenia piosenki wrogów... To mają być Twoim zdaniem sprawiedliwość i obiektywizm?
Swoją drogą, Szymku, zastanawiam się, jak to się stało, że, będąc wychowywanymi w gruncie rzeczy na tych samych rzeczach, w pewnym momencie nasze gusta tak bardzo się rozjechały?
Ale tak koniec końców... Gadka gadką, a przecież wiadomo, że
pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury.
---------------------
Minęło już trochę czasu i po tych paru dniach stwierdzam, że (moim zdaniem) najlepszym tegorocznym utworem jest...
Fulenn!. Mimo tego, że 75% składu wokalnego stanowią kobiety, to ten kawałek ma niezwykłą, "męską" energię, której tak bardzo ostatnio brakuje na Eurowizji... W dodatku bardzo się "podnieśli" pod względem performansu. O ile wcześniej wyglądali trochę jak zespół, który ma potencjał, ale prezentacją sceniczną kojarzyli się raczej z nowicjuszami, o tyle później wyrobili się na tyle, że ich występ na scenie był GENIALNY! Wszystko tam było na miejscu (aczkolwiek przyznam, że ja bym jeszcze bardziej podkręcił ten kawałek w stronę psychodelii - znaczy, nie w "psychodelic rock"
, ale dodałbym więcej pogłosów i innych tego typu efektów. No i tekst jest świetny i nawiązuje do ludowej legendy bretońskiej. Marzy mi się wykonanie tego numeru na wielkim stadionie, z pełnym instrumentarium na żywo i podkręconym brzmieniem, by był to prawdzwy
rock tribal electro folk. Tak powinny wyglądać listy przebojów, a nie jak to g***o, które nam serwują (nawet, jeśli g***em nie jest... to i tak przy Fulenn jest
).
I, co prawda ciężko jest porównywać z całą masą eurowizyjnych chansonów francuskich, ale... mam poczucie, że to najlepszy francuski utwór eurowizyjny od co najmniej 20 lat
I tylko żal, że po trzeciej z rzędu klapie wynikowej piosenki francuskiego języka mniejszościowego przed 2035 kolejnego kawałka w jednym z tych języków raczej nie doczekamy...