Post: #1

Jak metal to Metallica, Master of Puppets

Post: #2

Judas Priest - PAINKILLER

Post: #3

dla mnie elektrycy <3

Post: #4

Ja się nie wypowiem, bo w metalu raczej nie siedzę. No chyba że dopuścicie Toola do metalu to coś zgłoszę.

Post: #5

Tool gra metal, co prawda dość specyficzną jego odmianę, ale Twoje prawo. Poza tym chyba nie tylko Toola z metalu znasz i lubisz?

A ja myślałem i myślałem i stwierdziłem, że nie ma co kombinować i trzeba wziąć po prostu najlepszych. A najlepsi, celujący w sedno gatunku, są tylko jedni.
Z pierwszej płyty, bo to głaz milowy w historii metalu, no i wiadomo, że na niej się skończyli :

Metallica - Motorbreath

Post: #6

No mógłbym wrzucić coś z późnej (w każdym razie nie wczesnej) Metallicy, kiedy nie grają już prymitywnych smętów. Na przykład rewelacyjne All nightmare long, ale chyba jednak zdecyduje się na utwór, który był 23 razy na szczycie mojej listy.
Tool - Right In Two

Może to nie kwintesencja metalu, ale mocnego rocka to na pewno (przynajmniej według mnie).

Post: #7

Jakoś pomyślałem jeszcze o Turbo np. (choć kojarzę też że np. Halloween jakiś czas temu Ci się podobało, a oni grają taki "straight" metal właśnie), choć "Fabryka keksów" pewnie nie byłaby tu najlepszym reprezentantem.

kajman napisał(a):prymitywnych smętów.

Toś pojechał. Uważasz za takowe kawałki z 1. płyty (choćby ten mój)?? (z "Mastera" to pewnie nawet tym bardziej dziwne, chociaż może czasem tam trochę smęcą, ale w życiu nie powiedziałbym, że prymitywnie).

Post: #8

miała być Meta, ale skoro już są dwie, to sięgnę po coś z polskiego podwórka

a tu dla mnie zdecydowanie kwintesencja!

TSA - Heavy Metal świat

Post: #9

Z metalem skojarzenie jest jedno - satanizm. W rzeczywistości najczęściej albo udawany (taki dla picu, beki, czy czegoś tam), albo o coś kompletnie innego chodziło. Jest jeszcze drugie - nap###dalanie. W 1981 roku Venom z całą pewnością był najbardziej satanistyczny i nap###dalał najbardziej, i od nich pewnie się wzięła nazwa jednego ze stylów metalu.



A "All Nightmare Long" może i dobre, ale w twórczości Metalicy absolutnie nic nowego, więc uwagi o prymitywnych smętach nie rozumiem...

Post: #10

Artur.O napisał(a):więc uwagi o prymitywnych smętach nie rozumiem

Nie zawsze to do końca smęty, ale ja przy prawie wszystkim zasypiam. Nudne to do bólu.

Post: #11

Jak metal, to Black Sabbath!
Tytułowy Black Sabbath:

Post: #12

Właśnie nie wiem czy to do końca jest metal... Sabbaci zaczęli grać mocniej niż inne wówczas kapele rockowe i na pewno wytyczyli ścieżkę dla nadchodzącego nowego gatunku, byli prekursorami w tym względzie - można powiedzieć, że nawet konkretnie doom metalu, czego najlepszym przykładem jest ten kawałek. Ale, koniec końców, dobrze że się tu znaleźli

Post: #13

w sumie teraz się to, co wtedy sabbaci zrobili tradycyjnym doom metalem, który jest bardziej protometalem w istocie, bo ma więcej wspólnego z cięższym, ale jednak rockiem
niemniej też szanuję bardzo; nie słucham ich na co dzień, ale doceniam bardzo to, co wymyślili <3

Post: #14

No i potem jednak ewoluowali, grając przecież momentami coś, co dziś się zwie klasycznym heavy metalem (okres z Dio).
Ale że zaczęli od debiutu, to wrzuciłem debiut .

Post: #15

No dokładnie, okres z Dio był jak najbardziej klasyczny w sensie metalu i późniejszy zdaje się że też, ale jakoś kompletnie mnie nie bierze. Za to pierwsze płyty bardzo na tak.

Post: #16

Dla mnie zaś kwintesencją ciężkiego grania w Polsce była ongiś grupa Illusion i chociaż to jeszcze nie jest metal, to w młodości uznawałem ich za przedstawicieli tego nurtu.
Bowiem wbrew pozorom ja (podobnie do kajmana) za często, a wręcz rzekłbym raczej rzadko słucham prawdziwego metalu.

Post: #17

Black Sabbath tak naprawdę grało blues rocka, tylko dużo ciężej... chociaż to jest w zasadzie definicja wczesnego ciężkiego grania, Led Zeppelin też było bardziej blues rockowe, niż hard rockowe, a Deep Purple czerpało od Cepelinów. Dopiero tzw. nowa fala brytyjskiego metalu (Iron Maiden, Angel Witch... oraz Black Sabbath z Dio) usunęła jakiekolwiek bluesowe pozostałości z tej muzyki.
Doom metal lubię, ale dla mnie właśnie nie ma do zaproponowania nic ponadto, co tworzyło Black Sabbath z Ozzym; generalnie mam problem z nurtami metalu, które biorą jeden element "klasycznego" grania i go rozszerzają, nic do niego nie dodając (poza tym, że ew. jest jeszcze ciężej i brutalniej). ;P

A Illusion to jak najbardziej metal, nie wiem, czemu nie miałby nim być. Chociaż dla mnie nic specjalnego, dlatego nie rozumiem, czemu Eska Rock swego czasu ostro ich promowała.

Post: #18

Artur.O napisał(a):Doom metal lubię, ale dla mnie właśnie nie ma do zaproponowania nic ponadto, co tworzyło Black Sabbath z Ozzym

to herezja!

owszem, jest masa doomowych kapel, która powiela ten schemat, ale lata 90. wywindowały doom, zwłaszcza europejski, na zupełnie nowy poziom; zwłaszcza w kwestii groove'u to niebo i ziemia; poza tym oryginalność traktowana stricte jako tworzenie swojego (skoro rozszerzanie czyjegoś konceptu nie wystarcza) jako główne kryterium oceny jest megatoksyczna

Post: #19

Hmmm... to poproszę o nakierowanie na właściwe płyty, bo groove'u u takiego Electric Wizard jakoś nie kojarzę.

Post: #20

może to złe słowo faktycznie, ale przy odpowiednio ustawionych basach te świdrujące gitary zaczynają tworzyć coś w tym rodzaju; myślę, że było to słychać na "dopethrone" electric wizard; na "witchcult today" też i na "black masses"; "come my fanatics" jest z kolei bardziej eksperymentalne i naprawdę po odsłuchu tej płyty trudno obronić tezę, że późniejszy doom nijak nie wzbogacił gatunku poza rozwijanie tego, co wymyślili sabaci