Post: #1

Ha, chyba za spokojny utwór by mnie znudził, a taki z katharsis to dopiero uspokoi. Tu to, co się dzieje po 2:54 to mistrzostwo świata.

Róisín Murphy - Unputdownable

Post: #2

To w sumie powinno być w moim TWC biorąc pod uwagę jak wielkim ukojeniem okazał się dla mnie ten wstęp w pewnym momencie życia. A była właśnie piąta rano i w sumie szkoda, że ostatni numer na płycie (będący kontynuacją tego) nie został zatytułowany "6 AM".

David Gilmour - 5 AM

Post: #3

Dla mnie jest abstrakcją, że muzyka może uspokajać. To nie ta kategoria. Muzyka to czysta abstrakcji, pojęcie z krainy estetyki i tylko, a zarazem aż to.

Post: #4

Jan Sebastian Bach - Aria ma strunie G



Czyli brzmienie nieba.

Post: #5

kajman napisał(a):Dla mnie jest abstrakcją, że muzyka może uspokajać

Ale jesteś raczej w tym odosobniony. Muzyka może na nas wpływać, może uspokajać, pobudzać, skłaniać do refleksji itd... Jest nawet przecież cała kategoria muzyki relaksacyjnej, wykorzystywanej choćby w gabinetach masażu, jest wreszcie muzykoterapia, wykorzystująca dobroczynną moc wibracji muzycznych, z tego co kojarzę.

Mój wybór pewnie będzie dla Ciebie jeszcze bardziej abstrakcyjny, bo moc uspakajania ma tutaj w dużej mierze tekst, a już szczególnie finał, gdzie można sobie wszystko ładnie wykrzyczeć

Coma - Los cebula i krokodyle łzy

Post: #6

vashti, vashti, vashti