Post: #54

neo01 napisał(a):Taa, wyszli z kryzysu i zawiesili działalność.

A może to, że była to płyta z coverami, świadczy o tym, że jednak nie wyszli z kryzysu (twórczego)?

Ja na pewno na zawsze zapamiętam niesamowite 2 koncerty: jeden z jesieni 2006 (promocja drugiej płyty), który był najdłuższym koncertem, na jakim byłem w życiu (trwał prawie 3,5h - i to mimo, że mieli tylko 2 płyty w repertuarze i nie zagrali żadnego coveru!) - to było niesawite przeżycie, totalne katharsis duchowe i fizyczne (człowiek doszedł już po prostu do kresu swych sił i je potem przekroczył, a oni jeszcze grali... I potem, już przy w połowie pustej publice, na ostatni bis po bisach, zagrali jeszcze wybłagany przez kilku ludzi "Listopad", czyli kolejne 10 minut dołożyli).
Drugi, na promocję "Hipertrofii", koncert na którym gotowali zupę , na którym doświadczyłem z kolei poczucia wspólnoty, jakie mi się nie zdarzyło nigdy wcześniej i potem na koncercie (najbliżej było chyba na którymś koncercie Lao Che, a tak to chyba tylko na... spotkaniu animatorów muzycznych na Oazie ) - ten magiczny moment, kiedy na "100 tysiącach..." publika nagle, sama z siebie, usiadła na podłodze, a Roguc z gitarzystą też siedli, na krawędzi sceny i zagrali bardzo kameralnie do tego siedzącego milcząco tłumu, który nagle na "chroni nas Bóg" ryknął z całych sił wnosząc do góry ręce - nawet teraz, opisując to, mam ciarki na ciele.
Opisywałem zresztą oba te koncerty tutaj (i tam) na forum.