Te 2 płyty powinny być na tym samym miejscu, są tak odmienne, że niesamowicie ciężko ustawić, która jest wyżej:
8. Lao Che - Gospel [2008]
Płyta dowcipna, błyskotliwa, wielobarwna, lekka, pełna werwy i odczuwalnej radości grania. Świetnie się tego słucha! Potężny kop pozytywnej energii! Do syna Józefa Cieślaka:
Pewniakiem wydaje mi się tylko Hey z "MURP" i to faworytem do zwycięstwa (może jeszcze drugi Tool, ale pewnie już za wysoko, może Coma jeszcze, "Powstanie..."?).
Z ostatniej piątki najlepsze oczywiście Lao.
WOLNE MEDIA!!!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.01.2022 09:22 AM przez neo01.)
ja jednak od soundtracku wolę płytę płytę "the swell season", ale ogólnie zgadzam się z Tobą w opinii o hansardzie i irglovej
Miszon napisał(a):Lech Janerka - Fiu, fiu..
nie słyszałem tego janerki w ogóle nigdy!
Miszon napisał(a):11. Ben Folds - Rockin' the Suburbs [2001]
spóźniłem się na bena foldsa; kojarzę oczywiście "brick" ben folds five, ale poza tym, jak już miałem jako taki dostęp do muzyki, to to już była trochę pieśń przeszłości i nigdy się jego muzyką nie zainteresowałem
ale w sumie miło go to widzieć; każde odstępstwo od kanonu cieszy
z ostatniej piątki jedna była u mnie tuż za pięćdziesiątką, a jedna w tej pięćdziesiątce jest.
soundtracków nie brałem pod uwagę, więc "Once" nie mogło się znaleźć. oczywiście bardzo lubię. myślę, że to jeden z najlepszych strzałów Helen przy obdarowywaniu nas płytami .
Przyznam, że jestem zaskoczony aż tak wysoką pozycją tego albumu. Ale z drugiej strony: niezmiennie wyśmienicie się tego słucha, jak to mawiali kiedyś "sztos za sztosem". Płyta jest też wyśmienicie skomponowana pod względem kolejności utworów.
Dodatkowo to chyba jedna z ostatnich takich wielkich (zarówno komercyjnie i artystycznie, z naciskiem na to pierwsze) płyt rockowych (nie licząc nagrywanych przez dinozaurów), gdzie nie trzeba żadnych dodatkowych przymiotników - po prostu "zwykły rock". to może otwarcie, czyli "Closer":
jedna płyta znakomita (z mojej 50-ki), jedna bardzo dobra (z drugiej 50-ki) i jedna "taka se". no niestety, ostatnie kilka płyt Heya to już nie moje klimaty, ale i tak MURP jeszcze jest przyzwoity.
ku3a napisał(a):ostatnie kilka płyt Heya to już nie moje klimaty, ale i tak MURP jeszcze jest przyzwoity
No niestety, po MURP był okropny zjazd. Beznadziejni rycerze/mieszczani/szlachta, a potem taki w miarę, bez wstydu bez błysku (nomen omen) Błysk, gdzie sytuację ratuje Chrzanowski w postaci swojego basu i swoich kompozycji.
Miejmy nadzieję, że powodem były problemy osobisto-zdrowotne głównej pary twórców i że jeśli zdecydują się wrócić (nie zanosi się na to, każdy obecnie nagrywa gdzieś na boku w swoich projektach, chociaż o Ligiewiczu nic nie wiem co robi), to będzie to płyta, dla której warto wracać. W przeciwnym wypadku nie widzę zresztą sensu powrotu.
No to mnie zaskoczyłeś, że Hey poza podium i teraz to już chyba tylko "PW" mi zostało z typów
Generalnie odbieram te płyty dość podobnie jak Kuba, ale szczegółów już nie będę zdradzał
od pewnego momentu byłem pewien, że to hey będzie największym wygranym tego zestawienia
ta płyta leonów całkiem fajnie wtedy siadła (mimo hejtu porcysiaków), ale przyznam, że nie wracałem do niej już później; została dla mnie tam w 2009 roku
Druga płyta z podium sprzed 12 lat (co rzecz oznacza że na jednym z wyższych miejsc mamy awans spoza trójki). Doskonały album koncepcyjny, pomieszanie punka z poezją i nawiązaniami do polskiej muzyki plus surowa produkcja i nagrywanie tego na analogowym, starym sprzęcie dały wybuchową mieszankę przepełnioną duchem polskości, a jednocześnie dającą wrażenie, jakby to wykonywał jakiś zespół istniejący już w czasie II wojny światowej (w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której już wtedy istniały takie instrumenty i taka muzyka). Wiele serca, bratniego ducha i haseł które się świetnie wykrzykuje wspólnie z chórem głosów słyszanych na płycie lub chórem głosów na koncertach. Mimo poważnego tematu jest tu sporo zawiadiackości, lekkości, udało się też uniknąć kiczowatej martyrologicznej patriotyczności. Gigantyczna dawka ciarek i różnych emocji.
Płyta-skarb. Jazda obowiązkowa.
Nie muszę dodawać, że nie jest słuchana często, ale zawsze słuchana na początku sierpnia i po koniec września każdego roku. Przebicie do Śródmieścia: