Post: #1

27 marca trafi do sprzedaży jedenasty studyjny album amerykańskiej grupy Pearl Jam pt. "Gigaton". Wydawnictwo będzie promował singiel "Dance of the Clairvoyants".



Tracklista:


1. Who Ever Said
2. Superblood Wolfmoon
3. Dance Of The Clairvoyants
4. Quick Escape
5. Alright
6. Seven O'Clock
7. Never Destination
8. Take The Long Way
9. Buckle Up
10. Comes Then Goes
11. Retrograde
12. River Cross

Post: #2

Oh, no w końcu Ciekaw jestem tekstów i stylistyki, nie wyobrażam sobie, aby miało tam zabraknąć jakiegoś hołdu dla Chrisa.

Post: #3

Szymek79 napisał(a):1. Who Ever Said

Post: #4

Szymek79 napisał(a):9. Buckle Up

Post: #5

single nijak mnie nie chwyciły, albo to ja wyrosłem z pearl jam na dobre, albo to oni się skiepścili, a może pół na pół?

Post: #6

Bo pierwszy jest słabiutki, a drugi też do najlepszych utworów nie należy. Dopiero trzeci pokazuje, że jest to świetna płyta.

Post: #7

(27.03.2020 12:58 PM)AKT! napisał(a):  single nijak mnie nie chwyciły, albo to ja wyrosłem z pearl jam na dobre, albo to oni się skiepścili, a może pół na pół?

Generalnie przez ostatnie 20 lat Pearl Jam częściej było kiepskie niż dobre. Z wyjątkiem Lightning Bolt które było właściwie całe kiepskie.

Post: #8

ja lubiłem "backspacera" wtedy bardzo; to była lekka przebojowa płyta

Post: #9

Artur.O napisał(a):Z wyjątkiem Lightning Bolt które było właściwie całe kiepskie.

Bzdury piszesz. Już choćby "Pendulum" obala to stwierdzenie, bo to jeden z mocniejszych punktów PJ z tego wieku. "Gateway" i "MYM" też dają radę, podobnie jak "FD". Natomiast faktem jest że jest tam sporo słabizn, ale niestety z tym muszę się właściwie zgodzić:

Artur.O napisał(a):Generalnie przez ostatnie 20 lat Pearl Jam częściej było kiepskie niż dobre.

Post: #10

(27.03.2020 01:35 PM)neo01 napisał(a):  Bzdury piszesz. Już choćby "Pendulum" obala to stwierdzenie, bo to jeden z mocniejszych punktów PJ z tego wieku. "Gateway" i "MYM" też dają radę, podobnie jak "FD".

Z całym szacunkiem, ale nie mam ochoty wracać do tych nagrań. Nawet w momencie ich wydania były dla mnie zbyt trywialne, to co dopiero teraz? Akurat MYM i Getaway były singlami więc je dobrze pamiętam - zdecydowanie nie dają rady. Jedno brzmi jak parodia Spin the Black Circle, a drugie to po prostu przeciętniak.

(27.03.2020 01:25 PM)AKT! napisał(a):  ja lubiłem "backspacera" wtedy bardzo; to była lekka przebojowa płyta

No właśnie to był jeden z ich lepszych momentów, który mnie przyciągnął to Pearl Jam. Zwłaszcza Got Some, które przez lata żałowałem, że ominęło moję listę.

Post: #11

ojej, tak, nie słuchałem lata, a mogę zanucić refren od tak! <3

Post: #12

Eh, już byłem gotów do zachwytów, do pisania, że najlepsza płyta od lat, że bardzo równa i dająca wiele powodów do wracania do niej jako całość... ale wtedy wydarzyły się cztery ostatnie utwory, które nijak nie trzymają poziomu ośmiu poprzednich. Jest to tym większe rozczarowanie, że to mnie właśnie najbardziej bolało na Lightning Bolt, gdzie cztery ostatnie piosenki są tak nudne, że żałuję straconego na nie czasu. Tu jest lepiej, ale wciąż szkoda. Na pewno będę unikał szerokim łukiem Buckle Up, najsłabszy punkt albumu. A poprzedzający go Take The Long Way chyba najlepszy.

Post: #13

A dla mnie ostatnie cztery to czołówka płyty.