Mansionair Alibi trochę mi przypomniało klimatem "five little rooms" menomeny, mój jednokrotny numer jeden dawno dawno temu
Ghost Soul Trio Pantherland słucha się przyjemnie, ale brakuje mocnego refrenu i oryginalnej produkcji; jest potencjał, ale trochę nie wiem na co
Unlovable Wait mroczne dosyć, klimatyczne, niekoniecznie mam ostatnio nastroje na takie granie
Moon Boots Whisper in the Wind a tu z kolei lato w pełni, popowy sznyt 80sów w produkcji i melodyce; mógłbym się do tego pobujać na jakiejś riwierze
Friendly Fires Sleeptalking kiedyś średnio za nimi przepadałem, ale ostatnio stwierdziłem, że w swojej kategorii trudno im dorównać; konsekwentnie balansują na granicy indie i przebojowego popu; trochę utknęli w poprzedniej dekadzie, ale nadal endżojuję
Grimes Violence o, to jedyny nasz wspólny w tym zestawie -- u mnie co prawda nieco niżej, bo dopiero na #261., ale to najlepszy z nowych singli grimes, która niestety trochę się rozwodniła i to też bolączka tego nagrania; z jednej strony myślę, że to jednak świetny numer, z drugiej, gdy był u mnie w zestawie, nie potrafiłem się w niego wczuć, a grimes miała aż dwa numery w moim twc, więc to siłą rzeczy trochę przykre; ale czekam na płytę; może wtedy się uda!
Clock Opera Be Somebody Else to jak dotąd najnudniejszy numer tu; a widzę, że okładki też mają brzydkie xD
TR/ST Iris tr/st śledzę i całkiem lubię ten klimat zimnych oldschoolowych syntezatorów pożenionych z pędzącą rytmiką i robotycznym wokalem, ale nijak nie potrafię tego słuchać na plejliście z propo do listy; trudno mi łatwo wejść w ten świat, który na płytach funkcjonuje bardzo fajnie; ale to spoko nagranie; dam mu szansę!
Emarosa Cautious i kolejni 80sowi odkrytkowicze! bardziej śmiali i przebojowi niż moon boots; może to mi i nawet siąść, porywam!
HÆLOS Kyoto zaczyna się jak jakiś moses sumney trochę albo james blake, ale jednak wchodzi bicik, na który żaden z nich by sobie nie pozwolił; klimat produkcji jest niezły, ładnie uderza w post-triphopową nutę, ale potem wchodzi skandowany refren i elektromostek i wszystko szlag trafia; nie jest złe, pokręcone, dużo się dzieje, ale pierwszy odsłuch zostawił mnie z mieszanymi wrażeniami
FOALS Exits nie przepadam za foals, trochę, bo indiepopową melodykę zbyt często zestawiali z hymnicznością, co kompletnie do mnie nie trafia stylistycznie, ale też ze względu na wokalistę; tu jest lepiej, numer sobie kroczy, zamiast wielkiego refrenu jest unik w coś mniej oczywistego, a same zwrotki robią w tym zakresie robotę i wyrazistego refrenu w zasadzie nie trzeba; produkcyjnie mi się podoba, jest kilka planów, które ładnie się nakładają; ogólnie daję okejkę; kto by pomyślał!
Satin Jackets Automatic mam taką plejlistę na wakacje, najbardziej dziobasową ze wszystkich, jakie kiedykolwiek zrobiłem, indietronic summer (
https://open.spotify.com/playlist/7yF2op...JEtQ6uGG), i to nagranie jest jej esencją; już dołożyłem; świetne neodyskotekowe post-washedoutowe granie
Vlossom Catch Your Breath w podobnym klimacie co satin jackets, ale jednak mniej subtelne; trochę zbyt agresywne, by odpoczywać, trochę zbyt szybkie, by się podbujać
Let's Talk Running All Night i znowu 80sowe reminescencje; te bębny, synthy i saks nie kłamią! poza tym trochę takie background elektro niestety oparte w dużej mierze na nostalgicznym instrumentalu; zaaranżowałbym to subtelniej
Thought Beings Stay a to pamiętam, że sprawdzałem w ciągu roku; i bisajd chyba nawet lepiej kojarzę -- nawet bardziej retro i w swojej kategorii całkiem niezły; wokalnie w obu numerach trochę dziwactwo, momentami przypomina grimes; słucha mi się dobrze, ale znowu zbyt 80sowe dla mnie, by w to móc się zanurzyć w 2020 -- wolę oryginalne nagrania z epoki
The Modern Strangers Parallel miła odmiana po retromaratonie, bo tutaj, choć słychać pewne wpływy wczesnych 80sów, wszystko jest utrzymane w ryzach współczesnego indie/synthpopu; gdybym usłyszał w radiu na pewno bym się nie skrzywił, ale czy bym sprawdził co to takiego? nie wiem; przyjemne na pewno
Harper Finn Conversations With The Moon nie podoba mi się bardzo produkcja wokalu tutaj; ciekawy jest ten dysonans w refrenie między wokalem a pianinem, ale później wchodzi zwrotka, kładą na wszystko jakieś ethnopopowe synthy i znowu mnie szlag trafia; gdyby typ mi to zaśpiewał solo z akompaniamentem fortepianu, byłbym na tak
White Lies Finish Line nie sądziłem, że white lies mi się spodobają, ale produkcyjnie faktycznie ratują top 5; to inny lewel jest; wszystko jest wyważone, przemyślane, panowie w mostku ładnie harmonizują, a i kulminacja, której bardzo się obawiałem, nie robi mi krzywdy; fakt, im dalej w las, tym bardziej patetycznie, zwłaszcza z tymi vanhalenowymi gitarami, ale ma to ręce i nogi, słucha się dobrze i daję im duży plus za ten numer
reasumując:
na plus:
white lies
foals
satin jackets
emarosa
tr/st
grimes
mansionair
na minus:
harper finn
let's talk
vlossom
haelos
clock opera