No tak wszyscy już sobie poszli, drzwi zamknęli. A ja zostałem sam z komentarzami, bo jak dla mnie to było za szybkie tempo!
Jednak przyjrzę się kilku pozycjom (a może wszystkim?), więc po kolei zaczynam od drugiej dziesiątki:
"Blood Brothers" czyżby to nawiązanie do słynnej kompozycji
Dire Straits? Może tak fantastycznie nie jest, ale coś w niej gra na pewno.
AF w utworze
"The Suburbs" przekonuje mnie, że to nie moja bajka, ale jakbym miał dać ocenę jak w TN to byłoby to jakieś 6,5 oczka.
"Unfinished Sympathy" MA to taki utwór, który jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje... I zapewne niewiele od niego odbiega dopiero co poznany (dzięki liście Classic Top 20)
"Cherry Blossom Girl" grupy
Air - to także nie są moje klimaty (no może nie tak do końca
) po prostu, chociaż brzmi bardzo sympatycznie.
Dagadana i
"Kolir szczastia", a tu już jest bliżej tego co potrafi trafić w centrum moich wzruszeń, nie jestem pewny ale chyba już kiedyś słyszałem ten kawałek i nadal mnie nie przekonuje, chociaż przyznaję, że ma coś w sobie. Czy z
U2 zawsze musisz wybierać to co u mnie jest gdzieś bardzo daleko? Widocznie obaj zupełnie inaczej odbieramy ten zespół, chociaż obaj na szczęście z wielką estymą.
Chociaż w odróżnieniu od
"LCT",
"The Unforgettable Fire" ma w sobie niezapomniany płomień.
Moody Blues i
"Nights in White Satin" to oczywiście dobrze mi znany klasyk i do tego na szczęście bardzo ceniony, a na tej liście to wyjątek.
Gdy poznawałem ten utwór w dramatycznych okolicznościach na LPPT budził on we mnie jakiś rodzaj żalu, a może obawy, że już nic od
Davida Bowiego nie poznam i może dlatego nie podobał mi się
"Lazarus". Z tym większą ciekawością wysłuchałem go przed chwilą i jest tak, że w tej mierze niewiele się zmieniło, może tylko jest jeszcze bardziej przygnębiający...
A tego
Genesisa czyli
"The Musical Box" nie kojarzę kompletnie i jak na pierwsze poznanie przyznam że jest dosyć wciągający i intrygujący, no ale to z czasów pierwszego składu więc wiadomo o co chodzi.
Na koniec pozwoliłem sobie zostawić
"Idzie wiatr", bo tu jak chyba nigdy wcześniej zgadzam się w 100% z Tobą, chociaż ten utwór
Lao Che jeszcze z trzema innymi walczył by o miano ich najlepszego. Jednak myślę że miejsce w moim Top 100 miałby pewne.
To jeszcze bonusowo napiszę o tym
Air spoza setki, jak widzę pochodzi on z płyty, którą trochę znam, a więc z
"Moon Safari" i pamiętam, że ta mi się nawet podobała, i w pewnym sensie
"La Femme d'Argent" to raczej potwierdza, choć rzecz jasne bardziej pamiętne są dla mnie
"Sexy Boy" czy
"All I Need".
Została więc pierwsza dziesiątka i pewnie ją tego wieczoru wybiorę, a nie LP3?