Post: #1

Gregory Alan Isakov with the Colorado Symphony - Liars

Post: #2

To była pierwsza lekcja biologii w liceum. Adam spóźnił się na nią, bo nie wiedział która sala. Tak się złożyło, że jedyne wolne miejsce było koło mnie. Przywitaliśmy się i niemal natychmiastowo zeszliśmy na temat muzyki. Na matmie znów usiedliśmy w jednej ławce, kolejna lekcja organizacyjna, nic do roboty, więc Adam zaczął coś kryklać po zeszycie. Były to wersy piosenek happysadu, o istnieniu którego nawet nie miałem wtedy pojęcia, więc srogo się zdziwiłem, gdy przeczytałem "Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło". Ot, takie oto początki naszej znajomości I pomyśleć, że zaledwie kilka miesięcy później przejęliśmy na dobre szkolny radiowęzeł

happysad - JA DO CIEBIE

Post: #3

Oznaczam Artura!

Post: #4

było ich wiele, ale żaden na tyle oczywisty i przełomowy, że byłbym w stanie wskazać nań bez zwłoki czy zawahania

Post: #5

To będzie sąsiad, który wraz ze swoimi siostrami miał duży wpływ na stawianie przeze mnie pierwszych kroków w świecie muzyki.

Wilki - Cień w dolinie mgieł

Post: #6

AKT! napisał(a):było ich wiele

Ja z kolei mam problemy ze znalezieniem takich utworów pomijając te, które poznałem na forach. Tylko jeden mogę wskazać jako pewniak, bo kumpel przyniósł do klasy płytę i na polskim stwierdził, że ten utwór trzeba puścić. Całkiem niedawno pojawił się w innym temacie, ale na szczęście w innej wersji, więc tą spokojnie mogę zaprezentować:
Czesław Niemen - Bema pamięci żałobny rapsod

Przez długi czas go nie lubiłem (wtedy na polskim bardzo ostro go krytykowałem), potem miałem na niego fazę, ale ostatnio tylko lubię.