Post: #63

Uwielbiam chodzić do kina na dwa filmy (a jeszcze lepiej trzy) jeden po drugim. Ale czasami obraca się to przeciw mnie, bo pierwszy film jest tak beznadziejny, że chciałoby się z niego wyjść - tylko co potem robić z czasem.
Weselny toast
Wyjątkowo antypatyczny bohater po ponad miesiącu tymczasowego rozstania z dziewczyną idzie na kolację do rodziców, gdzie przyszły szwagier nakłania go do toastu na weselu. I mamy tam na przemian: dyskusję przy stole, kolejne wymyślone wersje toastów (jedna głupsza od drugiej), wspomnienia dotyczące głównie dziewczyny (to dotyczące poznania to szczyt idiotyzmu) i wyobrażanie sobie, co teraz robi. Wszystko to podane w nudnym sosie i totalnie niestrawne. No ale na zachętę dam dwa.